Wróciłam ^^ Rozdział miał być wczoraj dodany , ale byłam zmęczona i trochę zajęta. ^^ ; D Notki teraz będę niestety rzadziej dodawać. Problem w tym , że mam brak weny -,-
-------------------------------------------------------------------
***perspektywa Ashley'a***
Dzisiaj obudziły mnie w chuj głośne
piski. Wyjątkowo spałem w salonie, bo zasnąłem na kanapie. Wbiegłem na górę
zobaczyć , która to się tak drze.
-Ashley ! ! Chodź tu szybko !!
Wbiegłem do naszego pokoju. Elizabeth
stała w rogu pokoju i piszczała.
-Lizz , co się dzieje ?
-W łóżku…
Spojrzałem na nasze łóżko . Nic tam nie
było , a ona dalej piszczałam
-Co jest?
-Tam sa żaby ! ! !
Podniosłem kołdrę , a tam była masa żab,
Stałem chwilę myśląc kto mógł to zrobić. I to w dodatku mojej Elizabeth. Dowiem
się kto to.
-Chodź do salonu.
-Okey.
Złapałem Lizz w pasie i zeszliśmy na dół
. Dopiero po chwili zauważyłem , że ona jest w bokserce i króciutkich spodenkach,
podkreślające jej jędrne pośladki.
-Uhuhu , Ashley. Dlaczego prowadzisz
Elizabeth tak skąpo ubraną?-zapytał Jake.
-Nie interesuj się tym. I tak ci jej nie
oddam.
Elizabeth spojrzała na mnie na Jake’a i
zachichotała.
-Dobra , to ja pójdę się ubrać devianty.
Tylko tych żab się boję. Nie na widzę ich.
-To ja pójdę z tobą.
Podbiegłem do niej i poszliśmy do pokoju.
-Lizz… Wiesz , że cię kocham?
-Oj cos chcesz .. Do czego zmierzasz?
Pytając się , spojrzała na mnie z
uśmiechem takim… takim zboczonym.
-Nie skądże…
-Tak tak.. Widzę to w twoich oczach. Nie
ściemniaj , dobrze wiem czego chcesz. I powiem ci , że wieczorem.
Na ustach pojawił mi się uśmiech.
-I co się tak uśmiechasz?
-A bo luubię.
Moja kochana Lizz ubierała , gdy
zadzwonił jej telefon.
-Słucham.
-Elizabeth ! ! Czemy po mnie nie
przyjeżdżacie?!-usłyszałem krzyczącą Sophie.
-No moment ! Zaraz będziemy!
Rzuciła telefon i spojrzała na mnie. W
oczach kipiała złość.
- A do Evelin to już nie może zadzwonić?!-wydarła
się
Była zła , to widać . W sumie to ja jej
się nie dziwię. Przecież nie tylko Elizabeth jest na tym świecie.
***perspektywa Evelin***
W salonie siedziałam razem z Andy’m w
ciszy. Trochę nie odzywaliśmy się do siebie. Nie , nie pokłóciliśmy się , jakoś
tak wyszło. Usłyszałam bieg po schodach i wściekłą Elizabeth. Obejrzałam się ,
a za mną Andy. Lizz biegła , za nią Ashley. Czyżby się pokłócili?
-Co się wam stało?-zapytał Andy
-Sophie dzwoniła i musimy po nią jechać.
Dała taką zjebę Elizabeth , ze jest teraz zła.
To wszystko wyjaśnia całą tą złość u
niej. Widocznie Sophie ostro ją zjebała i być może też coś przerwała.
Usłyszeliśmy odpalający silnik i nasza kochana parka odjechała z piskiem opon.
-Ciekawe kto za kierownicą.-zaśmiał się
Andy.
-Taak , ciekawe.
Nudziliśmy się , nie było co dzisiaj
robić.
-co robimy ?-zapytałam
-Hm… Możemy iść do centrum handlowego
jeśli chcesz.
-Poszłabym , gdybym miała kasę, a tak to
nie mam z czym iść. Muszę pracę znaleźć.
-Chyba oszalałaś. Do żadnej pracy nie
pójdziesz.
-Ale…
-Żadnego ale… Ubierz się i idziemy do
centrum.
Spojrzałam na niego i szybko ruszyłam na
górę. W pokoju zaczęłam szukać ubrań. Hahahaha ciekawe jak tam z tymi żabami.
Słyszałam piski więc musiało być nieźle. Zemsta się udała !
-Fuck ! A co ja mam ubrać?!
Po chwili znalazłam swoje czarne rurki ,
glany i koszulkę. Andy stał już gotowy przy drzwiach.
-To idziemy.
Powiedział i otworzył drzwi przede mną. Nikogo
w domu nie było , chłopaki się zmyli.
-A właśnie , czemu Elizabeth piszczała na
cały dom?
-Jak … haha … Jak spała to razem z Sammi
wrzuciłyśmy jej żaby do łóżka , a ona nie cierpi ich.
-Hah, ale macie pomysły.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w
stronę centrum..
***perspektywa Elizabeth***
Byłam za kierownicą , choć Ash nie chciał
mnie za nią puścić. Pod domem od razu zapiął pasy.
-Nie ufasz mi?
-Ufam , ale jesteś wkurwiona i się dygam.
-Dziękuje skarbie.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
Uśmiechnęłam się i wcisnęłam pedał gazu.
-Czerwone światło! ! ! –wrzasnął Ashley
-Przecież widzę.
Po chwili byliśmy już pod szpitalem.
Sophie czekała na nas. Wsiadła do samochodu i już miałam ruszać , gdy Ash się
odezwał.
-Kochanie… błagam wolniej.
-No okey okey
Całą droge milczeliśmy. I wolniej
jechałam niż wcześniej. W domu Ash wskazał Sophie , gdzie będzie spać. Pokój
dostala przy pokoju CC’ego. Siedziałam sama w pokoju. Ashley wszedł po paru
minutach. Usiadł obok mnie na łóżku , a ja wskoczyłam na niego okrakiem.
-Uuu… Gorąco się robi.-powiedział
chichotając
Nim się obejrzałam , Ash już na mnie
leżał i patrzył w oczy. Zaczął całować mnie.
-Chcesz tego?
-Pewnie , że tak.
Mówiąc to , zaczęłam odpinać jego guziki
od koszuli. Nasze ubrania znalazły się na podłodze. Ash całował mnie po szyi ,
schodząc niżej… Po chwili rzekł.
-Zaboli…
-To nic…-odpowiedziałam
Ashley powoli wszedł we mnie. Cicho , a
raczej się starałam nie głośno , jęknęłam. Wtedy poczułam , że to on jest tym
jedynym. Do pokoju niespodziewanie weszła Sophie.
-Elizabe….- i nie dokończyła widząc nas
nagich i Ashley’a na mnie.
Szybko wyszła z pokoju i mówiła przez
drzwi.
-Elizabeth.. Gdzie jest łazienka? I czy
nie mogliście zamknąć drzwi ?
-Idź korytarzem i na końcu po lewej
stronie białe drzwi. A co do zamykania drzwi . Nauczył cię ktoś pukać?
Usłyszeliśmy odchodzące kroki. Cicho
zachichotaliśmy i kończyliśmy to co zostało nam przerwane.
† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †
heh popłakałam się ze śmiechu...wszedł w nią powiadasz? mrrraśnie ;** czekam na next'a i liczę ,że dodasz coś szybko ;)
OdpowiedzUsuńSeeeerio? xD
OdpowiedzUsuńNie ma to jak wejść do pokoju i zastać przyjaciółkę w trakcie seksu z Ashley'em Purdy'm xD
Buziaki :***
och...ale przynajmniej można pomarzyć o samym Ash'u jak się go widzi nagiego XD ;**
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Sophie. Ona teraz została sama... Ja bym się wściekła na jej miejscu.
OdpowiedzUsuń*u* gorąco się robi ^^.
OdpowiedzUsuńDoprowadziłaś biedną Vi do płaczu, jak Ci nie wstyd? xD
Czekam na next'a :3.
Hahaha o bosz. Nie moge przestać się śmiać :D
OdpowiedzUsuńCzekam ^^
Hahaha jak czytam te komentarze to mnie rozpierdala :D
OdpowiedzUsuńDevianty , Devianty wszędzie .! ;*
Łącznie ze mną ^^
Mrrrraśny rozdział :D