sobota, 20 lutego 2016

;)

No cześć wam wszystkim ;). Wiem, że dawno nie dawałam znaku, ale każdy z was wie jak to jest jak jest szkoła ;). Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa czy ktoś tu jeszcze wpada ;). Długi czas nic nie wstawalam ;//

Dajcie znać ^^ Czy jeszcze wpadacie ;)

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 61

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ



***perspektwa Ashley'a***


Co ja najlepszego zrobiłem?! Nie widziałem Lizzy od tygodnia , nie wiem co się z nią dzieje , nikt nic kompletnie o niej nie wie. Martwiłem się , że coś mogło jej się stać. Od jakiś 5 dni ciągle siedzę w bałaganie w pokoju i praktycznie z niego nie wychodzę. Szczerze to nawet nie wiem co u reszty. Nikogo też nie chcę wpuszczać do pokoju , nikogo nie chcę widzieć , z nikim nie chcę rozmawiać. Ja chcę żeby wróciła do mnie Elizabeth. Strasznie mi jej brakuje. Potrafię przepłakać całe noce. Jakim ja jestem kretynem... Czy ja pomyślałem co ja robię? Widocznie nie. Mnie już całkiem popierdoliło.


***perspektywa Andy'ego***


Codziennie kontaktowałem się z Elizabeth. U niej wszystko jest jak w najlepszym porządku, z czego bardzo się cieszę. Elizabeth jest nie daleko nas, wynajęła sobie pokój w hotelu. Dziś spotkamy się żeby chociaż trochę porozmawiać. Brakuje jej w tym domu. Bez niej jest jakoś tak...Pusto. Gdyby dała się namówić do tego aby wróciła do nas wszystkich do domu gdzie jest jej miejsce to było by super. Dobrze wie, że ją wszyscy kochamy i tęsknimy za nią. A jeszcze najgorsze jest to, że muszę resztę przyjaciół okłamywać, że nie wiem co z nią. Głupio mi strasznie jest z tego powodu, ale ja jej to obiecałem, że zatrzymam na razie to dla siebie. Jeszcze ten Ashley... Biedny w ogóle nie wychodzi z pokoju z nikim też nie rozmawia. Chamsko się zachował co do Elizabeth, nie powinien tak wybuchać złością. Tak siedziałem i rozmyślałem nad wszystkim aż nagle dostałem wiadomość od... Lizzy.
~Cześć Andy, dziś o 17 będę na Ciebie czekać w ' Zakazanym ogrodzie '.
Była godzina 14:38. No to trzeba zacząć powoli się ogarniać. Zostawiłem telefon i poszedłem wziąć prysznic.

***perspektywa Sophie***

Nudziło mi się już trochę, więc myślałam, że pójdę chociaż do Andy'ego trochę pogadać. Kiedy weszłam do jego pokoju, Andy'ego w nim nie było, a na łóżku leżał telefon, który cały czas pipkał. Ciekawość trochę mnie zżerała więc podeszłam, wzięłam do dłoni jego telefon i to co zobaczyłam lekko powaliło mnie na łopatki. Wychodzi na to, że Andy cały czas kontaktuje się z Elizabeth. 
-Czemu ty trzymasz mój telefon?-usłyszałam po chwili
Odwróciłam się, a za mną stał w ręczniku Andy. Nie miał za ciekawej miny, cholera... czemu ja zawsze muszę być taka ciekawska i po co brałam ten jego telefon.
-Co to ma znaczyć?zapytałam trochę zła.-Dlaczego nie powiedziałeś??
-Może dlatego, że jej to obiecałem! Po co w ogóle brałaś mój telefon?
-Ja...ja nie chciałam..
-Dobra...Olać to.. Ale teraz TY mi obiecaj, że nikomu nie powiesz o tym. Ja chcę z nią porozmawiać żeby wróciła do nas do domu. Sama widziałaś co się z Ash'em dzieje. Tak dalej być nie może.
-Obiecuję, że nie powiem. Widzisz się z nią dziś?
-Tak. O 17.
-Mhm, to może ja już pójdę ty się przyszykuj.
Uśmiechnęłam się i powoli wyszłam z jego sypialni. Poszłam do kuchni coś zjeść bo coś lekko zgłodniałam. Kiedy otworzyłam lodówkę popatrzyłam się tylko do środka i zamknęłam, bo .... Bo była prawie pusta. W takim razie trzeba iść na jakieś małe zakupy żeby chociaż coś na kolację można było zjeść. Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się, potem drapnęłam z szafki klucze od domu, telefon, kurtkę i wyszłam z domu do sklepu. Szłam sobie wolno chodnikiem, pogoda była piękna i słoneczna. Uwielbiam taką pogodę. Po kilkunastu minutach weszłam do sklepu, zaczęłam myśleć nad tym co by tu wziąć a tu nagle....


***perspektywa Elizabeth***

Przed spotkaniem z Andy'm, wybrałam się do sklepu po małe zakupy. Od tygodnia ciągle tylko jem, jem i jem, a do tego... zaczęłam wieczorami pić sporo alkoholu. Nie pisałam o tym Andy'emu,nie chcę żeby o tym wiedział. Co wieczór opijam smutki, siedzę cały czas sama w tym pokoju, nie maco robić.. Tylko telewizja, butelka wódki lub whisky i tak siedzę. A jak moje zakupy będą teraz wyglądały? Oczywiście ze dwie lub trzy butelki alkoholu, chipsy i tak będzie wyglądał mój dzisiejszy wieczór. Kiedy w sklepie już brałam drugą butelkę whisky, za rogiem zauważyłam Sophie, która na mnie się patrzyła. Zrobiłam na nią wielkie oczy, wsadziłam trzecią butelkę i pobiegłam do kasy. Szybko zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Szłam szybkim krokiem w stronę hotelu by jak najszybciej tam się dostać i nie pokazywać się Sophie. Za rokiem jednego budynku już zwolniłam, wątpię aby jednak za mną szła.
-A kuku.-usłyszałam i podskoczyłam ze strachu
A za mną stała nie kto inny jak Sophie. Zatkało mnie i stałam jak słup soli. W ogóle nie wiedziałam co mam w tym momencie zrobić, nawet nie wiem czy się odezwać.
-Skąd ty .... ?
-Lizzy, skąd TY tu jesteś?
-Co... nie cieszysz się, że mnie widzisz?
Poczułam się trochę inaczej. Od razu poczułam wewnątrz taką pustkę.
-Cieszę się, ale ... dlaczego nie dałaś znać np. mi, że jesteś całą i zdrowa. Tylko Andy'emu...
-Skąd to wiesz?-warknęłam
-Wzięłam jego telefon...-powiedziała spuszczając głowę
Sophie stać na wszystko, nawet na wzięcie czyjejś prywatnej rzeczy. Ale żeby brać czyjś telefon i sprawdzać wiadomości?
-Jak mogłaś?-popatrzyłam się na nią.
-Kurczę posłuchaj. Wszyscy za tobą tęsknią...-zaczęła
-Bla bla blaa... ciekawe...
-Elizabeth!! Ashley cały czas siedzi w tym swoim zasranym pokoju!  Nie wychodzi z niego i ciągle  tylko pije! Wie, że źle postąpił!
-Wybacz Sophie muszę lecieć.-pożegnałam się i zaczęłam iść
-Ale Elizabeth!!
Nie słuchałam jej dalej, tylko po prostu szłam przed siebie. Muszę szybko się ogarnąć bo za niedługo spotykam się z Andy'm. Kiedy byłam już w pokoju, rozpakowałam zakupy, wzięłam potrzebne rzeczy do ubrania i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po prysznicu ubrałam się, rozczesałam włosy, związałam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż i mogłam już wychodzić. Truptałam powoli do restauracji, w której miałam się spotkać z Andy'm. Po kilku minutach doszłam na miejsce i zobaczyłam już przy stoliku siedzącego Biersacka. Weszłam i gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się i wstał by się ze mną przywitać.
-Cześć małaa.-przytulił mnie
-Hej duuuży.-zaśmiałam się
Usiedliśmy do stolika lekko się uśmiechając. Kelnerka wzięła od nas zamówienie i zostało tylko na nie czekać. Między nami nastąpiła niezręczna cisza. Po chwili ciszę przerwał Andy.
-Lizz, wiesz.....-zaczął, ale tak jakby nie wiedział jak dalej mówić
-No słucham cię.
-Musimy poważnie porozmawiać....


---------------------------------------------------------------------------------------------------
O matko... ja was naprawdę przepraszam, ale nie wiem jak długo pociągnę tego bloga. Jest z tym wszystkim coraz gorzej i wiecie...Pisanie już mi totalnie nie idzie, wyszłam tak jakby z wprawy albo po prostu nie umiem pisać takich opowiadań ;) Jeszcze raz was naprawdę przepraszam  i wybaczcie mi too wszystko ;))

~Elizabeth



środa, 28 stycznia 2015

Helouu ^^

No cześć ^^
Tak wiem, wiem, bardzo długo mnie tu nie było. ;//
Ale są pewne sprawy, które nie dają mi czasu aby tu wpadać i pisać.
Wpadacie tu jeszcze?
Jeśli tak, dajcie znać w postaci komentarza, a ja do soboty postaram się coś napisać ^^

Bajoo ^.^

~Elizabeth

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 60

***perspektywa Jinxx'a***
-Zostawcie nas samych.-powiedziała Rebeca
-Rebeca. Ja z nim pogadam.-powiedziałem
Wskazałem reszcie aby poszła gdzieś abyśmy zostali sam na sam. Muszę z nim porozmawiać, bo to zachowanie nie było normalne. Nie wiem co mu odpierdoliło, ale przegiął pałę. Zamiast się cieszyć, że Elizabeth odzyskała pamięć, to on tak na nią naskakuje. Kto normalny by tak zrobił? Chyba tylko idiotę na to stać. Dobrze, że Andy ją zabrał, niech pobędzie z nią trochę. Kiedy wszyscy zniknęli mi z pola widzenia zacząłem mówić do Ashley'a.
-Czy ciebie już całkiem pojebało?-warknąłem
-A tobie o co chodzi?!
-Ty do mnie z tekstem o co mi chodzi?! O co tobie do jasnej cholery chodzi! Coś narobił? Czemu tak naskoczyłeś na Elizabeth?!
Widać, że byłem zły bo coraz głośniej się na niego wydzierałem. Zależy mi na Elizabeth to fakt, ale wątpię, że kiedykolwiek będziemy razem. Ona kocha Ashley'a, a on kocha ją. Tyle razy już przeżyli, ale ja nie dam Ashley'owi jej skrzywdzić!
-Odezwiesz się w końcu?-warknąłem
Zaraz jak się wkurzę to wszystko powiem co do Lizz czuję i niech stracę. Najwyżej mnie zabije. Ashley dalej milczał, myślałem, że mu zaraz wykurwie w ten kudłaty łeb.
-Nie wiem co mi odwaliło.-zaczął mówić.-Zaskoczyłem się i jakoś... tak samo to ze mnie wyszło.-tłumaczył.
-Ale ja tego nie pojmuję! Jak można aż tak na dziewczy....
-Nie kończ... Idę się przejść.-powiedział i wyszedł
.
***perspektywa Andy'ego***
Zabrałem Elizabeth z salonu i wyprowadziłem na zewnątrz. Widziałem, że trochę jest smutna. Szczerze to nie dziwię jej się. Jak można tak naskoczyć na swoją dziewczynę.
-Dobrze się czujesz?-zapytałem
-Tak, wszystko jest okey.
Nie zadawałem jej więcej nie potrzebnych pytań. Będzie chciała to sama coś powie.
-Przejdziemy się?-zapytałem.
-Tak z chęcią.
Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w stronę parku. Coś mnie tknęło i obejrzałem się za siebie. Za nami zauważyłem Ashley'a. Patrzył się na nas stojąc w miejscu. Patrzył się wrogim wzrokiem. Mam nadzieję, że wojny nie zrobi. Po chwili ruszył za nami. Ashley złapał mnie za ramię.
-Mogę porozmawiać z Elizabeth?-zapytał
Elizabeth kiwnęła do mnie głową na tak.
-No okey. Uważaj.-powiedziałem tak aby Lizz'y nie słyszała.
Zostawiłem ich samych a ja poszedłem do domu. Mam nadzieję, że nic się nie stanie.


***perspektywa Elizabeth*** 
Szłam z Ashley'em mimo iż miałam iść z Andy'm w stronę parku. Żadne z nas się nie odzywało. Ja się nie odzywałam, to on chciał pogadać ze mną, a nie ja z nim. Usiadłam na ławce, którą zauważyłam i czekałam na rozmowę.
-Lizz... Ja...-jąkał się Ashley.-Ja chciałem cię przeprosić. Nie chciałem żeby to tak wyszło. Zaskoczyło mnie to i... wybacz mi.
Nie odzywałam się. Bolało mnie to, że tak zareagował na to, że odzyskałam pamięć. Patrzyłam w całkiem inną stronę, czy to ma sens? Czy życie tutaj jest coś warte? A gdyby tak... hmm.. Pożegnać się z tym wszystkim? Nie Lizz... Nie myśl o tym. A może jednak?
-Lizz?
Popatrzyłam tylko smutnym wzrokiem na niego. Wiem, że żałuje tego, ale co ja mam zrobić? Wybaczyć mu wybaczę, ale co dalej?
-Wybaczam ci.-odezwałam się w końcu.
Ashley szczęśliwy szybko i mocno mnie przytulił. Nie bardzo odwzajemniłam to, nie chce mi się żyć już. Lizz ogarnij się! Nie myśl o samobójstwie! Nagle poczułam na swoich ustach usta Ash'a. Całował mnie namiętnie, ale tak samo jak przytulenia nie odwzajemniłam. Nie wiem co się ze mną dzieje.

***perspektywa Sophie***
Przypomniała mi się akcja z kuchni jak Jinxx powiedział, że zakochał się w Elizabeth. Jestem ciekawa jak to z tym wszystkim będzie. Aż trudno uwierzyć, że to Jinxx się w niej zakochał. Będę musiała z nim pogadać, może to tylko zauroczenie i pewnego dnia minie. Gorzej będzie jak to nie minie. Siedziałam w pokoju i myślałam. Myślałam jak nadam imię dziecku i jak pogadać z Jinxx'em.
-O czym ty tak myślisz?-zapytał Christian
-A myślę nad imionami dziecka.
-Mysiu mamy jeszcze czas.Chociaż... Czasami sam o nich myślę.-mówił.
Uśmiechnęłam się tylko i dalej myślałam, cholera ja musze porozmawiać o tym z Jinxx'em.
-Zaraz wracam.-powiedziałam i cmoknęłam CC'ego.
Wyszłam z pokoju i poszłam poszukać Jinxx'a. Miałam nadzieję, że szybko go znajdę. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, że robi coś do jedzenia.
-Mi też możesz coś zrobić do jedzenia.-zaśmiałam się
-CC! Twoja wybranka chce coś do jedzenia !!
-Jinxx ! Cicho , ja chciałam z tobą porozmawiać.-powiedziałam ciszej
Jinxx popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
-Em... o co chodzi ?-zapytał mnie wystraszony
-Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły.-zaczęłam.-Bo ja.. podsłuchuchałam twoją rozmowę i usłyszałam jak powiedziałeś , że ... Zakochałeś się w Elizabeth.
Po moich słowach Jinxx tylko popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i odwrócił się do mnie tyłem. Milczał. Tak samo jak ja. Chciałam z nim porozmawiać , a teraz nie wiem co mam mówić. Fakt , już nie raz robiłam za psychologa , ale ta sprawa jest zbyt trudna. Elizabeth to moja kuzynka , a poza tym wiem co by się stało jakby Ashley dowiedział się o zakochaniu się w Elizabeth.
-To o tym chciałaś porozmawiać?-zapytał dalej stojąc do mnie tyłem.
-Tak , ale proszę mógłbyś odwrócić się do mnie przodem?
Kiedy to zrobił w jego oczach zauważyłam łzy. Zrobiło mi się go na prawdę szkoda. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby facet cierpiał aż tak.
-Jinxx... usiadź.-powiedziałam i wskazałam krzesło przed sobą.
Jinxx najpierw wyjął z szafki whisky i usiadł na wskazanym miejscu.
-O nie mój drogi , nie będziesz pił.-powiedziałam i zabrałam butelkę.
Widać , że trochę to go wkurzyło , ale co mam zrobić ? Pozwolić mu sie napić ? Żeby narobił sobie problemów ? Tak to ja się nie bawię , nie pozwolę na to.
-Ale ja ją kocham.-szeptał.
-A czy piciem to wszystko załatwisz ?!
-No nie. Wybacz mi , później dokończymy rozmowę idę do siebie do pokoju. Do potem.
Wstał i szybkim krokiem poszedł w stronę schodów i do swojego pokoju. Coś czuję , że będą kłopoty i to nie małe.

***Perspektywa Elizabeth***
Nie długo po rozmowie , stwierdziliśmy z Ashley'em , że przydało by się pójść do domu. W głowie mojej pojawiało się coraz więcej dziwnych myśli. Raz było by popełnić samobójstwo, teraz żeby zostawić wszystko i wyjechać tam gdzie nikt mnie nie znajdzie , gdzie nikt nie miał by pojęcia gdzie mnie szukać. Zaczynam się już sama o siebie bać , to zaczyna się robić na prawdę dziwne.
-Skarbie? Wszystko w porządku ?
-Em tak , tak. Zamyśliłam się tylko.
Przecież ja mu nie powiem o czym myślę nie wiem co to by się działo.
-Mam pytanko.-zagadałam
-No słucham cię.
-Co byś zrobił jakbyś się dowiedział , że ... nie żyję ?
-Lizz... nie myśl o tym.-usłyszałam tylko i poczułam pociągnięcie za moją rękę.
Boże co ja wygaduję , po co ja sie o to zapytałam. Jaka ja jestem durna. Szłam taka zamyślona , że gdyby nie Ashley leżała bym na chodniku z powibijanymi zębami.
-Patrz jak łazisz.-usłyszałam od niego.
Pierwszy raz w życiu tak do mnie powiedział i popatrzył wzrokiem mordercy. Ja go nie poznaję. Tu najpierw taki delikatny i w ogóle , a momentalnie zmienia się w brutalnego gościa. Co się dzieję?

***perspektywa Jinxx'a***
Ja już nie wiem co mam robić , to wszystko wydaje się takie... dziwne. W moim pokoju były trzy pełne butelki whisky , plus do tego zabrałem tą ze stołu z kuchni. Nie wiem czy Sophie widziała czy nie. Po 20 minutach opróżniłem całą zawartość jednej butelki. Po niej następną i następną. W końcu wziąłem walizkę i zacząłem się jakoś pakować , nie wiem jak to zrobiłem , ale okey. Wszystkiego nie spakowałem bo ledwo cokolwiek wsadziłem do bagażu. Chwiejnym krokiem zszedłem na dół i kierowałem się w stronę wyjścia. Miałem nadzieję , że nikogo nie spotkam na swojej drodze. A jednak... myliłem się. Do domu właśnie weszła Elizabeth z Ashley'em , Andy z salonu wyszedł , a ja stoje nawalony z walizką i się patrzę.
-Co ty odpierdalasz?!-krzyknął Andy
-Ja tak dłużej nie mogę!!
Andy gdzieś pobiegł , a ja miałem za długi język.
-Elizabeth... ja cię kocham.-powiedziałem.
Ashley popatrzył na mnie i na nią.
-Wiedziałem suko !-krzyknął i ... uderzył Elizabeth.
Szybko złapałem bagaż i wybiegłem z domu.

***perspektywa Andy'ego***
Szybko pobiegłem po Sophie. Ona wie co jest grane.
-Sophie! Jinxx jest nawalony , spakował się i powiedział , że dłużej już tak nie może !
Młoda szybko zerwała się na nogi i pobiegła , a ja za nią. Nagle usłyszeliśmy krzyki...
-Wiedziałem kretynko , że mnie zdradzasz ! I to od jakiegoś czasu. !!
-Ash ! Ja nie zdradzam cię , ja cię kocham !
-Kłamiesz!! Wynoś się z tego domu !! Nie chcę cię więcej widzieć !
Wkroczyłem z Sophie do akcji. Zobaczyłem Lizz'y na podłodze trzymającą się za policzek i płaczącą. Nigdzie nie było Jinxx'a.
-Ashley! Coś ty kurwa narobił ?!-krzyknąłem razem z Sophie.
-To co się należało , a teraz niech pakuje swoje szmaty i wynosi się stąd!
Elizabeth bez namysłu podniosła się i pobiegła do pokoju. Jinxx zwiał , nie wiadomo gdzie jest. A teraz jeszcze Lizzy. Musiałem coś zrobić. Postanowiłem , że pójdę do niej i z nią pogadam. Kiedy szedłem na górę , usłyszałem trzask drzwi. Dobrze wiedziałem , że to Ashley. Mam nadzieję , że idiota nic sobie nie zrobi. Na górze zobaczyłem Lizz , pakującą pośpiesznie swoje rzeczy. 
-Co ty robisz?!
-To co widzisz.-powiedziała roniąc łzy
-Zostajesz tu!
-Nie Andy...-powiedziała
Powrzucała niestarannie ubrania do walizki , pośpiesznie ją zamknęła i wyszła. Kiedy dochodziła do przejścia odwróciła się w moją stronę.
-Napiszę ci sms-a gdzie jestem , ale... TYLKO TY masz o tym wiedzieć. Będę pisać. Do zobaczenia.
Tylko tyle powiedziała i wyszła. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
niestety wyszłam z wprawy pisania ;( mam nadzieję , że mi wybaczycie :) 
do następnego ;)

środa, 2 lipca 2014

Powrót

Wróciłam ;) odwieszam bloga i zaczynam dalej pisać !
Fakt.. miałam jakieś myśli , aby usunąć WSZYSTKIE blogi , ale jakoś tak weena mnie napadła i wróciłam do Was ;)
Rozdział jest prawie skończony i niebawem się pojawi ;)

bajoo ^^

piątek, 23 maja 2014

#INFORMACJA

Nie chcę, ale muszę ;c ZAWIESZAM BLOGA NA CZAS NIEOKREŚLONY !  Jak wiadomo , zbliża się koniec roku szkolnego i trzeba wszystko poprawiac ;c szkoła jak to szkoła ;//

Okey... mam nadzieję, że mnie nie spalicie , nie zadzgacie widelcami itp ^^

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 59

***perspektywa Rebeci***
Zaprowadziłam Elizabeth do salonu gdzie czekali na nią chłopcy. Mówili, że coś przygotują na te chwile i zastanawiam się co oni wykombinowali. Andy obiecał, że nic głupiego i mam nadzieję, że tego dotrzyma. Jestem ciekawa reakcji Lizz'y. Weszłyśmy do salonu.
-Elizabeth... Witaj w domu.-powiedział Andy.
Do Elizabeth podbiegł Ashley. Fakt, że był smutny praktycznie cały czas ale miał nadzieję, że Elizabeth odzyska pamięć. On co wieczór oglądał ich wspólne zdjęcia na których byli uśmiechnięci i szczęśliwi. Lizzy gdyby nie oddzyskała pamięci to biedak by się załamał na dobre.
-Elizabeth... jak się cieszę, że w końcu do nas wrociłaś.
-Em, też się cieszę.
Siedzieliśmy wszyscy do późnego wieczoru. Na prawdę cieszyliśmy się, że Elizabeth wróciła do domu.
-Rebi. Jestem śpiaca, gdzie śpię?-zapytała Lizz
-Chodź zaprowadzę cię.-odezwał się Ashley.
Uśmiechnęłam się do niego, a on złapał Lizz za rękę i zaprowadził do ich pokoju.

*** perspektywa Ashley'a***
Złapałem niepewnie Lizz za rękę i prowadziłem do pokoju. Kiedy weszliśmy do niego na komodzie i szafce przy łóżku były w ramkach nasze zdjęcia, a na łóżku leżał album ze wspólnymi zdjęciami. Elizabeth zaciekawiona co w nim jest wzięła w dłonie i zaczęła przeglądać zdjęcia.
-Musiało być fajnie.-powiedziała patrząc na zdjęcie.
-Fajnie to mało powiedziane Lizz'y
Nastąpiła cisza. Ja... Ja nie wiedziałem co mam mówić. Nie chciałem palnąć czegoś głupiego tak?
-Szkoda, że straciłam pamięć.-szeptała
-Najważniejsze jest to, że jest szansa odzyskania.
Tak bardzo chciałem ją przytulić, mieć ją cały czas przy sobie.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Po tygodniu Elizabeth dalej nie odzyskała pamięci. Strasznie mnie to boli, nie wiem co mam ze sobą robić. Siedzę z chłopakami w tym salonie i tylko oglądamy film, pijemy piwo, oglądamy film i tak w kółko. Elizabeth razem z Rebecą robią w kuchni coś do jedzenia. Oj to będzie coś dobrego, to są za dobre zapachy. Nigdy jeszcze nie wydobywały się takie zapachy z tej kuchni, aż dziwne.
-Za pół godziny będzie obiad!-usłyszeliśmy Rebecę.
Jake aż podskoczył z Jinxx'em, musieli się wystraszyć dziewczyny.

***perspektywa Elizabeth***
Pomagałam Rebece robić coś do jedzenia, w końcu chłopaki tego nie zrobią prawda? A poza tym nie pamiętam jacy oni są na prawdę. Może akurat któryś z nich by coś zrobił. Tylko, że... siedząc na kanapie i pijąc piwo nic nie zrobią.
-Elizabeth...? Możesz podać mi garnuszek? On jest tutaj w szafce obok mnie.
-Okey, już podaję.
Schyliłam się, wzięłam do ręki garnuszek i ...... jebut!
-Ała!!!!!!!!!!!-Wydarłam się
 Uderzyłam głową w szafkę z całej siły. Dziwne, że nie straciłam przytomności. Ogarnęłam się i siedziałam na podłodze.
-Nic ci nie jest?-zapytała z troską Rebi
-Nie, na szczęście nie.
Do kuchni wbiegli po kolei: Ashley,Andy,CC,Jake oraz Jinxx. Zobaczyli co się stało i Ashley podbiegł do mnie. O cholibka... Ashley...Mój skarb... Ja...Ja odzyskałam pamięć!! Nie, nie powiem im nic jeszcze. Ale.. Ashley, te wszystkie wspomnienia wróciły. Brakowało mi jego delikatnego dotyku, jego czułych pocałunków każdego dnia. Jego silnych ramion przytulających mnie. Bez namysłu przytuliłam się do Ash'a.
-Nic ci nie jest?-zapytał czule
-Nie, wszystko jest okey Ash-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Cholera! Siedziałam  na brudnej podłodze. Teraz muszę się przebrać, a jak się przebiorę to umyję podłogi w całym domu, bo mnie trafi.
-Idę się przebrać.-rzekłam i wyszłam z kuchni.
Głowa mnie trochę bolała, ale da się żyć. W końcu przywaliłam całą siłą w szafkę. Cała ja. Wbiegłam na górę po pechowych schodach i skierowałam się prosto do pokoju gdzie są moje rzeczy. Szybko wyjęłam sobie czarne spodenki i czarną poszarpaną koszulkę. Związałam włosy w luźnego koka i wyszłam z pokoju. Pierwsze co pobiegłam załatwić sprawę z podłogą, przecież nie może tu być brudna podłoga. Jak reszta dowie się, że odzyskałam pamięć to wszyscy razem będziemy tarzać się po tej brudaśnej podłodze, a ja chcę być czysta!
-Elizabeth! Co ty chcesz robić?!-usłyszałam Andy'ego.
-Yy... Chcę umyć podłogi bo są brudne?
-Weź to zostaw, ja to zrobię.
-Ty lamo bez grzywy. Myślisz, że umyjesz teraz podłogi jak do tej pory nie były umyte?-zaczęłam się śmiać.
-Zgredy!!-wołał Andy.-Ona za mocno się uderzyła w głowę albo odzyskała pamięć.
O cholera. Jeżeli Andy się skapnie, że odzyskałam pamięć to klapa. Cała 'rodzinka', bo tak mogę ją nazwać zebrała się wokół mnie i patrzyła na mnie podejrzanie. Rebeca patrzyła jakby zobaczyła swojego smoka połączonego z jednorożcem.
-Lizz? Pamiętasz?-zapytali z nadzieją.
-Ale, że co pamiętam?-zapytałam głupio.
-Ach taka jesteś?-zapytał z uśmiechem Andy.-Dawaj tego mopa !
Andy złapał mopa i zaczął mnie ganiać po całym domu. Do każdego zakamarka. Myślałam, ze uda mi się jakoś uciec. Reszta usiadła w salonie i nie zwracała na nas uwagi, tylko Ashley patrzył na nas zazdrosnym wzrokiem. Trochę szkoda mi się go zrobiło, ale co im powiem ' Ej słuchajcie odzyskałam pamięć!'? No nie. Muszą trochę poczekać. Cholera, za bardzo się zamyśliłam i wpadłam w pułapkę. Nie miałam jak uciec, a Andy dźgał mnie mopem.
-Weź go bo jest mokry!-piszczałam
-To powiedz prawdę.-szepnął
-Andy....-zaczęłam.
Nie chcę mówić noo... A jak wygada? I co wtedy? Zabiła bym go chyba tym mopem a na głowę założyła bym wiadro.
-Lizz'y, zaufaj mi. Powiedz mi prawdę. Nie powiem nikomu nic.-prosił Andy
-Obiecujesz?-zapytałam
-Obiecuję na życie mojego renifera.
Zawsze był jednorożec, ale że renifer? Okeeey...
-Andy...Wszystko pamiętam, wszysciutko.-szeptałam.
-Aaaa!!!!!-krzyczał Andy.
-Zamknij się-warknęłam
Nagle wszyscy pojawili się na górze obok nas.
-Co się stało? Andy czemu krzyczałeś?
Popatrzyłam na niego z mordem w oczach i dałam znać, że jak powie prawdę to nie przeżyje.
-Elizabeth mnie uszczypała.-powiedział

***perspektywa Andy'ego***
Skoro obiecałem Elizabeth, ze nic nie powiem to muszę to dla siebie. Ale ja tak się cieszę, że odzyskała pamięć. Jak Ashley się dowie to ją tak wycałuje, że będzie miała dość na jakiś tydzień. Zeszliśmy całą paczką na dół do salonu i włączyliśmy horror. Elizabeth była za daleko mnie abym mógł z nią spokojnie o tym pogadać więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem do niej sms'a.
~Kiedy i jak reszcie powiesz?
Zobaczyłem jak Lizz wyjmuje telefon i odpisuje. Po chwili dostaję odpowiedź.
~Nie wiem kiedy i nie wiem jak im to powiem ;/
Odczytałem wiadomość i nie wiedziałem co napisać. Z jednej strony to trochę trudne żeby ot tak powiedzieć, że wszystko pamięta.
~Może dzisiaj im powiesz?
~Na razie nie. Chyba, ze zapomnę i się wygadam;/
No jeżeli jeszcze nie chce im mówić to niech trochę się pilnuje, aby się nie wygadała. Ale i czemu ona chce ich oszukiwać? Trochę nie fair z jej strony.
~Czemu ty chcesz ich oszukiwać?
Musiałem to napisać do niej.
~Zobaczysz ; )
No nic, dalej już nie pisałem. Wszyscy oglądaliśmy w ciszy film. Po kilkunastu minutach odezwał się CC.
-A może powspominamy zajebiste wypady?
-Pamiętacie wesołe miasteczko?-krzyknął uradowany Jake
Wszyscy momentalnie zaczęliśmy się śmiać, nawet Elizabeth. A powinna udawać, że nie wie o co chodzi.
-Lizzy! A pamiętasz jak CC się zgubił w nim?-zapytał Ashley.-A no tak przecież ty nie pa...
-Ha ha ha pamiętam, to było dobre. CC zagubiony w wesooooooołym miasteeeczku.. Cholera...
No świetnie i się wygadała, ale jak na razie nikt się nie skapnął. Mijały kolejne minuty, wspominaliśmy dawne wygłupy gdy nagle...
-Chwila!!! Lizzy pamiętasz to ?!-krzyknął ogarnięty w miarę Jinxx
No i się wpakowała. Wszyscy popatrzyli na nią z wielkimi oczami.
-Elizabeth? To prawda?-zapytał Ash
-Echh.-zaczęła.-Tak to jest prawda.
Ashley podniósł się z kanapy jak poparzony.
-I nic nie powiedziałaś?!-krzyczał.
Elizabeth popatrzyła na niego z zaskoczeniem. Ashley chyba pierwszy raz na nią krzyczy. Idiota... Na kobiety się nie krzyczy.
-Nie krzycz na nią !!-wydarł się CC
-Zamknij się!
O co mu kurwa chodzi?! Pojebało go czy jak ? Przez niego Elizabeth zaczęła płakać, świetnie.
-Elizabeth chodź.-złapałem ją i pociągnąłem.
Dałem znać Rebece, że na chwile zabieram Lizz, a ona ma ogarnąć Ashley'a z chłopakami. To tak nie może być.
-Ashley!-usłyszałem chłopaków.-musimy pogadać głąbie!
-Odwalcie się!!

----------------------------------
W końcu go skończyłam !! ;D
Tak wiem i tak jest do dupy ^^
Chociaż mam nadzieję, że się spodoba ^^ Do nastepnego :D

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony