***perspektywa Andy’ego***
Wróciliśmy z Ev późnym wieczorem.
Myślałem , że może już wszyscy śpią , jeżeli reszta wróciła do domu. W salonie
na sofie siedziała Sophie , łkała… Evelin podeszła do niej i przytuliła.
-Co się stało?
-Nic… Co niby miało się stać?
-Coś się stało tylko nie chcesz
powiedzieć..
-Nie nic…
Stałem i przysłuchiwałem się rozmowie
dziewczyn. Sophie coś musiało się stać , coś ukrywała. Podszedłem do dziewczyn.
-Sophie. Powiedz nam.-odezwałem się
-Nie…
-Powiedz.
-Nie mam co mówić…
-Powiedz. Będę uparty i cały czas będę
cię tym męczyć.
-Dobra powiem.
Evelin usiadła obok Sophie , a ja
uklęknąłem przed nimi.
-To jest nie fair.-zaczęła
-Ale co?
-To wszystko… Ty Evelin jesteś szczęśliwa
z Andy’m . Elizabeth z Ashley’em… A ja co ?! Ja jestem wyrzutkiem jebanego
losu.!
-Ej nie mów tak ! To nie prawda.
Jak nie prawda jak prawda…
Nosz co za uparta krowa. Jeszcze sama się
ździwi , jak kogoś szybko pozna.. Daję jej kilka dni…Wmawia sobie , że nie… Eh…
-To nie prawda i nie odzywaj się , bo ci
kopa zasadze.-powiedziałem uśmiechając się.
Sophie go odwzajemniła.
-Co robimy?
-Może film?
-No to wy oglądajcie , ja idę
spać.-powiedziała Sophie odchodząc
Ev przytuliła się do mnie.
-Co oglądamy?-zapytałem wreszcie.
-Horror!-wykrzyczała.
-Tylko nie to , tylko nie horror ,
błagam.
-Cichoo… i włączaj Sinister
I trudno , musiałem to włączyć. Nie lubię
horrorów, zawsze się bałem. Ale dla swojej Evelin zrobię to i obejrzę. Mrrr…
Dobrze , że śpi ze mną.
-Ej Evelin , gdzie jest Elizabeth i
Ashley?
-Po co się pytasz , skoro i ja nie wiem?
No tak… Głupio zapytałem. Ale na
odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Po schodach schodziła rozczorchana i
mało co ubrana Elizabeth i Ashley w rozpiętych spodniach , bez koszuli.
-Upss.. Myśleliśmy , że śpicie albo , że
was nie ma..
-No widocznie tu jesteśmy.-powiedziała ze
zdziwieniem Evelin.
Sam się ich widokiem zdziwiłem. Nie
widziałem ich w takim stanie. Usłyszeliśmy po chwili zamek w drzwiach. Zapadła
cisza. Do domu weszli chłopacy. Spojrzeli na siebie , na parkę i odeszli bez
słowa. Ash zapiął rozporek a Elizabeth ogarnęła swoje włosy.
-Dom wariatów.-rzekłem
***perspektywa Jinxx’a***
Wracaliśmy z chłopakami do domu , no dość
późno. Otwierałem drzwi , bo jako jedyny wtedy miałem klucze. Weszliśmy i
stanęliśmy jak przed murem , widząc Ashley’a i Elizabeth w takim stanie.
Spojrzałem na chłopaków i odeszliśmy w milczeniu. Wszedłem do swojego pokoju ,
miałem iśc się wykapać , ale ktoś zapukał do drzwi.
-Hasło.-powiedziałem. Tak , tak mam hasło
do pokoju , o którym nie wie Ash i dziewczyny.
-Ashley bananowy doktor
-Wejść.
Do pokoju wszedł Jake. Miał dziwną minę.
Może to po tym widoku . Sam nie wiem… Może mi powie.
-A ciebie co tak skrzywiło?
-Nie skrzywiło mnie , po prostu jestem
zaskoczony tym widokiem.
-Sam jestem. Ale wiesz.. Są razem ,
kochają się i mają prawo do wszystkiego. Jake… Sam nie byłeś lepszy.
-Było minęło…
-Taa..
-Pijemy piwo?-zapytał
-Nie. Dziś już nie. Ja idę się wykąpać i
spać.
-No okey.
Jake wyszedł z pokoju , a ja wskoczyłem
pod prysznic. Dopiero po jakiejś godzinie wyszedłem. Od razu położyłem się i
usnąłem.
***perspektywa Sophie***
Nie mogłam spać w nocy. Po 2 w nocy
wymknęłam się z pokoju , a potem z domu. Tak , trochę mnie popierdoliło , aby
wychodzić o tej godzinie na miasto. No , ale co zrobię… Po domu nie będę
chodzić jak nawiedzona laska. Powoli i po cichu zamknęłam drzwi.
-Fajnie , że nie jest zmino.
Boże.. Ja już naprawdę chyba źle się
czuję , sama do siebie zaczynam gadać. Po żywych ludziach nie ma śladu.. Cisza
i pustka. Poszłam w stronę parku, usiąść na ławce, nie chciało mi się chodzić.
Idąc na ławkę , męczyłam się ze swoimi słuchawkami. Skubane zawsze tak się
zaplątały , że ciężko było je odplątać. Ale potem w końcu dałam radę z nimi.
Włączyłam sobie ‘’Revelation”. Słuchałam z zamkniętymi oczami , gdy nagle na
szyi poczułam zimne ostrze noża. Ten ktoś wyciągnął mi słuchawki z uszu.
-Nie drzyj się! Siedź cicho i tak cię
nikt nie usłyszy.
-Ale…
-Zamknij się!!!
Zaczęłam się ostro bać… Nie wiedziałam ,
co ten idiota może mi zrobić. Próbowałam się mu wyrwać , nóż schował.
-O nie maleńka… Nie uda ci się tak łatwo.
Zaczęłam płakać , łzy leciały mi
strumieniem.
-Nie rycz kretynko!
Postanowiłam spróbować jakoś zadziałać.
Ostro kopnęłam go w krocze , a on akurat zdążył wyciągnąć nóż i dźgnął mnie
lekko w rękę. Sukinsyn leżał na ziemi zwijając się z bólu. Z krwawiącą ręką
uciekałam.. Biegłam przed siebie. Nie wiem gdzie. Co chwilę oglądałam się za
siebie czy czasem za mną nie biegnie. Obejrzałam się szybko i w kogoś
wleciałam. Wywaliłam się. Myślałam ,że to on. Ale się myliłam.
-Prze… Przepraszam nie chciałam.
-Nic się nie stało. Tylko czemu chodzisz
po mieście o tej porze? Teraz jest niebezpiecznie.
-Tak wiem… Przed chwilą się przekonałam.-powiedziałam
patrząc na swoją zakrwawioną rękę.
-Ty krwawisz! Chodź szybko ze mną do
domu, opatrzę ci tę ranę.
Nie wiedziałam czy mogę mu zaufać, ale
chyba też nie chcę się wykrwawić w nocy w takim miejscu.
-Dobrze , dzięki.
Nieznajomy się miło uśmiechnął. Szybko
zaprowadził mnie do swojego mieszkanka.
-Usiądź tutaj, zaraz wracam.
Zrobiłam jak powiedział. Nie musiałam też
długo na niego czekać. Przygotował to co było mu potrzebne. Wziął się do roboty
, był bardzo skupiony na tym co robi.
-Z tego wszystkiego zapomniałem się
zapytać , jak masz na imię.
-Emm… Sophie. A ty?
-Matt , miło mi.-powiedział z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się tylko. Rozmawialiśmy
dopóki nie skończył opatrywać mi ręki.
-Skończone.-powiedział dumny z siebie.
-Dziękuję , miły jesteś , naprawdę. A
właśnie… A ty co robiłeś o tej godzinie w parku?
-A tam… Byłem trochę pochodzić , spać nie
mogłem i wiesz.
-Tak samo ja.. Ale teraz już o tej porze
nie będę wychodzić.
-Masz rację . Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki , muszę spadać.
-Odprowadzę cię , bo znowu coś ci się
stanie.
Szliśmy w lekkiej ciszy . Po jakiś
20minutach doszliśmy do domu.
-I tu się rozstajemy?-zapytał smutno.
-Tak , niestety tak. Ale jak chcesz to
msz mój numer.
-Oo , dziękuję. Spotkamy się jeszcze
kiedyś?
-Tak , na pewno.
Na pożegnanie Matt pocałował mnie w
policzek.
-Może jutro? Aaa i całus za to , żebyś
dobrze spała.
-Dziękuję , i tak możemy jutro , czemu
nie.
Boże… W każdym zdaniu mówię tak..
-To do zobaczenia.
-Paa.-powiedziałam i weszłam do domu.
Po cichu zakradałam się do pokoju. Gdy
już leżałam w łóżku dostałam sms-a.
~Śpij dobrze So. Dobranoc ;*
Odpisałam mu , skoro dałam mu numer to
nie wypada mi nie odpisać.
~Dobranoc Matt ; )
Odłożyłam telefon na szafkę i nie wiadomo
kiedy usnęłam jak dziecko.
† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †
Dzisiaj dodałam trochę dłuższy rozdział ^^ Mam nadzieję , że się spodoba ; ]]
OJ PODOBA PODOBA A JUŻ SZCZEGÓLNIE TEN DZIKI SEX PRZEZ SPODNIE HA HA HA MINY CHŁOPCÓW MUSIAŁY BYĆ BEZCENNE XD CZEKAM NA NEXT'A ;***
OdpowiedzUsuńAshley bananowy doktor xDD.
OdpowiedzUsuńJebłam i nie wstaję xD.
Ryję się z tego już prawie 10 minut i jeszcze nie mam dość xDD.
Rozdział zajebisty ^^.
Hahahahahahahahahahah ja nie moge sex przez spodnie?!/ Chciałabym to zobaczyć ;D
OdpowiedzUsuńCzekam ^^
Hahahaha xD
OdpowiedzUsuńZajebiste hasło, nie ma co xD
Ej! Ja tu liczyłam na jakiś burzliwy romans CC'ego z Sophie a tu co...? No niech ci tak będzie.. ;P
Buziaki, mała :***
Mial byc taki romansik ; ** ale zmienilam troche akcje ; )) z CC'em to jeszcze nie koniec ; D
UsuńAshley bananowy doktor .. naprawdę ? :D jebłam i nie wstaaaję *u*
OdpowiedzUsuń