wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 41

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

JAK TYLKO MATT GDZIEŚ WYSZEDŁ , POSZŁA TEŻ GDZIEŚ EVELIN. NIE WIEDZIAŁAM PO CO WYSZŁA. A CO SIĘ BĘDĘ , PÓJDĘ I ZOBACZĘ. WYSZŁAM ZA NIĄ NA TARAS , WIDZIAŁAM JAK ROZMAWIA PRZEZ TELEFON. CIEKAWE Z K.... CHOLERA... GADA Z ASHLEY'EM , PEWNIE MU WSZYSTKO POWIEDZIAŁA... PO SKOŃCZONEJ ROZMOWIE ZOBACZYŁA , ŻE WSZYSTKO WIDZIAŁAM.
-LIZZ TRZYMAJ SIĘ JAK NAJDALEJ OD MATT'A.
-DLACZEGO NIBY?
-TEN KTOŚ KTO DO CIEBIE DZWONIŁ.. TO BYŁ JEGO... BRAT...
O JA JEBIE SYSTEM... KURWA Z KIM SOPHIE JEST? BĘDZIE TRZEBA JEJ TO CHYBA POWIEDZIEĆ. ALBO I ONA SAMA PÓŹNIEJ SIĘ PRZEKONA Z JAKIM TYPEM JEST... ALE TERAZ NAJWAŻNIEJSZE... MUSZE SAMA NA SIEBIE UWAŻAĆ.
-MÓWIMY SOPHIE?
-NIE, LEPIEJ NIE , BO JESZCZE POWIE MATT'OWI I MOŻE BYĆ GORZEJ.
-NO MASZ RACJĘ , TO NIE MÓWIMY. A DLACZEGO TY Z ASHLEY'EM ROZMAWIAŁAŚ?
NASTAŁA CISZA. A MÓWIŁAM JEJ ŻEBY MU NIC NIE MÓWIŁA , BO BĘDZIE SIĘ MARTWIŁ. A DOBRZE WIE , ŻE NIE LUBIE JAK ASHLEY JEST ZMARTWIONY.
-EM... NO... WIESZ... MUSIAŁAM MU O TYM POWIEDZIEĆ.
-ALE PRZECIEŻ DOBRZE WIESZ, ŻE JA NIE LUBIĘ JAK ASHLEY SIĘ MARTWI.
-ALE PRZECIEŻ DOBRZE WIESZ , ŻE NIE MOŻNA TEŻ OSZUKIWAĆ OSOBY, KTÓRĄ SIĘ KOCHA?
-NO TAK MASZ RACJĘ.
-A NIE MÓWIŁAM ! ! ZAWSZE MAM RACJĘ , A TY SIĘ SPRZECIWIASZ !
TAAA , ONA ZAWSZE MA RACJĘ. NA PRZYKŁAD , PÓJŚCIE NA SKRÓTY DO SZKOŁY...I NA KONIEC '' A NIE MÓWIŁAM?!'' TEN TEKST POWALA NA KOSTKI RUBIKA...
-BLA BLA BLAA , GAAADAJ SOBIE.
-HA I CO ZNOWU MAM RACJĘ.!-KRZYKNĘŁA URADOWANA.
-A CICHO SIEDŹ MENDO.-ZAŚMIAŁAM SIĘ
EVELIN ZROBIŁA OFOCHANĄ MINE I PARSKNĘŁA ŚMIECHEM.
-A TOBIE CO ?
-NO BO... HAHAHA... MÓWIŁAM ASHLEY'OWI ... HAHAHA.. ŻEBY UCAŁOWAŁ ODE MNIE ANDY'EGO.
HAHA JAKA PSYCHOLKA , MÓJ ASHLEY CHYBA TEGO NIE ZROBI. A JAK ZROBI , JEBNE ŚMIECHEM.
-JA PIERDOLE HAHAHA.!
ŚMIAŁŚMY SIĘ JESZCZE CHWILĘ , ALE W KOŃCU SIĘ OGARNĘŁYŚMY. SAMMI WYSZŁA DO NAS NA CHWILĘ.
-POMOŻECIE MI ZANIEŚĆ KETCHUP TAM NA STOLIK ?-ZAPYTAŁA I WSKAZAŁA NA STOLIK KOŁO BASENU.
-NO PEWNIE.
RUSZYŁYŚMY ZA NIĄ DO KUCHNI. Z KUCHNI KAŻDA Z NAS WZIĘŁA PO 4 KETCHUPY.
-NA CHUJ NAM TYLE TEGO KETCHUPU?
-GRILLA ROBIMY.-ZAŚMIAŁA SIĘ SAMMI
MI NAGLE Z RĄK SPADŁ JEDEN KETCHUP I SIĘ ROZTRZASKAŁ.
-KURWA MAĆ.!-RYKNĘŁAM.
DZIEWCZYNY ZACZĘŁY SIĘ ŚMIAĆ , BO BYŁAM UJEBANA KETCHUPEM W DOLNYCH PARTIACH CIAŁA.
-ACH TAKIE JESTEŚCIE...
OTWORZYŁAM JEDEN KETCHUP I ZACZĘŁAM JE BRUDZIĆ. WSZĘDZIE LATAŁ W POWIETRZU KETCHUP. TAK WŁAŚNIE ZACZĘŁA SIĘ BITWA NA KETCHUP. BITWA O PRZETRWANIE.

***PERSPEKTYWA SAMMI***

W PLANACH NIE BYŁO WOJNY NA KETCHUP , ALE TO BYŁO CAŁKIEM NIEZŁE. ELIZABETH ZACZĘŁA.
-FUUUUUCK ! BROŃ MI SIĘ KOŃCZY !!!-KRZYKNĘŁA ELIZABETH
JA ZACZĘŁAM SIĘ ŚMIAĆ JAK OPĘTANA , EVELIN TEŻ NIE MOGŁA OPANOWAĆ ŚMIECHU. TA WOJA NORMALNIE BYŁA PRZEPIĘKNA.
-OSZ KURWA...-POWIEDZIAŁAM.
-CO JEST ?-ZAPYTAŁY DZIEWCZYNY
-EM NIE NIC... ZDAWAŁO MI SIĘ
WOJNA TRWAŁA DALEJ. BRAKOWAŁO AMUNICJI , WIĘC SZYBKO POBIEGŁYŚMY UPIERDZIELONE KETCHUPEM DO DOMU. SOPHIEZ MATT'EM PATRZYLI NA NAS JAK NA DEBILI. ALE MY JAK TO MY... MIAŁYŚMY TO W DUPIE ! PO CHWILI BYŁYŚMY DALEJ W OGRODZIE I STRZELAŁYŚMY W SIEBIE TYM KETCHUPEM.
-KURWA !!!!-KRZYKNĘŁAM
-CO ZNOWU ?!
-UCIEKAJCIE DO DOMU !!! SZYBKO !!!

----------------------------------------

TO NA DZISIAJ TYLE ^^ DO NASTĘPNEJ NOTKI ; ***

BLOG ^^

jeee ^^ założyłam tego bloga ;D tu macie link : http://wecanstillsurvive-elizabethstory.blogspot.com/
mam nadzieję, że się spodoba chociaż odrobinkę ^^

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 40

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

LOT , LOT , LOT... NIE WIDZĘ ELIZABETH 4 GODZINY , A JUŻ CZUJĘ PUSTKĘ. A CO DOPIERO 2 TYGODNIE. TO JEST MASAKRA. CO TEN MENADŻER OD NAS CHCE. JESZCZE TYLE GODZIN LOTU. CC Z JAKE'EM SPALI JAK MAŁE DZIECI.
-ASHLEY , CZEMU ELIZABETH DZISIAJ BYŁA W BIELIŹNIE U CC'EGO?
-ZAPYTAŁ ANDY
-EE... MOŻE DLATEGO , ŻE GO CHCIAŁA JAK NAJSZYBCIEJ OBUDZIĆ?? A TEN ANDY TYLKO OD RAZU JAKIEŚ MYŚLI NIE TEN TEGO.

***KILKA GODZIN PÓŹNIEJ***

SAMOLOT WYLĄDOWAŁ JUŻ. SZLIŚMY JEDEN ZA DRUGIM JAK MAŁE DZIECI. JESZCZE TROCHĘ I BĘDZIEMY W PARACH CHODZIĆ. HAA ! NO TAK KAŻDY Z NAS MA DZIEWCZYNY. UPS... OPRÓCZ CC'EGO , ALE TEN TO SZYBKO ZNAJDZIE. CHYBA. POCZEKAMY ZOBACZYMY.
-ANDY ! A GDZIE TERAZ BĘDZIEMY IŚĆ?
-NA RAZIE DO HOTELU , A POTEM PRZYJEDZIE PO NAS MENADŻER I GDZIEŚ ZABIERA. ALE GDZIE ... TEGO NIE WIEM.
BOŻE CO CIĘŻKO BYŁO MU POWIEDZIEĆ? CIEKAWE JAK TAM U ELIZABETH... CHCIAŁEM WŁAŚNIE DO NIEJ ZADZWONIĆ , ALE AKURAT DZWONIŁA EVELIN?
JA: O HEY EVELIN
EVELIN: NO HEY , HEY , MUSZE CI COŚ POWIEDZIEĆ.
J: COO?
E: KTOŚ CHCE COŚ ZROBIĆ ELIZABETH , DZISIAJ RANO KTOŚ DO NIEJ ZADZWONIŁ Z ZASTRZEŻONEGO NUMERU I POWIEDZIAŁ , ŻE JĄ... SKRZYWDZI J: KURWA MAĆ , JA DOPIERO ZA 2 TYGODNIE WRACAM , KURWA JA MUSZE JĄ CHRONIĆ! NIE WYBACZĘ SOBIE JAK COŚ JEJ SIĘ STANIE....-PANIKOWAŁEM
E: ASHLEY , JA POSTARAM SIĘ MIEĆ JĄ CAŁY CZAS NA OKU... I NIE ZGADNIESZ CO SIĘ DOWIEDZIAŁAM.
J:JENY CO?
E: TO MATT KOMUŚ KAŻE JEJ COŚ ZROBIĆ , ON CHCE JĄ ZNISZCZYĆ.
J: A WIESZ KTO TO ?
E: TAK... TO JEGO BRAT. PODSŁUCHAŁAM ROZMOWĘ JEGO.J: KURWA EVELIN MIEJ NA OKU ELIZABETH , BO JAK JEJ COŚ SIĘ STANIE , ANDY BĘDZIE MUSIAŁ SZUKAĆ NOWEGO BASISTY, A TERAZ MUSZE KOŃCZYĆ.
E: BĘDĘ JĄ MIEĆ NA OKU. UCAŁUJ ODE MNIE ANDY'EGO
J: OKEY DZIĘKI , TAAAK NA PEWNO TO ZROBIĘ. CZEŚĆ.
E: HAHAHA PAA..
CHOLERA , TERAZ BĘDĘ CAŁY ROZKOJARZONY... BĘDĘ SIĘ O NIĄ MARTWIŁ JAK NIE WIEM.
-ASHLEY, CO SIĘ STAŁO?-ZAPYTAŁ ANDY GDY ZOBACZYŁ MNIE TRZĘSĄCEGO SIĘ.
-ELIZABETH... KTOŚ CHCE JEJ COŚ ZROBIĆ..
-SKĄD WIESZ?
-EVELIN PRZED CHWILĄ ZADZWONIŁA
-CHOLERA...
DO HOTELU RESZTĘ DROGI KAŻDY Z NAS MILCZAŁ.

***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***

CZY TO AKURAT TERAZ MUSI SIĘ WSZYSTKO TAK ZDARZAĆ ? WSPÓŁCZUJĘ ASHLEY'OWI.
-ASHLEY , A WIESZ KTO TO ?
-TAK , EVELIN POWIEDZIAŁA , ŻE TO BRAT MATT'A. I TO MATT CHCE ZNISZCZYĆ ELIZABETH.
-WIEDZIAŁEM , ŻE COŚ TU ŚMIERDZI!
-SORRY ANDY TO JA SIĘ ZWALIŁEM.-ODEZWAŁ SIĘ CC
ASHLEY PARSKNĄŁ ŚMIECHEM , A JA STAŁEM Z MINĄ NIE DO OPISANIA.
-NIE O TO MI CHODZIŁO , ALE NO FAKTYCZNIE , TU TEŻ COŚ JEBIE. CC CHOCIAŻ BYŚ SIĘ OGARNĄŁ.
-NO PRZEPROSIŁEM  PRZECIEŻ.
ZROBIŁEM TYLKO FACEPALM I STAŁEM JAK WRYTY.
-BOŻE Z KIM JA ŻYJE?-ZAPYTAŁEM UDAJĄC ZAŁAMANEGO
-Z NAMI ! ! ! ! ! -KRZYKNĘLI WSZYSCY RAZEM
-OH GOD , WHY?
WSZYSCY WYBUCHNĘLIŚMY ŚMIECHEM, ALE ASHLEY DŁUGO SIĘ NIE ŚMIAŁ. W SUMIE TO JA JEMU SIĘ NIE DZIWIĘ. MARTWI SIĘ O LIZZ.

***PERSPEKTYWA CC'EGO***

UGH , PO CO SIĘ PRZYZNAWAŁEM... NAWET NIE O TO CHODZIŁO... TYLKO.. O CO?
-ANDY? MOŻEMY POGADAĆ?
-EM... NO PEWNIE.
ODESZLIŚMY OD RESZTY NA BOK.
-ANDY CO JEST Z ASHLEY'EM?
-KTOŚ ZADZWONIŁ DO ELIZABETH , ŻE CHCE JEJ COŚ ZROBIĆ.
-JA PIERDOLE... ONA TO MA TERAZ ZJEBANE ŻYCIE...
-TAA... MASAKRA , WSPÓŁCZUJE JEJ.
-TAA JA TEŻ.
-DOBRA WRACAMY DO RESZTY.
CAŁĄ GRUPKĄ SZLIŚMY DO HOTELU. PO PARU MINUTACH BYLIŚMY NA MIEJSCU.
-KAŻDY MA POKOJE OSOBNO.-POWIEDZIAŁ ANDY
-JEEE , NIE ZOSTANĘ ZGWAŁCONY !-WYDARŁEM SIĘ
ASHLEY ZACZĄŁ SIĘ ŚMIAĆ ZE MNIE.
-CC...  ŻEBYŚ SIĘ NIE ZDZIWIŁ.-RZUCIŁ JAKE
-CZY TY COS SUGERUJESZ ?
-NIEEE... COŚ TY.
ZABRAŁEM SWÓJ BAGAŻ I POSZEDŁEM DO SWOJEGO POKOJU. OD RAZU POSZEDŁEM POD PRYSZNIC. TROCHĘ MI TO ZAJĘŁO. ALE GDY WYSZEDŁEM Z ŁAZIENKI I ZOBACZYŁEM CO JEST W POKOJU , ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ.

---------------------------------------
PRZEPRASZAM , ZE TAKI KROTKI , NO ALE NA FONIE TO SIE KIEPSKO PISZE ;D NASTEPNA NOTKA BEDZIE JUZ DLUZSZA ;D KOCHAM WAS ; ** MYSLE NAD ZALOZENIEM NASTEPNEGO BLOGA , CO SADZICIE ? ;D

Rozdział 39

***perspektywa Elizabeth***
 Momentalnie się obudziłam , spojrzałam na bok i zobaczyłam smacznie śpiącego Ashley'a. To już dziś bidulek wyjeżdża i mnie pozostawia.
-Osz kurwa...-szepnęłam Spojrzałam na zegarek , była 5 rano , a o 6:40 mają samolot.
-Ashley !-wydarłam się..
Ten tak się wystraszył , że z hukiem spadł na podłogę.
-Kochanie, dlaczego tak krzyczysz?
-Bo zaspaliście !!
-Kurwa mać !
Ashley szybko podniósł się z podłogi i pobiegł do reszty , by obudzić. Ja wybiegłam razem za nim by mu pomóc. Pobiegłam do CC'ego. Wbiegłam do jego pokoju , a tam jeden wielki bałagan i CC śpiący na podłodze.
-CC ! ! ! !
-Dajcie mi spać do cholery..
-Wstawaj!
-Nie !
-Kurwa wstawaj mendo ! Na samolot się spóźnicie.!
CC szybko wstał z tej podłogi i się wypieprzył.
-Kurwa mać !
-Normalnie sierota.-burknęłam
-Poczekaj , niech ja tylko wrócę za dwa tygodnie to zobaczymy kto tu jest sierotą...
-Hahaha , czy ja mam się niby bać?
-Ooo tak...
Taaa... Bo się wystraszę tej ''groźby'' CC'uńka. CC szybko wybiegł z pokoju i wrócił.
-Lizz , ty jestes w samej bieliźnie-zachichotał.
Spojrzałam w dół i zrobiłam się momentalnie czerwona.
-Nie patrz się na mnie.-warknęłam
-A bo co mi zrobisz ?-ślinił się CC
Nosz co za pazerny dzikus. Chciałam sie jakoś zakryć , ale nie było czym. Do pokoju wparował zaspany Andy.
-CC kurw.... uuu , Elizabeth. U CC'ego w pokoju tak ubrana ?
-Weźcie się ogarnijcie już. Na samolot się spóźnicie. No a jak Ashley się dowie , że tak na mnie patrzycie to marny wasz los.
Po tych słowach oboje wybiegli z pokoju. Hah jak ja lubię ich straszyć Ashley'em. Wymknęłam się z pokoju CC'ego i poszłam sie ubrać. Ubrałam spodenki , koszulkę Ashley'a i zeszłam na dół.
-Ej ruszcie te tyłki !!-wydzierał się Ashley.
Uśmiechnęłam się pod nosem i podbiegłam do Ash'a. Wpiłam się w jego usta.
-Będzie mi tego brakować.-szeptał
-Wiem , mi też.
Wtuliłam się jeszcze na chwilę w niego.
-Gotowi jesteśmy!-krzyknęli chórkiem
-Będę do ciebie dzwonić.-powiedział.
-Czekam.-powiedziałam i pocałowałam.
Po 5 minutach już ich nie było. Usiadłam razem z Evelin na sofie w salonie i włączyłyśmy jakiś film. Nudziło nam się cholernie. Przysypiałam z nudów , gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja pójdę.-odezwałam się
-Okey.
Szybkim krokiem poszłam do drzwi. Otworzyłam , a tam stała Sammi.
-O hej mała.-rzuciła mi się na szyję Sammi.
-Hey Sammi.
Złapałyśmy się za ręce i poszłyśmy do Evelin.
-Sammi !!-krzyknęła Ev
-Evelin !!
Przytuliły się do siebie. Jakoś po 10 minutach siedziałyśmy razem patrząc jakiś film zajadając popcorn. Usłyszałyśmy kroki na schodach , szła Sophie z Matt'em.
-Co to za chłopak ?-zapytała Sammi
-Matt chłopak Sophie.
-On mi się nie podoba. Wygląda jakby coś kombinował...
-Wiemy , dlatego musimy uważać.
-Może ja się wprowadzę tu na te 2 tygodnie?
Fajnie by było robić babskie wieczory.
-Pewnie ! Dawaj do nas.-jarała się Evelin
-To ja wrócę za godzinę , lub dwie. Spakuje tylko najważniejsze rzeczy i jestem u was.
-Okey to czekamy.
Sophie z Matt'em poszli do kuchni pewnie coś zjeść. Kurwa trzeba zrobić jakiś zapas alkoholu.
-Sammi ! Weź zapas alkoholu !-krzyknęłam.
-Okey !!
Razem z Evelin potarłyśmy dłonie jakbyśmy miały zamiar coś knuć. Miałyśmy zaciesz jak naćpane. Łachałyśmy się prawie cały czas , dopóki nie dołączył do nas Matt z Sophie. Ja do Sophie tak nic nie mam praktycznie, ale Matt...
-Co dzisiaj robicie?-zapytała Sophie
-Babski wieczór. Sammi do nas się wprowadza na te 2 tygodnie...
-Ooo fajnie.
-Tsaa.
Zamilkłam razem z Evelin. Nie chciałyśmy czegoś powiedzieć , co by wskazało , że mamy coś do Matt'a. Siedzieliśmy tak w ciszy oglądając jakiś durny serial. Czas bardzo powoli mijał. Kiedy minęło już jakieś półtora godziny do domu wparowała Sammi z wielkimi torbami. Spojrzałam na Evelin i szybko do niej pobiegłyśmy , aby pomóc.
-Jezu , ale będzie picia.-skakała Evelin
-Tylko wiecie , nie za szalejemy aż tak ostro.
-Eee tam i tak zaszalejemy.-powiedziałyśmy razem z Evelin
-No okey , niech wam będzie laski.
Zaczęłyśmy się jarać jak pogrzane.
-Okey to weźcie to wszystko do kuchni , a ja zaniosę swoje rzeczy do pokoju Jinxx'a.
-Okey.
Wzięłyśmy z Evelin po 4 torby i potargałyśmy do kuchni.
-Jeny , jak ona zaszalała z tym wszystkim , a tak w ogóle to co ona kupiła?
-Nie wiem, ale zobaczmy.
Zajrzałyśmy to toreb , a tam w 2 torbach samo piwo , w innych chipsy , popcorn , whisky też się pojawiło.
-No to Sammi zaszalała.-szepnęła Evelin
-Oj zaszalała , zaszalała.
Każda z nas uśmiechnęła się pod nosem. To będzie impreza wszech czasów w tym domu. Wypakowałyśmy wszystko do szafek. Dawałam ostatnie piwo di lodówki , gdy tylko zadzwonił telefon. Myślałam , że to może Ashley. Myliłam się , to ktoś z zastrzeżonego numeru.
Lizz: Halo ?
Ktoś: Zerżne cię suko.
L: Ktoo... mówi ?
K: A czy to ważne dziwko ?
L: Czego ty chcesz ?!?!
K: Jak to czego. Zniszczyć cię.
L: Odczep się !!
K: Oj chciałabyś , znajdę cię i zerżnę , że będziesz kwiczeć jak świnia.
Po tych słowach sie rozłączył. W oczach miałam łzy....


***perspektywa Evelin***
Ta rozmowa Elizabeth przez telefon wydawała mi się dziwna.
-Lizz , kto to był?
-Ja... ja nie wiem...on... ten ktoś , chce mi coś zrobić.
Szczena opadła mi na dół , kurwa Elizabeth juz na prawdę miała bardzo dużo problemów. Nie chce mieć następnych. Chłopcy wyjechali teraz na 2 tygodnie i muszę jakoś z Sammi postarać się pilnować jej. Ale kurwa jak ? Przecież nie będę z nią szła się załatwić.... Myślałam tak i myślałam.
-Hey , żyjesz ty ?
-Em co ? A tak żyje żyje.
Znowu zaczęłam się o nią martwić.
-Chodź idziemy do salonu.
Złapałam Elizabeth za rękę i poszłyśmy tam. Usiadłyśmy na kanapie. Elizabeth była wystraszona , kurde nie wiem co ja mam robić...
-Może zadzwonimy do Ashley'a?-zapytałam
-CO?! Nie nie dzwoń do niego !
-No okey , tylko wiesz... Ja się o ciebie martwię.
Sammi już schodziła po schodach i już tam sie pytała co się stało. Słyszała jak rozmawiałyśmy. Stanęła przed nami założyła ręce i pytała wzrokiem.
-Ktoś... ktoś do mnie dzwonił... Powiedział , że mnie...
-Że ją skrzywdzi.-powiedziałam
Sammi jak to Sammi , już wkurwiona. Panowała cisza , gdy do mieszkania wszedł Matt... Coś mi tu nie pasowało...
-A Sophie gdzie?-warknęłam
-W pokoju...
Gdzie on był? Takie pytanie mogę sobie zadawać , chociaż i tak odpowiedzi nie dostanę. Muszę dorwać jego telefon... Może to on zadzwonił do Elizabeth...
-Elizz... daj mi swój telefon. Albo i nie bo po co jak numer był zastrzeżony.
Ale nagle wpadłam na jakiś pomysł.. Elizabeth też może zastrzec swój numer i wtedy zadzwonimy, ale jak będzie obok nas Matt.
-Jednak daj mi go.
Elizabeth szybko podała mi swoją komórkę.  Zaczęłam szperać. Po chwili numer już zastrzeżony , a do salonu wszedł Matt i Sophie. Usiedli obok nas. Ja zaczęłam dzwonić po kryjomu. Sygnał był , ale to nie był telefon Matt'a. Szybko się rozłączyłam... Po jakiejś godzinie zadzwonił telefon Matt'a. Wyszedł na zewnątrz , a ja szybko wyszłam innym wyjściem , aby podsłuchać.
-Brachu , ale musisz ją załatwić jak najszybciej.-usłyszałam
Stałam dalej.
-Nie wiem jak to zrobisz , ale masz to załatwić szybko. Inaczej ja załatwię ją sam. Ale i przy okzaji ciebie...
Jezu... To dzwonił....

------------------------------------
Ahh jak ja lubię nie miec serca ^^
Jak notka ? Mam nadzieje ze jakos nie przynudzam xd no ale tak wg to ta notka jakas nudna i do dupy wyszla ; //

poniedziałek, 22 lipca 2013

Informacja

Przepraszam , ale jestem zmuszona zawiesić bloga na jakiś tydzień ;(( złapała mnie angina i leże w łóżku , nie mam głowy do pisania rozdziału. Mam nadzieję , że nie zarżniecie mnie siekierą , albo nie spalicie na stosie ;) Jeszcze raz Was przepraszam i do następnej notki ;*

wtorek, 16 lipca 2013

† Liebster award 2 ,......

Dziękuję MRS. DARKNESS za nominację 

Zasady są wam już znane więc zaczynamy ;3

Pytanka  i odpowiedzi......
1.ULUBIONY ZESPÓŁ?
Black Veil Brides
2.ULUBIONY FILM/ SERIAL?

Krwawe wzgórza, Sinnster.
3.CO MYSLISZO TYM CAŁYM SWAGGOWANIU I WGL?

Przyjeby ;D
4. LUBISZ LUDZI? ;D

Pewnie...ale to zależy jeszcze kiedy 
5.TWÓJ IDEAŁ CHŁOPAKA?

Ashley Purdy bezkonkurencyjnie . Taki tam sobie Deviant ;3
6.CZYM JEST DLA CIEBIE KSIĄŻKA?

Moim magicznym zwierciadłem. Przechodzę dzięki niej do innego świata, zapominam o problemach...
7. CO BYŚ ZROBIŁA GDYBYŚ SPOTKAŁA JEDNEGO Z CZŁONKÓW BVB?

Pewnie bym zemdlała, albo rzuciła się na nich a w najgorszym wypadku zaczęła piszczeć jak wariatka .
8.BOISZ SIĘ CIEMNOŚCI?

Trochu...
9.CO CENISZ W LUDZACH?

Szczerość otwartość i poczucie humoru.
10.CZEGO NIE UMIESZ ZAAKCEPTOWAĆ?

Fałszywych ludzi i kłamców.
11. LUBISZ CIASTKA?

Pyff a kto nie lubi? ;3

Moje pytania....
1. Kim są twoi wrogowie?
2. Jak często myślisz?
3.Ulubione zwierzę?
4. Ulubione danie?
5.Ile masz cm wzrostu?
6.Jeśli mogłabyś ożenić się z jednym z członków BVB , kto by to był?
7.Co robisz kiedy nie ma nikogo w domu?
8.Co polecisz do czytania?
9.Ulubiona postać z książki/ filmu?
10.Wolisz dawać czy dostawać?
11. Ulubiony gatunek filmowy?

Nominuję.....
http://you-are-be-my-sunshine.blogspot.com/
http://andzia-gryzda.blogspot.com/

† Liebster Award

Nathalie dziękuję za tą nominację ;*

Zasady :
Nominacja do „Liebster Award” jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kolejne kilka osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Odpowiedzi....

1. Jak masz na imię?
Agnieszka.
2. Twoje największe marzenie?
spotkać wszystkich członków BVB *__* 
3. Gdybyś mogła wyjechać do jakiegoś innego kraju, to gdzie?
Do stanów zjednoczonych <3
4. Co lubisz w mężczyznach?
Czułość i wyrozumialość.
5. Muzyczne poglądy?
Słucham kilku gatunków na raz. zależy od tego co mi się akurat spodoba ale numerem 1 jest oczywiście BVB .
6. Masz jakąś ulubioną złotą myśl, cytat? Jeśli tak, to jaką/jaki?
" you always want the one that you can't have, Cause love isn't always fair" 
7. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Rysować, pisać opowiadania lub czytać.
8. Ulubiony kolor?
Czarny i niebieski.
9. Piosenka, która kojarzy ci się z wakacjami?
Kanikuły ;3
10. Co chciałabyś robić w przyszłości?
Sama nie wiem...
11. Jedno słowo opisujące ciebie?
Deviant <3

Moje pytania.....
1. Kim są twoi wrogowie?
2. jak często myślisz?
3. Ulubion zwierzę?
4.Ulubione danie?
5. Ile masz cm wzrostu?
6. Jeśli mogłabyś ożenić się z jednym z członków BVB , kto by to był?
7.Co robisz kiedy nikogo nie ma w domu?
8.Co polecisz do czytania?
9. Ulubiona postać z książki/ filmu?
10.Wolisz dawać czy dostawać?
11. Jaki jest twój ulubiony gatunek filmowy?

Nominuję ......

Rozdział 38

***perspektywa Sammi***


Elizabeth zaprowadziła nas do ich pokoju. Miała nam opowiedzieć co się dzieje.
-Siadajcie na łóżku , ja usiądę na podłodze przed wami.-powiedziała Elizabeth
Elizabeth wzięła tylko poduszkę, na której usiadła i zaczęła mówić.
-Widzicie to na szyi ? Prawda ? Wcześniej nie zwracałam uwagi na jej szyje , ale teraz jak zobaczyłam to zamarłam.
-Co ci się stało ?!
-Gardło chcialam poderżnąć , lekko to zrobiłam i uratowali mnie... Bylam w szpitalu , przyjechał Ashley z Evelin mnie odwiedzić. Posiedzieli pare minut , bo lekarz ich wyprosił. Chcial mi jakies badania zrobic. No i nie zrobil. Pojebus chcial mnie zgwalcic. Dobieral sie do mnie. Wyrwalam mu sie i jakos ucieklam wszystkie kroplowki od siebie szybko zerwalam. Wybieglam na korytarz, a tam ani sladu po Ashley'u i Evelin. Osunelam sie na kolana i kleczalam na srodku korytarza. Nie wiem skad Ashley znalazl sie obok. Podniosl mnie. Potem zabral mnie z tego szpitala i zawiózł na policje. Dzisiaj znowu mielismy jakies przesluchania razem z tym zjebem od siedmiu bolesci. Za 2 tygodnie jest rozprawa.-mowila Elizabeth
Co za popierdolony doktor. Normalnie ... ugh. Nie wiem co powiedzieć. Ella siedziała z dłonia na ustach ,a mną nosiło.
-Ja pierdole. Elizabeth tak ci współczuje. Czemu nie wiedziałyśmy o tym wcześniej ?
-Myślałam , że może chłopcy powiedzieli wam.
-Nic nie mówili...-powiedziałam
-No trudno , ale już wiecie.-powiedziała.
  Wstałam razem z Ellą i przytuliłyśmy się do Elizabeth. Ona była taka bezbronna , ma ciężkie życie. Mam nadzieję , że Ashley jakoś je naprawi i będzie dalej szczęśliwa. Nie może wiecznie żyć z problemami...


***perspektywa Andy'ego***


Elizabeth z dziewczynami poszła , a Ashley dał mi znak , że musimy pogadać. Tak więc podniosłem swój sexy tyłeczek z sofy i poszedłem za nim. Coraz więcej z nim jest gadania , ciekawe o co chodzi tym razem.
-No o co chodzi?
-Sprawa trafiła do sądu...
-No to chyba dobrze , co nie?
-No tak... Ale rozprawa jest za 2 tygodnie , skąd ja mam wiedzieć , że zdążę wrócić ?
No i jest problem , może menadżer zgodziłby się puścić Ashley'a 2 dni wcześniej do domu.
-Ashley , pogadamy z menadżerem i może puści cię 2 dni wcześniej. Powie mu się jaka jest sytuacja i w ogóle. Powinien to zrozumieć. Może i wszystkich by nas puścił.
Ashley cały czas się zastanawiał.
-Spróbować zawsze można.
-No właśnie.
-Kurwa będę za nią tęsknił...
-Ashley ja też będę tęsknił za Evelin. 2 tygodnie to długo bez nich...
-Która godzina ?- zapytał
-16 dochodzi.
-Trzeba iść zaraz się pakować. Rano samolot co nie ?
-No masz rację. Ugh jak ja nie chcę tam lecieć...
Ashley tylko kiwnął głową , że on też.Wyszliśmy z kuchni , ja pierddole... czy to zawsze takie rozmowy muszą odbywać się w kuchni ? To jakaś masakra. Jak tylko Evelin mnie zobaczyła podbiegła i przytuliła baaaardzo mocno. Będę tęsknić za tym. Ja tam umrę. Ashley poszedł na sofę , gdzie siedziała reszta.
-Andy , poważnie musisz tam jechać?
-Niestety tak miśku.
Evelin jeszcze bardziej mnie przytuliła.
-Ev bo mnie udusisz.
-Cicho. Kocham cię głuptasie.
Po tych słowach poczułem łzy na policzku. Evelin podniosła głowę.
-Andy ? Ty płaczesz ?
-Niee, to oczy mi sie pocą.
-Mnie skarbie nie oszukasz.
-Oj wygrałaś.
-Ha ! Ej Andy nie płacz , to tylko 2 tygodnie.
-Sama przed chwilą płakałaś. I wolałbym żebyś ze mną tam leciała.
-No ale nie mogę.
-Taaa...
Stałem taki smutny cały czas. Evelin też , ciekawe jak Ashley wytrzyma.


***perspektywa Ashley'a***


Na sam widok tego Matt'a miałem podniesione ciśnienie. Cholera ja musze dzwonić codziennie do Elizabeth , żeby wiedzieć , że wszystko jest okey. Niech tylko się dowiem , że cos jej zrobił.. Cały czas siedziałem w salonie w ich towarzystwie. Usłyszałem kroki na schodach. Odwróciłem sie i zobaczyłem , że to Elizabeth z dziewczynami. Jake złapał Ellę za rękę i zaciągnął na górę , Jinxx zrobił to samo z Sammi. Ja podszedłem do Elizabeth. Złapałem ją w pasie i wpiłem sie w usta.
-Pomóc ci się spakować?
-Nie musisz kochanie , sam to zrobię.
-Ale i tak to zrobię misiu. Kocham cię.
-Ja ciebie też. To co idziemy na górę ?
-Pewnie.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem jak królową. Tak w ogóle to ona jest moją królową. Wywróciła moje życie do góry nogami.
-Gdzie masz te średnią walizkę ?-zapytała Lizz
-Jest pod łóżkiem.
Elizabeth bez problemu schyliła się i złapała walizkę. Ona była taka wysportowana. Zaczęliśmy pakować moje rzeczy , przy okazji sie wygłupiać. Czas był zajebiście miło spędzony tylko , że ja teraz muszę iść spać , bo naprawde rano trzeba wstać. Poszedłem razem z Elizabeth się wykąpać. Po kąpieli rzuciliśmy się na łóżko i usnęliśmy. Lizz usnęła na moim torsie.
***perspektywa Evelin***
Nie no nie mogłam uwierzyć , że Andy tak szybko może się rozkleić.
-Co robimy ?-zapytałam
-Ja muszę się pakować , jest już późno.
-To chodź , idę z tobą. Pomogę ci się spakować.
-Kochana jesteś.
-Ha ! Wiem
Andy wpił się w moje małe usta. Odpłynęłam do krainy szczęścia. Ale szybko się ogarnęliśmy i poszliśmy na górę.
-Reszta już pewnie spakowana.-powiedział Andy.
-A czym ty sie przejmujesz. Też zaraz będziesz spakowany.
Weszliśmy do pokoju , Andy wziął walizkę i zaczęliśmy pakować.
-Wiesz że rozprawa w sądzie będzie ?
-Nie... No nikt mi nie powiedział.
-No to już wiesz.
-A kiedy ma się odbyć ?
-Za 2 tygodnie.
-Ashley zdąży ?
-Będziemy rozmawiać z menadżerem , żeby nas 2 dni wcześniej wypuścił.
-Oby się zgodził.
Po pół godzinie Andy był spakowany. Poszliśmy pod szybki prysznic i położyliśmy się spać.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 37

Kocham was ! ;* Ame lie ;* Fallen Angel ;* Nathalie ;* Andy Biersack - Batman ;* twój komentarz przeczytałam o 3 w nocy i jeszcze jestem cała ;* Carolyn ;* Mrs. Darkness ;* Nattie K. ;* Magdalena Rajek ;* Wild Child ;* Ariz ;* Wasze komentarze dają mi tyle radości jak nic innego na tym świecie ; D ------------------------------------------
  ***perspektywa Elizabeth***

To co zobaczyłam zaskoczyło mnie. Ashley puścił mnie i ruszył w jego stronę , podszedł do niego i jebnął mu w mordę.
-Co ty sobie kurwa myślisz pojebie?-warknął na niego
Ja stałam i nie wiedziałam co robić , aż w końcu postanowiłam , że odciągnę Ash'a od niego.
-Ej Ash , zostaw go , bo jeszcze ty będziesz miał przejebane.
-Ale Elizabeth , skurwiel nie będzie nazywał cię kurwą , jeszcze raz cię nazwie a rozjebie mu tej parszywy ryj.
-E no nie tak ostro paniusiu... Bo ci żyłka pęknie.-śmiał się doktorek
Ashley już się powstrzymał , bo wyszedł policjant. Spojrzał na nas groźnym wzrokiem... Za ciekawie to to chyba nie będzie...
-Proszę wejść do środka i się nie pozabijać tylko...-powiedział policjant
Złapałam Ashley'a za rękę i weszłam z nim , za nami wszedł pojeb. Kazano nam usiąść przed biurkiem i chwilę poczekać... Jejku jak ja się trzęsłam , cały czas trzymałam Ashley'a za rękę. Nie wiedziałam co może się po tym stać...
-No dobrze , możemy zacząć. Tak więc pytanie do pani Elizabeth...  Broniła się pani przed tym oto panem Oliwerem?
-Tak.
-Hahaha , ona się broniła ? Ona tylko chciała żeby ją wziąć !
-Zamilcz!-warknął Ashley
Do oczu prawie napłynęły mi łzy , jak ten skurwysyn może tak mówić? W dodatku na policji?!
-Proszę o spokój... Kontynuujmy... 
Bałam się dalszych pytań... Ja już nie wiedziałam co mam mówić , gubiłam się... Facet za biurkiem ciągle pytał. Na przemian , raz mnie raz tego cwela spod mostu... Niekiedy miał takie odzywki , że Ashley'a nosiło. Ja mam nadzieje , że Ashley nie będzie wierzył w całe te jego brednie... Ale widział jak klęczałam na korytarzu w szpitalu cała zapłakana. Nie muszę się aż tak martwić...
-Przecież ona uciekła tylko dlatego , że miała dość , ze mną każda kobieta chce być.-mówił kretyn.
Ashley trząsł się ze złości. Widziałam , że miał zaciśniętą jedną dłoń w pięść , która była gotowa mu przypierdolić... Całe to przesłuchanie trwało bardzo długo , na końcu okazało się , że sprawa trafia do sądu. Rozprawa za 2 tygodnie. Cholera , oby Ashley zdążył wrócić do domu...



***perspektywa Ashley'a***

Złość we mnie wrzała. Cały w środku się gotowałem , jeszcze rozprawa sadowa za 2 tygodnie... Przecież ja chyba nie zdążę wrócić do domu na czas... Elizabeth sama miała by iśc na salę sądową? Wyszedłem z tej sali jak najszybciej , żeby już nie widzieć tego kretyna...Ale usłyszałem go jeszcze....
- I co pedale ! Spotykamy się w sądzie.
Oooo nie , z tym pedałem kurwa przegiął... Miałem się wrócić i mu znowu przypierdolić , ale akurat szła policjantka.
-Ooo widzę , że sobie pan pogarsza sprawę.-powiedziała do niego.
Jego mina od razu zrzedła , a mi złość powoli przechodziła.. Trzeba tylko dobrego adwokata załatwić i wygramy , a zjeb wyląduje w pierdlu...
-Ashley , chodź  wracamy do domu..
-Już , już. Chodź.
Złapałem Elizabeth za rękę i ruszyliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu. Po jakiś kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka , gdzie wszyscy siedzieli jak zwykle w salonie i coś oglądali. Ooo Ella i Sammi też były. Nikt nic nie mówił , że będą. No ale nic , każdy ma teraz przy sobie  połówkę oprócz CC'ego. Eh bidulek , sam jest.
-O cześć dziewczyny.-powiedziała Lizz
Sammi razem z Ellą podeszły i przytuliły się do niej. Elizabeth płakała na posterunku , więc jeszcze miała trochę podkrążone oczy. Dziewczyny to zauważyły.
-Coś jest nie tak?-zapytały
-Elizabeth , ty opowiedz im , a ja pójdę pogadać z Andy'm...
-Okey.
Ucałowałem Elizabeth w czoło i odszedłem. Dziewczyny poszły na górę pogadać.


piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 36

***perspektywa CC'ego***

Jak tylko usłyszałem dzwonek do drzwi , szybko tam pobiegłem. Ashley z Elizabeth już tam byli , a w drzwiach stała Sophie. Cieszyłem się na jej widok , pomimo , że narobiła tyle problemów. W głębi serca cieszyłem się jak małe dziecko , które dostało lizaka. Wpatrywałem się w nią jak w lalkę. Kurwa ja się w niej zakochałem.Ale ona ma Matt'a więc... Ja nie mam żadnych szans u niej. A poza tym jak by Ashley zareagował albo Elizabeth.
-Możemy tu nocować?-zapytali
Po minie Matt'a można było wywnioskować , że coś kombinuje. Ale nie mogłem nic odczytać z jego twarzy. Patrzył się na Elizabeth takim wzrokiem , jakby chciał jej coś zrobić....
-Ash , możemy pogadać?-zapytałem
Ashley kiwnął głową na tak. Poszedłem w stronę kuchni , on za mną. Cholera ja się boję o Lizz...
-No co chcesz stary ?-zapytał mnie
-Chodzi mi o Matt'a , on coś kombinuje...
-To znaczy?
-Dziwnym wzrokiem patrzy na Elizabeth , jakby chciał jej coś zrobić...
-Co ty pierdolisz?
-Mówię serio, nie wiem co on knuje , ale pilnuj Lizz jak oka w głowie.
Ashley złapał się za głowę. On kocha Lizz i nie chce żeby cokolwiek jej się stało. On by sobie tego nie wybaczył. I wtedy do kuchni weszła Elizabeth. Popatrzyła się po nas i skapnęła się , że coś jest nie tak.
-Em... Co się dzieje?-zapytała
Ashley spojrzał na mnie , ja na niego. Lizz traciła cierpliwość , bo żaden z nas w ogóle się nie odzywał.
-Czy powie mi któryś , co tu się kurwa dzieje?-warknęła
Wyrapiłem na nią oczy . Jeszcze nie słyszałem jej tak wściekłej.
-Lizz , wyluzuj. Już ci mówimy.-uspokajałem ją.-Ashley mów...
-No to tak... CC widział jak Matt dziwnie się na ciebie patrzy. Być może coś kombinuje. Boję się o ciebie i nie chcę żeby coś ci się stało.
-Skarbie... Nie bój się , wszystko będzie dobrze...
-Nie , właśnie nie będzie dobrze. Zobacz co masz na szyi przez nich. Ja nie chcę żeby znowu coś ci się stało. Tym razem bym tego nie wytrzymał.
Stałem i słuchałem ich rozmowę. Ashley na prawdę się o nią bał , ja tam wolę się nie odzywać , bo jeszcze wyłapie. Wolę siedzieć cicho jak myszka.
-CC weź coś jej powiedz...
-Ale co ja mam jej powiedzieć?
-Że się o nią martwię.
-Khem , khem ... Pani Elizabeth , ten oto pan Ashley Purdy , który jest nieziemsko w pani zakochany , całymi dniami i nocami martwi się o panią. Nie chce żeby coś złego się stało.
Mówiłem poważnym tonem , ale nie mogłem wytrzymać i jebłem niekontrolowanym śmiechem. Elizabeth i Ashley także. Śmialiśmy się dobre 10 minut , dopóki Elizabeth nie zwinęła się z ostrego bólu.
 -Lizz co się dzieje?
-Brzuch... Strasznie mnie boli , możesz mnie zanieść na łóżko?
-Już , już...
Ashley wziął ją na ręce i wychodził już z kuchni.
-CC , przynieś mi szklankę wody i tabletki przeciwbólowe.
-Okey , już się robi pani Purdy.
Lizz się uśmiechnęła , a ja wyjąłem szklankę z szafki , nalałem do niej wody. Tylko tak... Jaką ja mam wziąć tabletkę... Ma być przeciwbólowa...Po kilku minutach wreszcie znalazłem. Szybko pobiegłem z wodą i tabletkami na górę. Wparowałem do ich pokoju jak poparzony.
-Dłużej nie mogłeś?!-warknął Ashley
-Ash , cicho. Może tabletek nie mógł znaleźć.
-O właśnie Ashley...
Elizabeth uśmiechnęła się do mnie , na co ja odwzajemniłem go.
-CC , dawaj mi już te tabletki bo umrę z bólu.
-A tylko byś spróbowała.-powiedzieliśmy razem.
Lizz poparzyła się na nas z ze zdziwieniem, połknęła tabletki popijając wodą i ułożyła się na łóżku. My staliśmy i wpatrywaliśmy się w nią.
-Będziecie tak stać i się patrzyć na mnie jak próbuję zasnąć , czy łaskawie opuścicie pokój?
-Już idziemy.
Ashley pocałował ją i razem wyszliśmy z pokoju.
-Martwię się o nią.-odezwał się Ashley
-Wiem , widać to... Kochasz ją i to dlatego.
-A nooo...
-Będzie dobrze...
-Tak myślisz?
-Oczywiście panie Purdy
Powiedziałem i poczochrałem włosy kumpla. Zeszliśmy na dół gdzie wszyscy siedzieli w salonie.


***perspektywa Evelin***

Jak oni mieli czelność tu wrócić ?! Ugh , jak ja byłam wściekła ! Andy widział , że mam zaciśnięte zęby i złapał mnie za rękę. Siedzieliśmy w salonie . Właśnie... Co może być Elizabeth , że Ashley tak szybko zabrał ją do pokoju na górę , a po chwili biegł CC z szklanką wody. Panowała grobowa cisza. Andy patrzył się na mnie , a ja byłam daleko myślami. Na moment spojrzałam na Matt'a , był ostro zamyślony. Po schodach zeszli devianty. Usiedli obok nas. Miałam się odezwać , ale zadzwonił telefon Andy'ego.
-Przepraszam.-powiedział i wyszedł
Poszłam za nim , długo rozmawiał przez telefon. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i sie rozłączył.
-Mam złe wiadomości.
-To znaczy jakie?
-Dzwonił menadżer , pojutrze wylatujemy do Niemiec....
-Po co ?
-Tego nie powiedział....
Zaczęłam się w środku gotować ze złości.
-Na ile?-zapytałam
-Na 2 tygodnie....
-Ja pierdole...
Andy podszedł do mnie i mocno przytulił. Na policzkach poczułam spływające łzy.
-Ej mała nie płacz. Wszystko to szybko minie.
-Oby , zawołać chłopców? Musisz im to powiedzieć , bo później zapomnisz.
-Ooo , to zawołaj.
Szybko otarłam łzy z policzków i poszłam do salonu. Zrobiłam normalnie wejście smoka. Wypierdoliłam się na prostym odcinku. Wszyscy odwrócili się w moją stronę.
-Nic ci nie jest?-zapytał Jake.
-Nie , nic , tylko idźcie do kuchni... Andy musi z wami pogadać...
Chłopcy niechętnie wstali z sofy i pomaszerowali jeden za drugim do kuchni. Ja wstałam z podłogi i ogarnęłam się... Sophie z Matt'em patrzyli na mnie jak na wariatkę.
-No co ?-warknęłam
-Em , nic....-speszyła się Sophie.
Kurwa Matt mi coś tu nie pasuje... Jakiś dziwny się zrobił... Jak chłopcy wyjadą , będę musiała wszystkiego tu pilnować.
-Chcecie coś oglądać?
-No czemu nie?
Matt dalej siedział cicho... Byłam już wkurzona. Włączyłam jakiś film i siedziałam już cicho. Wolałam się nie odzywać.


***perspektywa Andy'ego***

Czekałem na chłopaków w kuchni.... Weszli jeden za drugim. Dziwnie się na mnie patrzyli....
-No co się tak na mnie patrzycie?
-Booo... Em...
-Dobra nieważne ... Mam złe wiadomości.
-Jakie?!-zapytał Ashley
Ugh , ja i on najbardziej będziemy to przeżywać. Szczególnie jak w domu jest cały ten Matt. Będzie ciężko je zostawić.
-No to tak.... Pojutrze wylatujemy...
-Gdzie?!-krzyknęli chórkiem
-Do Niemiec na 2 tygodnie.
-Ja pierdole.-szepnął Ashley
Bidulek aż usiadł na krześle. Wiem co przeżywa. Dla niego łatwe to , to nie będzie po tych wszystkich akcjach.
-Ja nie chcę zostawić Elizabeth tutaj. Tak daleko od niej....
Kurwa nawet nie wiem , jakbym mógł go chociaż trochę pocieszyć...
-Ashley , to minie nie wiadomo kiedy.-pocieszał go Jake
-Jake... A czy Ella chciała popełnić samobójstwo?! NIE ! Więc nie musisz się o nią tak martwić jak ja martwię się o Elizabeth.
Jake chciał coś jeszcze powiedzieć , ale ja kiwnąłem głową by się nie odzywał.
-Dobra... A tak w ogóle to po co my tam jedziemy?-zapytał Ashley
-Nie wiem . Menadżer nic nie powiedział na ten temat.
-Cwel jebany....-warknął Ashley
Nastąpiła chwila ciszy. Zaczął dzwonić czyjś telefon.
-Ugh , to mój.-powiedział Ash
Odebrał go przy nas . Po głosie można było wywnioskować , że rozmawia z jakimś kolesiem. Ha ha , nie wyobrażam sobie cycatej blondynki z takim głosem. to by było dziwne.
-Kto to dzwonił?
-Facet z policji.... Jutro mamy się stawić na komendzie... Będzie ten pierdolony pedofil...
-Ouu....
Ashley ma teraz tyle na głowie... Prawie wszystko wali mu się na głowę.. On już tyle przeżył...

********** następny dzień**********

Obudziłem się całkiem wypoczęty. Słyszałem jak Ashley krząta się po kuchni , pewnie robi śniadanie dla Elizabeth. Usłyszałem jak posypało się szkło....
-Kurwa jebana mać !!!-wydarł się Ashley
On i kuchnia to chyba kiepski pomysł... Wylazłem z łóżka i poszedłem do kuchni. Byłem już na progu drzwi i zobaczyłem , że Ashley zamiata coś co rozbił.. Byłem ciekaw co to było. oby nie mój kubek , bo zabije , utopie , poćwiartuje , wsadzę w woreczki śniadaniowe i zakopie w ogrodzie...
-Ashley... Co rozbiłeś?
-Em , to nic takiego . To tylko zwykły kubek.
-Na pewno ? Jaki?
-No em , ten taki...
Podszedłem do niego i spojrzałem na rozbity kubek. Nie mogłem uwierzyć , że to mój kubek jest rozbity z batmana !!!!
-Ashley... Ty kurwa już nie żyjesz...


***perspektywa Ashley'a***

Oj szykowały się kłopoty...
-Ashley... Ty już kurwa nie żyjesz ...
Ojoooooj...
-No sorry , nie chciałem , odkupię ci...
Andy dalej patrzył na mnie morderczym wzrokiem... No nic... Wypadało by mi zacząć uciekać , ale się nie wyspałem i miałem lenia.
-Wszystko okey?-zapytała Elizabeth , która weszła do kuchni
-Ashley rozbił mój kubek w batmana !-krzyczał Andy prawie płacząc
-Ale to nie moja wina , że zostawiłeś go w takim miejscu !
Zacząłem się z nim kłócić o głupi kubek z batmana...
-Oh god ! ! ! Cicho siedzieć !!-wydarła się Elizabeth.-Andy odkupię ci ten kubek za niego...
-Nie no dobra , nie musicie , poniosło mnie...
- Taa , a potem mnie zarżniesz siekiera w nocy?
-Niee....
Nastała cisza. Elizabeth stała z rękami założonymi na głowie... Bidulka załamała się naszym zachowaniem chyba...
-Jestem załamana waszym zachowaniem...
Ha ha jak ja ją dobrze znam... Podszedłem do niej i pocałowałem tak inaczej.
-Em , czyżby nas coś dzisiaj czekało?-zapytała
-Taa... Musimy stawić się na komendzie....
Mina Elizabeth była bezcenna. Jak ja kochałem te jej karpie.
-Coś jeszcze?
-Em... Tak..
-No więc?
-Jutro wyjeżdżam z chłopakami....
To ją chyba zabolało. Ona nie chce żebym ją zostawił , ani ja nie chcę jej tutaj zostawić z tym Matt'em...
-Ale... Że? Jak ? Na ile?
-Na 2 tygodnie..
Lizz wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. Mi samemu łzy poleciały. Andy stał i patrzył sie smutnym wzrokiem.
-Ash , musicie jechać już.
Kiwnąłem mu głową na tak...
-Lizz chodź ubierzemy się i ruszamy.


***perspektywa Elizabeth***

Poszłam z Ashley'em się ubierać. Jeju ja nie chcę żeby on gdzieś wyjeżdżał.
-Wszystko będzie dobrze skarbie...
-Mam taką nadzieję.
Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w samochodzie. Jak ja kurwa nie chcę tam jechać. Jeszcze jak ja mam zobaczyć tego kretyna to aż mnie mdli...

**********15 minut później**********

-Nie bój się...
-Nie boję  się... Chyba...
Weszliśmy do budynku , stał tam ten popapraniec...
-O jesteś kurwo  ! !- warknął
To co potem zobaczyłam zaskoczyło mnie....


† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †

Haa ! Specjalnie dla was napisałam dłuuugą notkę ;D Mam nadzieję , że nie zamulam i się podoba ? ^^ Do następnej notki ;D Czekam na komentarze ;**

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 35

***perspektywa Sophie***

Dzisiaj wracam z Matt'em do Hollywood. Muszę wszystkich tam przeprosić. Najbardziej Elizabeth i Ashley'a. Czy ja zawsze muszę coś zjebać?
-Ej Sophie ! Słuchasz ty mnie?
-Em... Co?
-Mówiłem , że już wsiadamy do samolotu.
-Oj przepraszam , byłam zamyślona.
Matt spojrzał na mnie i pokręcił głową. Poczułam się głupio w tym momencie. Wzięłam swój bagaż i poszłam za Matt'em w stronę bramek. Przeszliśmy bez problemu i poszliśmy w stronę samolotu.
-Wszystko jest okey Sophie?
-Em , tak jest okey.
-Na pewno?
-No nie do końca... Boję się ich reakcji. Nie wiem jak oni zareagują na mój widok. Ashley'a się boję.
-Sophie... Wszystko będzie dobrze. Oni nic ci nie zrobią , ja będę obok ciebie.
Przytuliłam się do Matt'a , wiedziałam ,  że on teraz mnie nie zostawi. Po paru minutach siadaliśmy na swoich miejscach.Teraz znowu tyle godzin do Stanów lecieć...
-Sophie... Ja się trochę prześpię , okey ?
-Śpij śpij , jak coś to cię obudzę.
Matt dał mi buziaka w policzek i po chwili spał jak zabity.


********** kilka godzin później**********

Zaraz samolot będzie lądować , muszę Matt'a obudzić...
-Matt , wstawaj zaraz lądujemy.
-Coo ? ?Już? Tak szybko ?
-Jakie szybko... lecieliśmy coś z 10h.
-Woow...
Po 20 minutach już wychodziliśmy z lotniska , Matt zamówił taksówkę . Zaraz jedziemy do ich domu. Jejku jak ja się boję...Po paru minutach czekała na nas taksówka.


***perspektywa Ashley'a***

Siedziałem w salonie z Elizabeth , nudziło nam się niemiłosiernie , aż w końcu wpadłem na pomysł.
-Lizz , nudzi ci się?
-I too jak ... 
-A co powiesz na szybki numerek.. ? Ja + ty + nasza sypialnia ?
Elizabeth zrobiła śmieszne oczka i patrzyła się na mnie dziwnie...
-No więc?-zapytałem
Zamiast usłyszeć od niej odpowiedź , wstała z sofy i pociągnęła mnie na górę.
-Nie tak ostro..Rękę mi urwiesz
-Ash , cichoooo
Po chwili byliśmy w naszej sypialni. Chciałem szybki numerek i zajęło nam pół godziny. Następnym razem powiem , że chce dłużej. 
-I co po nudach ?
-Pewnie, kiedy powtórka?-zapytałem
-Wieczorem.
Zeszliśmy na dół i usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Podbiegłem i otworzyłem , zamarłem jak tylko zobaczyłem kto za nimi stoi.
-Cześć , Ash...
Nie miałem pojęcia czy wpuścić ich , czy zamknąć drzwi pod nosem... Podleciała do mnie Elizabeth , jak tylko ich zobaczyła tak samo jak ja zamarła.
-Co wy tu robicie?-warknęła
-Lizz... Ja chciałam was przeprosić , ja nie wiedziałam , że może coś takiego się stać.
Sophie podeszła do Elizabeth i mocno przytuliła. Lizz tego nie odwzajemniła. Ona nie wiedziała co ma na ten temat powiedzieć.
-Elizabeth , błagam wybacz mi ...
Ja już do Sophie nie będę miał zaufania , to co zrobiła przerosło moje oczekiwania.
-Sophie , ja nie wiem... Nie wiem co mam o tym myśleć...
Po chwili przy nas zjawiła się reszta , CC , Jake , Jinxx i Andy z Evelin. Stali bez słowa. To musiało być dziwne przeżycie...
-Wejdźcie.-powiedziałem
Nie chętnie weszli z bagażami , ja teraz muszę mieć Elizabeth na oku. Nie chcę żeby coś oni jej zrobili. Za bardzo się już nacierpiałem.


† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †

sobota, 6 lipca 2013

Blog

Razem z kumpelą założyłyśmy bloga o Black Veil Brides ;D

http://cassieicarlylifestory.blogspot.com/

_________________________________________________


Rozdział na tym blogu pojawi się w poniedziałek ; D


środa, 3 lipca 2013

† Rozdział 34

***perspektywa Evelin***

Ugh... W nocy za nic nie mogłam spać. Wyplątałam się z objęć Andy'ego , który spał jak mała laleczka i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni , zrobiłam sobie kakao w kubku i usiadłam przy stole.Spojrzałam na zegarek... Była 3 w nocy. Siedziałam po ciemku. Jakoś tak lubię.
-Co to?
Szepnęłam sama do siebie. Usłyszałam jakieś kroki. Serce zaczęło mi walić jak powalone. Ktoś wszedł do kuchni , zapalił światło.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!
-Aaaaa!.
Kurwa to Ashley, piszczał jak cnotka nie wydymka i zemdlał , sama zaczęłam piszczeć.Podbiegłam do niego i zaczęłam klepać go po policzku. Po schodach biegł Andy z napompowanym bananem i wąsami. Usłyszałam też jego szept.
-Panie bananie , osłaniaj mnie...
Parsknęłam cichym śmiechem... Mój Andy ma stracha. Zaczęłam dalej klepać Ashley'a w policzek. Otworzył oczy , spojrzał na mnie i zaczął znowu piszczeć. Do kuchni wparował Andy wymachując bananem.
-Yeti ?!-wydarł się Ashley w moją stronę
Andy stał z otwartymi ustami i się patrzył na nas. Słyszałam jak ktoś jeszcze schodzi po schodach. To był Jake.
-Co się tu...? Ashley? Dlaczego ty leżysz na podłodze?
Jego mina bezcenna... Wielkie oczy , prawie wychodzące z orbit i otwarte usta.
-Ashley ... O co ci chodzi z tym Yeti?-zapytałam
-Spójrz w lustro to zobaczysz...
Ash dostał ode mnie z liścia , Andy z Jake'em się przyglądali...
-Ev , za co to ?!
-Wiesz za co..
Wszyscy patrzyli na mnie z wielkimi paczadłami.
-No co ?!-warknęłam
Andy podał mi moje podręczne lusterko , a to co w nim zobaczyłam... Zamurowało mnie. Rzuciłam tym lusterkiem w Andy'ego i pobiegłam do łazienki.
-Ja pierdole ... Jak ja wyglądam?! Poważnie jak Yeti.. Tylko nie potrzebnie zajebałam Ashley'owi z liścia. Chłopak szczery był.
Kurwa...Jak ja mogłam nie zmyć makijażu wczoraj ? Do tego jeszcze mój fryz... Szopa jak cholera. Szybko się ogarnę i pójdę przeprosić Ashley'a za uderzenie... No , ale jak nie wiedziałam , że ja tak wyglądam. Nic dziwnego , że się na mnie tak dziwnie patrzyli... Po 15 minutach wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni do chłopaków. Ashley siedział na krześle z lodem przy policzku. Podeszłam do niego , a on się odsunął.
-Ash , chciałam cię przeprosić...
-Mnie przeprosić? Pff... Przeproś mój policzek.
Ashley odsłonił swój policzek a tam moja wielka czerwona dłoń jak pomidor. Nie wiedziałam , ze aż tak będzie wyglądać.
-Upssss...
Tylko tyle zdołałam powiedzieć. Ashley dalej przykładał lód do policzka. Jestem ciekawa co powie Elizabeth. Tylko żeby nie doszło do kłótni , bo to wtedy będzie chyba jakaś masakra piłą mechaniczną. Każdy w kuchni siedział cicho , ciekawe kto pójdzie spać.
-Ja idę dalej spać...
Zaczęłam się śmiać.
-A tobie co?-zapytał Jake
-No bo właśnie myślałam , kto pójdzie...
Jake poszedł i znowu zapadła cisza... Boże co im? A mam to gdzieś , też nie będę się odzywać.

***perspektywa Elizabeth***

-Aaaa.!
Obudziłam się z lekkim krzykiem. Miałam okropny sen... Śniło mi się , że Andy razem z Ashley'em jechali do studia po coś. Za kierownicą był Andy. Przed sobą mieli prosty odcinek drogi z drzewami. Andy wcisnął pedał gazu w podłogę , stracił panowanie i uderzyli w drzewo. Ashley wyleciał przez przednią szybę i zginął na miejscu. Andy cudem przeżył. Nie umiałam mu tego wybaczyć. Przez niego zginął mój chłopak.
-Dobrze , że to tylko sen.-szepnęłam do siebie.
Spojrzałam na miejsce Ashley'a ... Nie było go tam... Szybko wstałam z łóżka i to był błąd... Zakręciło mi się w głowie i runęłam na podłogę , przy okazji uderzając głową o szafkę nocną.
-Auuu...
Tym razem wstałam powoli , ubrałam się i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i skierowałam się do kuchni. Była cisza , ale może jednak ktoś jest. Weszłam do kuchni i zauważyłam siedzącą Evelin , Ashley'a i Andy'ego.
-Eeee... A wy tu co?
-My ? Nic...
Zobaczyłam , że Ashley trzyma lód przy policzku. Szybko do niego podeszłam i złapałam za rękę.
-Co ci się stało?
Ash odsłonił policzek a tam wielka odbita czerwona dłoń.
-Kto! Ci ! To! Zrobił?
Zobaczyłam jak zerka na Evelin. Ona spojrzała na mnie i małymi oczkami , ja na nią ze złością.
-No co ? To był odruch , nazwał mnie Yeti...
Wzrok skierowałam znowu na Ashley'a.
-No ale ja nie chciałem. Miała rozmazany makijaż i wystraszyłem się jej. Przecież zemdlałem.
Ja tam już głupiałam. Usiadłam na kolanach Ashley'a. Zaczął kręcić moje włosy na swych palcach. Poprawił mi grzywkę i zauważył guza.
-Co się stało?
-Przed chwilą się wywaliłam i o szafkę uderzyłam...
-Oj kochanie kochanie... A właśnie...
Ashley odsłonił mój brzuch... Tam był wielki siniak...
-Co to jest?-zapytał...


***perspektywa Andy'ego***

Ashley odsłonił brzuch Elizabeth...
-Co to jest?-zapytał
Elizabeth spojrzała na Ashley'a a potem na brzuch.
-Ja... Nie wiem... Nie widziałam tego wcześniej i nawet mnie to nie boli....
W jej oczach pojawiły się łzy . Evelin spojrzała na mnie i wskazała , aby podejść do nich. Cała nasza trójka była do siebie przytulona.
-Która godzina?-zapytała Elizabeth
-Jest 6 rano.
Postanowiłem zabrać Evelin jeszcze do sypialni
-Ev... Idziesz do sypialni?
-Mogę iść...
Zabrałem Ev i poszliśmy na górę. W sypialni zacząłem całować Ev po szyi , delikatnie rzucając ją na łóżko. Nie opierała się w ogóle. Zdjąłem z niej koszulkę.. Moje usta błądziły po jej chudziutkim brzuchu , szukając ust. 
-Chcesz tego?-szepnąłem
-Taak...
Zacząłem ją całować po szyi , powoli się rozbierając..Nasze wszystkie ubrania znalazły się na podłodze. Co było dalej... Chyba nie muszę mówić... 


† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †
Udało mi się wymęczyć ten rozdział... ; ))
Pytajcie ;D : http://ask.fm/Lizzkus
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony