***perspektywa Evelin***
Obudziłam się z bólem głowy. Musiałam wziąć jakąś tabletkę , bo normalnie nie wytrzymam... Ugh , Andy'ego nie ma.. Godzie go wywiało... Aaa , na odpowiedź długo nie musiałam czekać.
-Zrobiłem ci śniadanie , skarbie...
- Ulala , dziękuję.
Andy uśmiechnął się i podał mi tacę z kanapkami i colą.
-Andy... Mógłbyś przynieść mi tabletkę na głowę ? Strasznie mnie boli.
-Ha! Kac męczy co?
-Taa....
Boże , to ile ja wypiłam , nawet nie pamiętam co dokładnie robiłam. Dzisiaj z miłą chęcią nie ruszyła bym się z tego łóżka. Ale do Elizabeth chcę jechać Chcę oderwać się od deviantów , ale zawsze któryś z nich będzie ze mną. Ugh..
-Kurwa ! ! -usłyszałam krzyk Jinxx'a
Zaczęłam się śmiać.. Czyżby pan Jinxx'uś znowu był wkurwiony na kogoś lub na coś? Usłyszałam głośny śmiech Jake'a. Do pokoju wbiegł Andy z tabletką.
-Co się tam dzieje?
-Jake znalazł pistolety na wodę i teraz z Ashley'em strzelają w Jinxx'a.
-Ja nie wychodzę z pokoju...
Nie chcę być morka. Dobrze , że Ashley już jest weselszy.
-To ja też.
-I co robimy? Może jednak się jakoś wymkniemy z pokoju i pójdziemy do salonu.?
-Możemy iść.
Andy szedł pierwszy ciągnąc mnie za rękę. Szliśmy powoli po schodach, nikogo nigdzie nie było.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Andy odwrócił się w moją stronę i zamarł. Byłam cała mokra, po włosach spływała woda. Całe ubranie było mokre. Spojrzałam w górę. Stał tam Jake z pustym wiaderkiem.
-Jake !!!!!!!!!!!-wydarłam się
Ten tylko wyszczerzył zęby i uciekł.
-Niech ja go tylko dorwę.
-Zostaw go , ja idę się przebrać ... Mokro mi , a ty możesz wytrzeć podłogę.
Ha Andy popatrzył się na mnie jak na idiotkę. Zaczęłam się śmiać z jego miny.
-Nie patrz się tak na mnie , nic ci nie zaszkodzi jak wytrzesz podłogę.
Popatrzył smutnymi paczadłami , spuścił głowę i poszedł po mopa. Ja wbiegłam po schodach na górę jak najszybciej się przebrać. Weszłam do pokoju , a tam siedział Jake i coś majstrował przy naszym łóżku.
-Co...ty....tam...robisz?!
-Do mnie mówisz?
-Nie , do tego pluszaka co masz obok siebie.
-A właśnie tak myślałem.
Jake zaczął się śmiał , a ja stałam w drzwiach z pokerface...co on tam robi w dodatku przy mnie?
-Jake co ty kurwa robisz?
I wtedy przyszedł Andy.
-Evelin , wytarłem podł... Jake ! Ty mendo pospolita ! !
Andy podszedł do Jake'a , który natychmiast wstał z podłogi i się odsunął. Andy spojrzał na łóżko potem na kumpla.
-Co się tu dzieje?-zapytał Ash , cały mokry
-Jake coś robił przy naszym łóżku...
-Najlepiej na mnie zwalić.-burknął
-Sorry stary , ale cię przyłapałam.
-Jake , co tam robiłeć?-warknął Andy
Jake wystraszył się trochę i podniósł naszą kołdrę. Okazało się , że poukładał jak najwięcej balonów z wodą na łóżku, tak byśmy się nie skapnęli.
-Fuck...
Cała nasza trójka patrzyła się dziwnie na niego...
-Jest po południu już , kto jedzie ze mną do szpitala?
-Ja pojadę.
-Okey.
-Ja zostanę z chłopakami , przypilnuje naszego pokoju.
Poleciałam do łazienki szybko się ogarnąć. Zajęło mi to 15 minut. Pożegnałam się z Andy'm i pobiegłam na dół , gdzie czekał na mnie Ashley.
-To ruszamy.
Poszłam za nim do samochodu i pojechaliśmy do Elizabeth.
***perspektywa Ashley'a***
Na początku jechaliśmy w grobowej ciszy. Było mi jakoś tak dziwnie jechać samemu z Evelin.
-Czemu się nic nie odzywasz?
-A nie wiem , zamyśliłam się.
-Mhm , to myśl dalej , nie będę przeszkadzać.
Dalsza droga też minęła w ciszy . Po paru minutach byliśmy w szpitalu. Byliśmy już w środku, mijaliśmy sklepik.
-Kurwa... Ash , ty idź ja zaraz będę tylko coś kupię.
-Okey.
Evelin została przy sklepiku a ja podążałem w stronę sali Lizz. Kilka kroków i byłem na miejscu.
-Ashley.!
-Hey , kochanie!
-Gdzie Evelin?
-Zaraz przyjdzie , została.....
-Już jestem , Lizz mam dla ciebie tę czekoladę.
-Huehuehue , nareszcie , bo już mnie roznosiło.
Od kiedy Elizabeth tak do słodkiego ciągnie?Czyżby ? Nie , to nie może tak być. Wpatrywałem się raz na Elizabeth raz na Evelin. Zobaczyły to i moją dziwną minę.
-Ash , ja po prostu dawno nie jadłam czekolady.. I tak nie powinnam teraz jeśc słodkiego, bo nie mogę, ale mam wyjebane na to.
Ah , ona zawsze taka będzie. Niczego chyba się nie boi, olewa niektóre rzeczy np. takie jak te...Tylko żeby lekarz nie przyszedł.Usiadłem przy łóżku , Elizabeth już siedziała na łóżku oparta o swoją poduszkę.
-Jeju ... Lizz nie jedz już tej czekolady.
-Ash , ale...
-Lepiej już zostaw , bo przyjdzie lekarz i będzie przejebane.Lizz schowała czekoladę do szafki i akurat w tym momencie na salę wzedł lekarz.
-Mogą państwo opuścic na chwilę salę?
-Em , tak oczywiście. Lizz zaraz wrócimy.
Razem z Evelin wyszliśmy z sali i poszliśmy dalej usiąśc.
***perspektywa Elizabeth***
Ashley z Evelin wyszli , a lekarz z dziwnym uśmieszkiem na mnie patrzył. Podszedł do mnie i złapał za bioro ?!
-Mamy chwilę , możemy się zabawic.
Nie wiedziałam co mam robic swoją dłonią zatkał mi usta i nie mogłam wydac żadnego pisku. Jedną ręką obmacywał moje ciało , z moich oczu płynęły łzy. Nic nie mogłam zrobic.
-Nie płacz , tylko chwilę się zabawimy . Ja normalnie wyjdę , a ty niekomu nie piśniesz słówka jeśli chcesz życ.
Jego palec jaiimś cudem dostał się do mioich ust. Ugryzłam wkurwysyna.
-Ty kurwo.
Dodałam do tego jeszcze kopa. Oderwałam wszystkie kroplówki zeszłam z łóżka i chciałam uciekac, ale on złapał mnie za nogę i się wywaliłam.
-Nie tak szybko szmato.
-Ja ci dam szmato...
Kopnęłam go drugi raz , równie mocno i wybiegłam z sali. Wszystko mnie bolało , ale chciałm jak najszybciej zwiac. Nigdzie nie było Ash'a. Przez łzy nie widziałam gdzie idę.
-Ashley.-szepnęłam
Szepnęłam , bo nie mogłam z siebie nic wydusic. Upadłam na kolana.
-Elizabeth!!!!!!-usłyszałam Ashley'a i Evelin.
Szybko do mnie podbiegli i pomogli wstac.
-Co ty tu robisz?
-Zabierzcie mnie stąd , zabierzcie mnie na policję.
Spojrzeli na mnie pytająco.
-Skurwiel chciał mnie zgwałcic.
Ashley zacisnął pięści ... Chciał tam iśc.
-Ash nie idź tam ... Tylko jedźmy na policję.
Ashley wziął mnie na ręce i poszliśmy do samochodu...Pielęgniarki kazały wrócic mi na salę , ale miałam to w dupie. Pojechaliśmy najpierw do domu , bym mogła się ubrac. Ashley wbiegł do domu ze mną na rękach.
-Elizabeth????-krzyknęli chłopcy
Ugh , byłam w ubraniu szpitalnym... Uśmiechnęłam się i pomachałam im. Evelin powiedziała chłopcom , że powie im później o co chodzi. W pokoju Evelin pomogła mi się ubrac. Po 10 minutach schodziliśmy po schodach.
-Ev zostań w domu jak chcesz.-powiedziałam
-Na pweno ?
-Tak , powiedz reszcie o co chodzi.
-Uważaj na siebie.-powiedziała
-Wiem.
Po paru minutach siedzieliśmy w samochodzie. Ashley cały czas był podenerwowany.
-Ash nie denerwuj się.
-Jak mam się nie denerwowac , skoro ten jebany cwel chciał ci coś zrobic.
-On dostanie za swoje.
-Mam nadzieję.
Jechaliśmy w ciszy , Ashley z nerwów się trząsł , a ja ze strachu. Myślałam nad tym jak powiem to wszystko na policji. Obym czegoś nie przegapiła. Ten chuj dostanie za swoje. Kurwa... tylko żeby mnie nie wzięli za idiotkę po tej próbie samobójczej...
† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †
Udało mi się ''coś'' nabazgrac ^^
To "coś" jest zajebiste :3.
OdpowiedzUsuń"Menda pospolita" xDD.
Oby mu się dostało :<
super !
OdpowiedzUsuńit's a awesome !
~ onika
Świetny rozdział, uwielbiam to opowiadanie ;3
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny :)
Menda pospolita .. rozjebałaś system , mała ;*
OdpowiedzUsuńJebany lekarz .. pedofil pierdolony .. Normalnie tasakiem bym go rozjebała na pól -,-