***pespektywa Ashley’a***
No chyba nie wytrzymam… Jak Elizabeth
mogła to zrobić?! Teraz siedzę na korytarzu ze wszystkimi w szpitalu. Lizz jest
na sali operacyjnej.
-Kiedy w końcu wyjdzie jakiś lekarz
?!?!?!?!
-Ash , uspokój się.-uciszała mnie Evelin.
Jak ona tego nie przeżyje, to nic po mnie
na tym świecie. Jak żyć to tylko z nią , z nikim więcej.
-Kto z państwa to pan Purdy?
-Ja!-krzyknąłem
-Proszę za mną do gabinetu.
Fuck… Jeżeli nie udało się jej uratować…
Andy wtedy będzie musiał szukać nowego basisty. Po chwili wchodziłem do
gabinetu lekarza.
-Proszę usiąść.
Usiadłem cały drżąc. Martwiłem się i
bałem , że ma dla mnie bardzo złe wiadomości.
-Czy ona… ?
-Żyje… Choć straciła bardzo dużo krwi. Ma
szczęście , że tylko lekko sobie to zrobiła.
-Wyjdzie z tego?
-Jeżeli do rana przeżyje to tak. Jak już
mówiłem… Straciła dużo krwi. Krew cały
czas uzupełniamy.
Ulżyło mi , ale nie do końca. Elizabeth
musi do rana przeżyć.
-Dziękuję za wszystko.
-Alez proszę bardzo , robimy wszystko co
w naszej mocy.
Wyszedłem i poszedłem do reszty. Elli ,
Sammi , Jinxx’a i Jake’a już nie było. Został Andy z Evelin. Ev płakała, Andy
miał całą koszule mokrą od łez.
-Jak z Lizz? Czego się dowiedziałeś?-pytał
Andy
Evelin spojrzała na mnie czerwonymi
oczami od płaczu.
-Jeżeli do rana przeżyje to będzie
dobrze.
Mówiąc im to po moim policzku spłynęła
łza. Ja chcę żeby ona żyła! Minęła godzina… Ev spała już na kolanach Andy’ego.
To wszystko ją przerastało.
-Andy … Jedźcie do domu. Ja tu zostanę do
rana , nie chcę jej zostawić samej.
-Okey , to trzymaj się stary. Wszystko
będzie dobrze.
-Mam taką nadzieję.
Siedziałem jeszcze chwilę na korytarzu.
-Zapytam się , którejś pielęgniarki gdzie
leży Elizabeth.
Podszedłem do najbliżej stojącej.
-Przepraszam… Gdzie leży Elizabeth Carls?
-Sala nr. 69.
-Dzię… Dziękuję.
-No nie… 69? Ludzie… Po chwili byłem już
pod drzwiami. Powoli wszedłem do środka. Lizz była podłączona do masy dziwnych
urządzeń. Postawiłem krzesło przy jej łóżku , złapałem za dłoń. Po godzinie
siedzenia prawie usnąłem. Obudziła mnie dziwnie pipcząca maszyna. Przetarłem
oczy , spojrzałem na nią…
-Kurwa ! ! ! Serce nie bije !-wydarłem
się.
Akurat korytarzem szedł lekarz i szybko
wbiegł do sali. Na sali pojawiło się jeszcze kilku lekarzy.
-Proszę opuścić salę!
Zrobiłem to co mi kazali. Wyszedłem
usiadłem na krześle chowając twarz w dłonie. Zacząłem płakać.
-Napiszę do Andy’ego sms-a…
Andy , to chyba koniec . Jej serce stanęło. Na razie nic nie mów
Evelin.
Siedziałem i myślałem , czy to życie
teraz będzie miało sens. Nagle ktoś obok mnie usiadł. Powoli podniosłem głowę.
To był Andy.
-Stary… To nie może się tak
skończyć.-wydusił z siebie Andy.
-Wiem…
Tylko to zdołałem powiedzieć. Minęło już
20 minut od mojego wyjścia z sali.
-Panie Purdy.-usłyszałem.
-Tak?
-Może pan wejść. Serce pracuje.
Szybko z Andy’m weszliśmy do sali.
-Jejku … Elizabeth… Coś ty sobie zrobiła?
Ja nie powiedziałem nic… Tylko usiadłem
patrząc na moją Lizz. Spojrzałem na zegarek… Była 1 w nocy.
-Andy , jedź do domu , bo jak Ev się
obudzi może zacząć się martwić.
-Ty zostajesz?
-Zostaję.
-Okey , to trzymaj się.
Położyłem głowę przy dłoni Elizabeth i
usnąłem.
***RANO***
Obudził mnie czyjś dotyk. Podniosłem
głowę i ….
-Lizz! Kochanie!
-Ash , cii.-powiedziała ledwo słyszalnym
szeptem.
Wstałem , zbliżyłem się do jej ust i
pocałowałem. Tak się o nią martwiłem. To co w nocy się stało , myślałem , że
odmieni całe moje życie. Do sali weszła pielęgniarka.
-Ona nie powinna się była obudzić. Proszę
wyjść i przyjść później. A tak w ogóle to musi pan odpocząć w domu.
Ucałowałem Lizz w czoło. Ona była taka
wyczerpana.
-Przepraszam kochanie.-powiedziała po
cichu
Pożegnałem się z Elizabeth i wyszedłem.
Polowi wychodziłem ze szpitala. Ugh ! Nie mam czym wrócić do domu . Muszę
zdzwonić do Andy’ego.
-Haloo?
-Andy…Możesz po mnie przyjechać pod
szpital?
-Zaraz będę.
Minęło 10 minut i Andy już był na
parkingu. Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy do domu. Andy na razie o nic nie
pytał . To się dopiero zacznie w domu.
***perspektywa Evelin***
Obudziłam się i zobaczyłam , ze Andy’ego
nie ma w łóżku. Wybiegłam z pokoju i cisza. Pobiegłam na dół… cisza. Wtem drzwi
wejściowe się otworzyły , a w nich stanął Andy i Ashley. Podbiegłam do
Andy’ego.
-Andy!
-Wszystko okey, byłem tylko po Ash’a.
Ash lekko się do mnie uśmiechnął. Był
naprawdę zmęczony tym wszystkim.
-I co z Lizz?-zapytałam
Andy tylko smutno spojrzał na Ashley’a ,
on też posmutniał. Zaczęłam się obawiać , że ona…
-Ash!
Mów do cholery !-tak się wydarłam , że nagle wszyscy się znaleźli obok
mnie.
-Em.. No w nocy… Nastąpiło zatrzymanie
akcji serca.-powiedział Andy , nie Ash.
Dłonią zatkałam usta. Łzy momentalnie
napłynęły mi do oczu.
-Ev nie płacz , uratowali ją , byłem tam
w nocy jak tylko dostałem sms-a od Ashley’a.
-Pojedziemy do niej później. Teraz idę
odpocząć.
Ash odszedł , a ja stałam zapłakana.
Sophie wyjechała , Lizz w szpitalu. To była normalnie porażka. Andy stał przy
mnie cały czas przytulając.
-Andy daj mi coś mocnego.
-Nie moja droga.
-Daj mi whisky.
Jak mi nie da sama wezmę.
-Ev nie. Chcesz później jechać do
Elizabeth ?
-Chcę!
-To nie będziesz piła.
Swoimi łzami zamoczyłam Andy’emu całą
koszulę. Andy wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Ułożył mnie na
łóżku, a on sam usiadł na brzegu , patrząc na mnie.
***perspektywa Andy’ego***
Przyglądałem się Ev … Była taka
zrozpaczona. Cały czas płakała…
-Andy…Powiedz mi…Dlaczego ona to zrobiła?
Przecież ma Ashley’a , ma mnie , ciebie , chłopców.
-Nie wiem tego. Ale ważne , że lekarze
walczyli o jej życie i wygrali.
-Tak. Ja nie wiem co bym zrobiła, gdyby
to się im nie udało. Andy , a wyobraź sobie Ashley’a… Przeciez on by się
załamał.
-Mało powiedziane załamał. Jemu by serce
pękło.
Mówiąc to poczułem łzy. Gdyby tak naprawdę
się stało…Zespołu już by nie było…. Ash by się pogrążył w smutku , albo jeszcze
sobie by coś zrobił. Zespół bez Ashley’a , to nie to samo.
-O czym tak myślisz?
-O tym , że zespół bez Ashley’a , to nie
ten sam. Brakowało by go.
-Oj tak , z tym się zgodzę.
Położyłem się obok Evelin. Nie chcę usnąć
, Ev chce jechać później do kuzynki.
-Kochanie… Prześpij się. Jak będziemy
jechać to cię obudzę.
-Dobrze.
******* 3 GODZINY PÓŹNIEJ*******
-Evelin wstawaj.. Jedziemy do szpitala.
Ev szybko wstała z łózka , ubrała się w 5
minut i 10minut później byliśmy w samochodzie. Evelin tak chciała zobaczyć się
z Elizabeth. Po 10minutach byliśmy pod szpitalem.
-Ash , jaka sala?
-Sala pod nr. 69.
No to wiedzieli pod jaki nr. ją dać… Po
chwili byliśmy w sali , w której leżała Elizabeth.
† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †
Ugh ! Nie umiałam uśmiercić Elizabeth ^^
Uff .. dobrze ze przeżyla .. kurde współczuje im wszystkim najpierw sophie teraz elizbeth no masakra ...
OdpowiedzUsuńczekam :-*
Wspominałam już że zajebiście piszesz? Genialny rozdział, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi , że ktoś czyta moje "dziwne" wypociny ; )) kolejny rozdzial pojawi sie nie dlugo xd ^^
Usuńświetne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPrzecudownie piszesz :D
Jestem pod wrażeniem i czekam na następny rozdział...
BTW. Czy tylko mi się coś skojarzyło z salą nr 69 ? :D
-Sonia
NIE...NIE TYLKO TOBIE. LIZZ ŚWIETNIE PISZE ;*** CZEKAM NA NEXT'A ;**
UsuńUff .. przeżyła .. uff .. wszystko dobrze ...
OdpowiedzUsuń[Haha , musiało być 69 ? Xd ]
Good blog! I truly love how it is simple on my eyes and the data are well written.
OdpowiedzUsuńI'm wondering how I could be notified when a new post has been made. I have subscribed to your RSS which must do the trick! Have a nice day!
Feel free to surf to my blog: la video x du jour
Hi there, i read your blog from time to time and i own a similar one and i was just curious if you
OdpowiedzUsuńget a lot of spam responses? If so how do you protect against it,
any plugin or anything you can suggest? I get so much lately it's driving me mad so any help is very much appreciated.
Here is my web-site filme x gratuite
O widzę Ela że przyciągasz fanów z całego świata ;D
OdpowiedzUsuń