piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 61

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ



***perspektwa Ashley'a***


Co ja najlepszego zrobiłem?! Nie widziałem Lizzy od tygodnia , nie wiem co się z nią dzieje , nikt nic kompletnie o niej nie wie. Martwiłem się , że coś mogło jej się stać. Od jakiś 5 dni ciągle siedzę w bałaganie w pokoju i praktycznie z niego nie wychodzę. Szczerze to nawet nie wiem co u reszty. Nikogo też nie chcę wpuszczać do pokoju , nikogo nie chcę widzieć , z nikim nie chcę rozmawiać. Ja chcę żeby wróciła do mnie Elizabeth. Strasznie mi jej brakuje. Potrafię przepłakać całe noce. Jakim ja jestem kretynem... Czy ja pomyślałem co ja robię? Widocznie nie. Mnie już całkiem popierdoliło.


***perspektywa Andy'ego***


Codziennie kontaktowałem się z Elizabeth. U niej wszystko jest jak w najlepszym porządku, z czego bardzo się cieszę. Elizabeth jest nie daleko nas, wynajęła sobie pokój w hotelu. Dziś spotkamy się żeby chociaż trochę porozmawiać. Brakuje jej w tym domu. Bez niej jest jakoś tak...Pusto. Gdyby dała się namówić do tego aby wróciła do nas wszystkich do domu gdzie jest jej miejsce to było by super. Dobrze wie, że ją wszyscy kochamy i tęsknimy za nią. A jeszcze najgorsze jest to, że muszę resztę przyjaciół okłamywać, że nie wiem co z nią. Głupio mi strasznie jest z tego powodu, ale ja jej to obiecałem, że zatrzymam na razie to dla siebie. Jeszcze ten Ashley... Biedny w ogóle nie wychodzi z pokoju z nikim też nie rozmawia. Chamsko się zachował co do Elizabeth, nie powinien tak wybuchać złością. Tak siedziałem i rozmyślałem nad wszystkim aż nagle dostałem wiadomość od... Lizzy.
~Cześć Andy, dziś o 17 będę na Ciebie czekać w ' Zakazanym ogrodzie '.
Była godzina 14:38. No to trzeba zacząć powoli się ogarniać. Zostawiłem telefon i poszedłem wziąć prysznic.

***perspektywa Sophie***

Nudziło mi się już trochę, więc myślałam, że pójdę chociaż do Andy'ego trochę pogadać. Kiedy weszłam do jego pokoju, Andy'ego w nim nie było, a na łóżku leżał telefon, który cały czas pipkał. Ciekawość trochę mnie zżerała więc podeszłam, wzięłam do dłoni jego telefon i to co zobaczyłam lekko powaliło mnie na łopatki. Wychodzi na to, że Andy cały czas kontaktuje się z Elizabeth. 
-Czemu ty trzymasz mój telefon?-usłyszałam po chwili
Odwróciłam się, a za mną stał w ręczniku Andy. Nie miał za ciekawej miny, cholera... czemu ja zawsze muszę być taka ciekawska i po co brałam ten jego telefon.
-Co to ma znaczyć?zapytałam trochę zła.-Dlaczego nie powiedziałeś??
-Może dlatego, że jej to obiecałem! Po co w ogóle brałaś mój telefon?
-Ja...ja nie chciałam..
-Dobra...Olać to.. Ale teraz TY mi obiecaj, że nikomu nie powiesz o tym. Ja chcę z nią porozmawiać żeby wróciła do nas do domu. Sama widziałaś co się z Ash'em dzieje. Tak dalej być nie może.
-Obiecuję, że nie powiem. Widzisz się z nią dziś?
-Tak. O 17.
-Mhm, to może ja już pójdę ty się przyszykuj.
Uśmiechnęłam się i powoli wyszłam z jego sypialni. Poszłam do kuchni coś zjeść bo coś lekko zgłodniałam. Kiedy otworzyłam lodówkę popatrzyłam się tylko do środka i zamknęłam, bo .... Bo była prawie pusta. W takim razie trzeba iść na jakieś małe zakupy żeby chociaż coś na kolację można było zjeść. Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się, potem drapnęłam z szafki klucze od domu, telefon, kurtkę i wyszłam z domu do sklepu. Szłam sobie wolno chodnikiem, pogoda była piękna i słoneczna. Uwielbiam taką pogodę. Po kilkunastu minutach weszłam do sklepu, zaczęłam myśleć nad tym co by tu wziąć a tu nagle....


***perspektywa Elizabeth***

Przed spotkaniem z Andy'm, wybrałam się do sklepu po małe zakupy. Od tygodnia ciągle tylko jem, jem i jem, a do tego... zaczęłam wieczorami pić sporo alkoholu. Nie pisałam o tym Andy'emu,nie chcę żeby o tym wiedział. Co wieczór opijam smutki, siedzę cały czas sama w tym pokoju, nie maco robić.. Tylko telewizja, butelka wódki lub whisky i tak siedzę. A jak moje zakupy będą teraz wyglądały? Oczywiście ze dwie lub trzy butelki alkoholu, chipsy i tak będzie wyglądał mój dzisiejszy wieczór. Kiedy w sklepie już brałam drugą butelkę whisky, za rogiem zauważyłam Sophie, która na mnie się patrzyła. Zrobiłam na nią wielkie oczy, wsadziłam trzecią butelkę i pobiegłam do kasy. Szybko zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Szłam szybkim krokiem w stronę hotelu by jak najszybciej tam się dostać i nie pokazywać się Sophie. Za rokiem jednego budynku już zwolniłam, wątpię aby jednak za mną szła.
-A kuku.-usłyszałam i podskoczyłam ze strachu
A za mną stała nie kto inny jak Sophie. Zatkało mnie i stałam jak słup soli. W ogóle nie wiedziałam co mam w tym momencie zrobić, nawet nie wiem czy się odezwać.
-Skąd ty .... ?
-Lizzy, skąd TY tu jesteś?
-Co... nie cieszysz się, że mnie widzisz?
Poczułam się trochę inaczej. Od razu poczułam wewnątrz taką pustkę.
-Cieszę się, ale ... dlaczego nie dałaś znać np. mi, że jesteś całą i zdrowa. Tylko Andy'emu...
-Skąd to wiesz?-warknęłam
-Wzięłam jego telefon...-powiedziała spuszczając głowę
Sophie stać na wszystko, nawet na wzięcie czyjejś prywatnej rzeczy. Ale żeby brać czyjś telefon i sprawdzać wiadomości?
-Jak mogłaś?-popatrzyłam się na nią.
-Kurczę posłuchaj. Wszyscy za tobą tęsknią...-zaczęła
-Bla bla blaa... ciekawe...
-Elizabeth!! Ashley cały czas siedzi w tym swoim zasranym pokoju!  Nie wychodzi z niego i ciągle  tylko pije! Wie, że źle postąpił!
-Wybacz Sophie muszę lecieć.-pożegnałam się i zaczęłam iść
-Ale Elizabeth!!
Nie słuchałam jej dalej, tylko po prostu szłam przed siebie. Muszę szybko się ogarnąć bo za niedługo spotykam się z Andy'm. Kiedy byłam już w pokoju, rozpakowałam zakupy, wzięłam potrzebne rzeczy do ubrania i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po prysznicu ubrałam się, rozczesałam włosy, związałam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż i mogłam już wychodzić. Truptałam powoli do restauracji, w której miałam się spotkać z Andy'm. Po kilku minutach doszłam na miejsce i zobaczyłam już przy stoliku siedzącego Biersacka. Weszłam i gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się i wstał by się ze mną przywitać.
-Cześć małaa.-przytulił mnie
-Hej duuuży.-zaśmiałam się
Usiedliśmy do stolika lekko się uśmiechając. Kelnerka wzięła od nas zamówienie i zostało tylko na nie czekać. Między nami nastąpiła niezręczna cisza. Po chwili ciszę przerwał Andy.
-Lizz, wiesz.....-zaczął, ale tak jakby nie wiedział jak dalej mówić
-No słucham cię.
-Musimy poważnie porozmawiać....


---------------------------------------------------------------------------------------------------
O matko... ja was naprawdę przepraszam, ale nie wiem jak długo pociągnę tego bloga. Jest z tym wszystkim coraz gorzej i wiecie...Pisanie już mi totalnie nie idzie, wyszłam tak jakby z wprawy albo po prostu nie umiem pisać takich opowiadań ;) Jeszcze raz was naprawdę przepraszam  i wybaczcie mi too wszystko ;))

~Elizabeth



7 komentarzy:

  1. NO NARESZCIEEEE
    Wreszcie dodałaś nowy rozdział
    Rozdział MEGA tylko szkoda że taki krótki
    Mam nadzieje że lizz wróci do asha i wgl im się ułoży
    Życze weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. NO NARESZCIEEEE
    Wreszcie dodałaś nowy rozdział
    Rozdział MEGA tylko szkoda że taki krótki
    Mam nadzieje że lizz wróci do asha i wgl im się ułoży
    Życze weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę. Lizzy musi wrócić do Ash'a ! Oni są IDEALNI. *.* Faktycznie, Purdy nie zachował się wobec niej fair. Ale jemu też było ciężko. Nie tylko jej. Powinna mu wybaczyć jeśli go kocha. Nie rozumiem czemu Liz zachowuje się też tak do przyjaciół. Robi z siebie największą ofiarę. Kochana, nie ukrywam że nieźle mi namieszałaś w głowie. Ale wierz mi że pozytywnie. Jestem jeszcze bardziej ciekawa jak to się wszystko potoczy :) Rozdział jak zawsze rewelacyjny i dobrze o tym wiesz. ;* Życzę ci weny i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na wiecej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno pisz, pisz PISZ!!! W ciągu nocy przeczytałam całość i mam chcice na więcej!!! Streszczenie moich reakcji
    Nr 1: chcem zajebać dla Ash w ten jego zakuty łeb! Jak on mógł zostawić Lizzy???!!! Ona by go nigdy nie zdradziła (prędzej bym się tego po nim spodziewała...) !!! Tak btw oni są taką zajebistą parą *_* mam nadzieje, że niedługo znów będą razem.
    Nr2: dla Alexa urwałabym chuja i powiesiła nad kominkiem a potem wydłubała oczy łyżeczką!!! Co za skurwiel... Nie dość że ten pojebus wcześniej zjebał jej życie to jeszcze musiał jej wakacje spierdolić.
    Nr 3: ty kiedyś oberwiesz ode mnia za kończenie rozdziałów w takich momentach!!! Patrz uważnie bo któregoś pięknego dnia przed swiom domem zobaczysz tłum ludzi chcących cię zajebać plastikowymi łyżeczkami!!!!
    Nr 4: zapamiętaj: twoje WSZYSTKIE rozdziały są wyjebane w kosmos i jeżeli jeszcze raz napiszesz że są "lipne" albo "do dupy" bądź "o niczym" to przysięgam zajebie ci patelnią w łeb za pisanie i myślenie takich głupot!!!
    P.s: błagam pisz szybciej!!!!! Plossssseee………
    ~natalka

    OdpowiedzUsuń
  6. W dzień przeczytałam twojego bloga. Bardzo mi się spodobał, bo jest inny od wszystkich fanfiction. Ciągle coś się dzieje i dzięki temu nie jest nudno.
    Najgorsze jest to, że nie ma kontynuacji :( Teraz będę żyła w niepewności ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko wreszcie doszłam do nexta Jeju XDD
    a teraz niewiadomo kiedy dodasz kolejnego nexta ;-; cóż, rozdział świetny a Sophie niegrzeczna ciekawska :D
    http://moveshakehidex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony