sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 53

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

BIEGŁAM GDZIE SIĘ DA , ŻEBY TYLKO ZNALEŹĆ ANDY'EGO. I W KOŃCU SIĘ ZNALAZŁ. SIEDZIAŁ NA ŁAWCE Z JAKĄŚ LASKĄ. TO PEWNIE CAŁA TA REBECA. NIE NO MUSZĘ PRZYZNAĆ , ŻE CAŁKIEM NIEZŁA JEST.
-ANDY !!!!-ZAWOŁAŁAM
SPOJRZAŁ W MOJĄ STRONĘ I WSTAŁ Z ŁAWKI.
-O HEY , SZUKASZ MNIE?-ZAPYTAŁ
-NO PEWNIE. MUSIMY POROZMAWIAĆ.
-NO DOBRZE , DOBRZE , A TAK WOGÓLE TO JEST REBECA JONES
-HEY MIŁO MI
-RE - RE - REBECA  ?!?!?!-WYDARŁAM SIĘ.
-TAAAK ? COŚ SIĘ STAŁO ?-POPATRZYŁA SIĘ NA MNIE.
-ZNASZ MOŻE ELIZABETH CARLS ?-ZAPYTAŁAM
-OJ PEWNIE , ŻE ZNAM. MIAŁAM Z NIĄ WSPANIAŁE ŻYCIE. BRAKUJE MI JEJ.
O JOOJ AŻ MI SIĘ CIEPŁO ZROBIŁO. BOŻE TO NA SERIO REBECA , MOJA REBECA.
-ZAWSZE JAK SIĘ SPOTYKAŁYŚMY , BYŁ JEDEN WIELKI ŁACH MIMO TAK MŁODEGO WIEKU. A ZNASZ JA ? WIESZ CO U NIEJ ?-PYTAŁA
ANDY STAŁ CHWILĘ Z TAK JAKBY WYSTRASZONYM WZROKIEM.
-NAWET NIE WIESZ JAK BARDZO JĄ ZNAM.
-WIESZ MOŻE GDZIE TERAZ JEST ? DAWNO , ALE TO DAWNO JEJ NIE WIDZIAŁAM.
-PEWNIE , ŻE WIEM.-RZEKŁAM
-JOJKU GDZIE ?!
-PRZED TOBĄ...
REBECA STAŁA Z WIELKIMI OCZAMI I OTWARTYMI USTAMI.
-REBECA... MUCHA CI ZARAZ WPADNIE DO BUZI.-ODEZWAŁ SIĘ ANDY.
-TO TY ELIZABETH ?!
-TAAK , TO JA.
REBECA RZUCIŁA SIĘ NA MNIE PRZYTULAJĄC SIĘ DO MNIE. ODSUNĘŁAM REBECĘ OD SIEBIE , POPATRZYŁAM NA NIĄ I POCAŁOWAŁAM W CZOŁO , JAK TO KIEDYŚ BYŁO.

***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***

ALBO JA JUŻ NA SERIO JESTEM TĘPY , ALBO MAM CHOROBĘ ALZHAIMERA.
-CO JEST GRAAAAANE?-ZAPYTAŁEM PRZECIAGAJĄC "A"
-DŁUGA HISTORIA.-POWIEDZIAŁA ELIZABETH.
TO JEST NIESPRAWIEDLIWE. LIZZY NIC NIE OPOWIADAŁA O REBECE. MOGŁEM JĄ WCZESNIEJ POZNAĆ NOOO !! LIZZY UDUSZĘ CIĘ.
-A TAK W OGÓLE O CZYM CHCIAŁAŚ ROZMAWIAĆ ?-ZAPYTAŁEM ELIZABETH.
-NO BO CHCIAŁAM YY... REBECA !! WŁAŚNIE JAK MOGĘ ZADOWOLIĆ ASHLEY'A ?
-TO TY... JESTEŚ Z ASH'EM ?!?!
-NO BAAA...
-HMM... JAK ZOBACZYSZ , ŻE ASHLEY BĘDZIE NP W POBLIŻU LODÓWKI , ZAJDZIESZ GO OD TYŁU , WTULISZ SIĘ W JEGO PLECY I POCAŁUJESZ GO W SZYJE PRZY OKAZJI ROBIĄC MALINKĘ. KIEDY ON SIĘ ODWRÓCI I BĘDZIE CHCIAŁ CIĘ POCAŁOWAĆ DELIKATNIE SIĘ ODSUNIESZ. GESTEM RĘKI ZACHĘCISZ GO ABY POSZEDŁ ZA TOBĄ NP DO ŁAZIENKI , ALBO DO ŁÓŻKA. CHYBA ŻE CHCECIE W KUCHNI PCHAJĄC SIĘ NA LODÓWKĘ. NO A REEEEESZTA BĘDZIE ZALEŻEĆ WYŁĄCZNIE OD WAS I NO MOŻE OD LODÓWKI.
OSZ KURWA , ALE REBECA MA FANTAZJĘ.
-CAŁKIEM CIEKAWIE TYLKO TA LODÓWKA.
-OJ CZEPIASZ SIĘ SZCZEGÓŁÓW , DAŁAM TAKI PRZYKŁAD TY POMIDORKU.
-CZY TY CHCESZ ŻEBYM PAWIA PUŚCIŁA ?!?!
-ACH JEDNAK JESZCZE MASZ ZRAZĘ DO POMIDORÓW.
-NO CO TY NIE POWIESZ?!?!
-EM WY BĘDZIECIE TAK STAĆ I SIĘ DRZEĆ CZY PÓJDZIEMY GDZIEŚ?-ZAPYTAŁEM.
-JA WRACAM DO ASHLEY'A.-ODEZWAŁA SIĘ LIZZY.
-OO TO IDŹ I ZASZALEJ.
-SPOOKO !!
ELIZABETH POSZŁA W KIERUNKU HOTELU , A JA POZOSTAŁEM Z REBECĄ.

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

SZŁAM SPOKOJNIE W STRONĘ HOTELU. NIE SPIESZYŁO MI SIĘ , WIĘC SZŁAM POWOLI ROZGLĄDAJĄC SIĘ DOOKOŁA. PO KAŻDEJ STRONIE STAŁA JAKAŚ PARA. USMIECHNIĘCI OD UCHA DO UCHA.
-TEŻ TAK CHCESZ , PRAWDA ?-USŁYSZAŁAM ZA SOBĄ.
PO GŁOSIE OD RAZU WIEDZIAŁAM , ŻE TO ALEX...
PRZYSPIESZYŁAM KROKU, NIE CHCIAŁAM SPOJRZEĆ MU W OCZY.
-KOCHANIE ZWOLNIJ !!
NIC NIE MÓWIŁAM , SZŁAM DALEJ. NO CO ZA PIERDOLONY PRZYGŁUP... TO ZACZYNA SIĘ ROBIĆ I GŁUPIE I PIERDOLNIĘTE.
-WEŹ MNIE W KOŃCU ZOSTAW.-WARKNĘŁAM DO NIEGO , GDY DOGONIŁ MNIE I ZŁAPAŁ ZA RĘKĘ.
-ALE KOCHANIE , JAK MOGĘ CIĘ ZOSTAWIĆ?
-PUŚĆ MNIE.!
MAM DOŚĆ , WYRWAŁAM RĘKĘ I ZACZĘŁAM BIEC PRZED SIEBIE. NAWET NIE WIEM GDZIE TERAZ JESTEM. ODWRÓCIŁAM SIĘ , ŻEBY ZOBACZYĆ CZY BIEGNIE ZA MNĄ. NO I KURWA BIEGNIE... PRZY OKAZJI DO KOGOŚ DZWONI. ODWRÓCIŁAM SIĘ Z POWROTEM I W KOGOŚ WPADŁAM.
-PRZEP....-NIE DANE MI BYŁO SKOŃCZYĆ.
CHCIAŁAM KRZYCZEĆ , ALE USTA MIAŁAM ZATKANE.
-SZYBKI JESTEŚ.-ODEZWAŁ SIĘ ALEX DO NIEZNAJOMEGO.
-BYŁEM W POBLIŻU TO WIESZ.
-NO TO TERAZ SIĘ ZABAWIMY.-SYKNĄŁ ALEX
NIE DAM SIĘ TAK ŁATWO. UGRYZŁAM CIULA , KTÓRY MNIE TRZYMAŁ.
-AŁA!! ONA MNIE UGRYZŁA!
I PUŚCIŁ MNIE , MIMO IŻ SIĘ WYWALIŁAM SZYBKO WSTAŁAM I ZNOWU WYLĄDOWAŁAM NA ZIEMI. ALEX PODŁOŻYŁ MI NOGĘ.
-NO I GDZIE UCIEKASZ?-PYTA
-JAK NAJDALEJ.-SYKNĘŁAM
-DOBRA STARY , JA SPADAM , PORADZISZ JUŻ SOBIE SAM.
-NO PEWNIE , DZIĘKI.
NIEZNAJOMY ODSZEDŁ , A ALEX ZŁAPAŁ MNIE ZA WŁOSY I ZACIĄGNĄŁ W JAKIŚ ZAUŁEK , GDZIE NIKOGO NIE MA. NIECH TYLKO COŚ MI ZROBI. NAGLE POCZUŁAM WIBRACJE W TELEFONIE , ZERKNĘŁAM NA WYŚWIETLACZ TAK BY ALEX NIE ZOBACZYŁ. DZWONIŁ ASHLEY. ODEBRAŁAM , ALE NIC NIE MÓWIŁAM. CHCIAŁAM BY SŁYSZAŁ CO SIĘ DZIEJE.
-ALEX ZOSTAW MNIE!-KRZYKNĘŁAM
-NAJPIERW SIĘ ZABAWIMY , PÓŹNIEJ ZOBACZYMY CO ZROBIMY.
ZOBACZYŁAM JAKIEŚ KARTONY , RZUCIŁ MNIE NA NIE.
-NO TO JAZDA.-WARKNĄŁ
RZUCIŁ SIĘ NA MNIE ZACZĄŁ ZDZIERAĆ ZE MNIE KOSZULKĘ I ODPINAĆ SPODNIE. PRÓBOWAŁAM MU SIĘ JAKOŚ WYRWAĆ. BEZ SKUTKU. NIE MIAŁAM SIŁY DOSTAŁAM W TWARZ , PO POLICZKACH PŁYNĘŁY MI ŁZY... NAGLE W DOLNEJ CZĘŚCI CIAŁA POCZUŁAM OSTRY BÓL.
-PAMIĘTASZ? PAMIĘTASZ JAK TO BYŁO SUKO?-SYCZAŁ MI DO UCHA.
-OO..ODEJ...ODEJDŹ!!!!-KRZYCZAŁAM PRZEZ ŁZY
-PAMIĘTASZ JAK CIĘ RŻNĄŁEM ?? CODZIENNIE?? PYTAM SIĘ COŚ KURWA!!! ODPOWIEDZ!!!
MILCZAŁAM. A ON BYŁ CORAZ BARDZIEJ BRUTALNY. NIE MOGŁAM MU SIĘ WYRWAĆ.

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

ELIZABETH DŁUGO NIE WRACAŁA , POSTANOWIŁEM , ŻE ZADZWONIĘ DO NIEJ. WZIĄŁEM TELEFON I WYBRAŁEM NUMER. JEDEN SYGNAŁ... CISZA. DRUGI SYGNAŁ... CISZA TRZECI SYGNAŁ.. O.. ODEBRAŁA.
-ELIZABETH? GDZIE...?-I NIE DOKOŃCZYŁEM GDY COŚ USŁYSZAŁEM.
-ALEX ZOSTAW MNIE!-KRZYCZAŁA ELIZABETH
-NAJPIERW SIĘ ZABAWIMY , PÓŹNIEJ ZOBACZYMY CO ZROBIMY.
CO JEST KURWA GRANE? JAKA ZABAWA?
-NO TO JAZDA.-WARKNĄŁ CHYBA TEN CAŁY ALEX
ELIZABETH.... GDZIE TY JESTEŚ? KURWA JAK JA SIĘ O NIĄ MARTWIĘ.
-PAMIĘTASZ? PAMIĘTASZ JAK TO BYŁO SUKO?-SŁYSZAŁEM
-OO..ODEJ...ODEJDŹ!!!!-KRZYCZAŁA
-PAMIĘTASZ JAK CIĘ RŻNĄŁEM ?? CODZIENNIE?? PYTAM SIĘ COŚ KURWA!!! ODPOWIEDZ!!!
-KURWA MAĆ !!!!!
SZYBKO POBIEGŁEM SZUKAĆ ELIZABETH , GDZIE JA JĄ MOGĘ NA HAWAJACH ZNALEŹĆ ? W DODATKU NIE WIEM GDZIE ON JĄ MA!! MOŻE ANDY JĄ WIDZIAŁ... W MIĘDZY CZASIE DZWONIŁEM DO ANDY'EGO.
-HEY ASHLEY COŚ SIĘ STAŁO?-ODEZWAŁ SIĘ.
-TAK !!!! NIE WIEM GDZIE JEST ELIZABETH!!!
-BYŁA NIE DAWNO ZE MNĄ I Z REBECĄ. MIAŁA WRÓCIĆ DO DOMU.
-DZWONIŁEM DO NIEJ !! ODEBRAŁA , ALE NIE ODPOWIADAŁA! SŁYSZAŁEM TYLKO GŁOSY ! I TEN PIERDOLONY ALEX! ON JĄ CHYBA...
-NIE KOŃCZ. POSZUKAM JEJ Z REBECĄ.
ROZŁĄCZYŁEM SIĘ. BIEGAŁEM PO ULICACH , SZUKAJĄC JEJ. PYTAŁEM SIĘ LUDZI CZY MOŻE JEJ NIE WIDZIELI. MIAŁEM PRZY SOBIE JEJ ZDJĘCIE.
-PRZEPRASZAM ! NIE WIDZIAŁA PANI MOŻE TEJ DZIEWCZYNY?-ZAPYTAŁEM POKAZUJĄC ZDJĘCIE.
-A WIDZIAŁAM WIDZIAŁAM , UCIEKAŁA CHYBA PRZED CHŁOPAKIEM , BO GONIŁ ZA NIĄ.
-WIE PANI W KTÓRĄ STRONĘ?
-A O W TAMTĄ.-WSKAZAŁA MI KIERUNEK.
-DZIĘKUJĘ PANI!!!!
SZYBKO POBIEGŁEM W TAMTĄ STRONĘ. ZOBACZYŁEM , ŻE TAM JEST PEŁNO ZAUŁKÓW. WBIEGŁEM DO PIERWSZEGO , ALE TAM NIC , TYLKO KILKA OSÓB GRZEBIĄCYCH W KOSZACH. POBIEGŁEM DO DRUGIEGO. TAM BYŁA JAKAŚ TAKA DZIWNA AURA , ODCZUWAŁEM TO. LEŻAŁY TAM JAKIEŚ PUSTE KARTONY , A DOOKOŁA NIKOGO NIE BYŁO. PUSTA , TOTALNA. SZEDŁEM KAWAŁEK I ZOBACZYŁEM KOGOŚ NA KARTONACH.
-JA PIERDOLE.-SZEPNĄŁEM
PODBIEGŁEM TAM. ZOBACZYŁEM ELIZABETH. BYŁA W MASAKRYCZNYM STANIE. POBITA I ... ZGWAŁCONA. CICHO ŁKAŁA. NA MÓJ WIDOK ODSUNĘŁA SIĘ. ONA... ONA SIĘ MNIE TERAZ BOI... POCZUŁEM SMUTEK , KTÓREGO JESZCZE AŻ TAK NIE ODCZUŁEM.
-ELIZABETH...-SZEPTAŁEM
NIC NIE ODPOWIEDZIAŁA. ODSUNĘŁA SIĘ JESZCZE BARDZIEJ. WYCIĄGNĄŁEM TELEFON. WYBRAŁEM NUMER DO ANDY'EGO.
-ZNALAZŁEŚ JĄ?-USŁYSZAŁEM OD RAZU.
-TAK , ZNALAZŁEM , ALE ... ONA... NIE ZBLIŻA SIĘ DO MNIE. NIE WIEM CO MAM ROBIĆ.
-GDZIE JESTEŚ?-ZAPYTAŁ
-W JAKIMŚ ZAUŁKU GDZIE JEST DUŻO KARTONÓW...
-ZARAZ TAM BĘDZIEMY Z REBECĄ.
WŁOŻYŁEM TELEFON DO KIESZENI.
-ELIZABETH... BŁAGAM... ZBLIŻ SIĘ DO MNIE.-MÓWIŁEM SPOKOJNIE.
POCZUŁEM ŁZY NA POLICZKACH. NIGDY SIĘ TAK NIE CZUŁEM. NIGDY. NIE MAM BLADEGO POJĘCIA CO MAM ROBIĆ. USŁYSZAŁEM Z TYŁU KROKI , MYŚLAŁEM , ZE TO ANDY. MYLIŁEM SIĘ.. TO BYŁ PIEPRZONY ALEX.
-O WIDZĘ , ZE ZNALAZŁEŚ SWOJĄ UKOCHANĄ.-KPIŁ SOBIE
-PODEJDŹ BLIŻEJ , A OBIECUJĘ , ŻE BĘDZIE Z TOBĄ KIEPSKO.
-OJ BO CO MI ZROBISZ? ZAJEBIESZ MI STANIKIEM?
PODSZEDŁEM DO NIEGO I.....

-------------------------
JEST KOLEJNA NOTKA ^^ MYŚLĘ , ŻE WAM SIĘ CHOCIAŻ ODROBINKĘ SPODOBA :) NIE WIEM KIEDY KOLEJNA NOTKA SIĘ POJAWI. WIDZĘ , ŻE CORAZ MNIEJ OSÓB ZAGLĄDA ;(( JEŻELI CHCECIE BYM DALEJ PROWADZIŁA TEGO BLOGA DAJCIE ZNAĆ , ŻE TO "COŚ" CZYTACIE :)

6 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ ^^

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 52

***PERSPEKTYWA SOPHIE***

WYDURNIAŁAM SIĘ Z CC'EM Z NUDÓW. PRÓBOWAŁAM SIĘ UWOLNIĆ Z POD JEGO CIAŁA , ALE BEZ SKUTKU. PRZYCISNĄŁ MNIE DO PODŁOGI I ANI W TE ANI W TE. PO CHWILI USŁYSZAŁAM TELEFON.
-TO TYLKO SMS.-POWIEDZIAŁ CC
-ALE DAJ MI CHOCIAŻ PRZECZYTAĆ.!
-NIEEE...
NOSZ CHAMSTWO NA PODŁODZE ! CO ZA SZUJA.!
-WYPUŚĆ MNIE !
W KOŃCU ULGA , ZOSTAWIŁ MNIE , A JA POSZŁAM PO TELEFON. ODCZYTAŁAM WIADOMOŚĆ OD ELIZABETH ' mała , Evelin nie żyje '.
-O KURCZE...
-CO SIĘ STAŁO ?-ZAPYTAŁ CC
-EVELIN NIE ŻYJE.
-NO CO TY ?-ZAPYTAŁ
-NO SERIO , DOSTAŁAM ESA OD LIZZY.
NIE NO NIE WIERZĘ. SZKODA , CIEKAWE JAK ANDY SIĘ CZUJE...


***PERSPEKTYWA ELIZABETH***


NAPISAŁAM ESA DO SOPHIE , NIECH WIE.
-ANDY I CO CI POWIEDZIELI ?-ZAPYTAŁAM GDY WYSZEDŁ Z POLICJANTEM OD LEKARZA.
-PO PROSTU ZOSTAŁA ZAMORDOWANA , BĘDĄ SZUKAĆ MORDERCY. ALE TRUDNO... STAŁO SIĘ.-POWIEDZIAŁ.-I TAK CORAZ SŁABIEJ JĄ KOCHAŁEM. JA JĄ... ZDRADZAŁEM.
MOJE OCZY BY Z ORBIT WYSZŁY. ALE TO TROCHĘ BYŁO PO NIM WIDAĆ, ŻE NIE CZUJE DO NIEJ TEGO CO WTEDY.
-JAK MA NA IMIĘ ?-ZAPYTAŁ ASHLEY FALUJĄC BRWIAMI.
-ASHLEY!!-KRZYKNĘŁAM
ANDY ZACZĄŁ CHICHOTAĆ PO TYM INCYDENCIE.
-MA NA IMIĘ REBECA.-POWIEDZIAŁ USMIECHAJĄC SIĘ.
-UUUUUUUU.... -ZACZĄŁ ZNOWU ASHLEY.
-WEŹ SIĘ CYMBALE OGARNIJ.-WARKNĘLAM DO ASHLEY'A.
UGH , CO ZA..
-ANDY ? A CO Z CIAŁEM EVELIN ?
-WRÓCI DO POLSKI , TAM ZOSTANIE POCHOWANA.
-AA OKEY. DOBRA CHODŹMY JUŻ STĄD.
-JA IDE JESZCZE GDZIEŚ.-POWIEDZIAŁ ANDY.
-GDZIE ?-ZAPYTAŁAM RAZEM Z ASH'EM.
-REBECA TEŻ TU JEST.-SZEPNĄŁ I POSZEDŁ PRZED NAMI.
SPOJRZAŁAM NA ASH'A , ASH NA MNIE I UŚMIECHNĘŁAM SIĘ DO NIEGO.
-COŚ NAM SIĘ TU SZYYYYKUJE.-POWIEDZIAŁ URADOWANY ASHLEY.
-JENY , CZYM TY SIE TAK RADUJESZ ?!
-ŻYCIEM !!
I POBIEGŁ W PODSKOKACH. A KURWA O MNIE ZAPOMNIAŁ ?!?! MNIE SIĘ NIE ZAPOMINA ! MNIE SIĘ BIERZE ZE SOBĄ ! ZE MNĄ SIĘ JEST I ZE MNĄ MA SIĘ BYĆ !!!
STAŁAM NA KORYTARZU I GAPIŁAM SIĘ JAK ASHLEY ZNIKA. NIE MIAŁAM ZAMIARU IŚĆ, CHOCIAŻ NA POCZĄTKU CHCIAŁAM WYJŚĆ STĄD.

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

SKAKAŁEM PO SZPITALU JAK MAŁE DZIECKO CIESZĄCE SIĘ NA WIDOK LIZAKA. MYŚLAŁEM , ŻE LIZZY IDZIE ZA MNĄ , ALE MYLIŁEM SIĘ. ZATRZYMAŁEM SIĘ I POCZEKAŁEM CHWILĘ.
-DOBRA WRACAM TAM.-POWIEDZIAŁEM SAM DO SIEBIE.
SZEDŁEM W TAMTĄ STRONĘ. NIGDZIE NIE WIDZIAŁEM ELIZABETH.  AŻ W KOŃCU ZOBACZYŁEM LEKARZA I PIELĘGNIARKĘ STOJĄCYCH PRZY KIMŚ KTO JEST NA PODŁODZE. ZOBACZYŁEM , ŻE TO ELIZABETH. PODBIEGŁEM TAM JAK NAJSZYBCIEJ.
-ELIZABETH!!
-OO JEDNAK NIE ZAPOMNIAŁEŚ O MNIE.-FUKNĘŁA
-CO JEJ SIĘ STAŁO?-ZAPYTAŁEM LEKARZA.
-WŁAŚCIWIE TO NIE WIEM. SIEDZIAŁA NA ŚRODKU KORYTARZA I SIĘ PATRZYŁA PRZED SIEBIE. ZNA PAN JĄ?-ZAPYTAŁ MNIE.
-TAK PEWNIE , ŻE ZNAM , TO MOJA DZIEWCZYNA.
-OO JEDNAK PAMIĘTASZ O MNIE.-POWIEDZIAŁA
ECH , JUŻ WIEM. JEST ZŁĄ , ZE JĄ ZOSTAWIŁEM. ALE JA TĘPY JESTEM...
-OKEY , CHODŹ ELIZABETH JUŻ.
-TO ZANIEŚ MNIE.
TO CHYBA KARA. LEKARZ CICHUTKO ZACHICHOTAŁ , A JA PODNIOSŁEM ELIZABETH.
-WIOOO KONIKU !!
ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ , ONA CHYBA JAKIEŚ LEKI PODJEBAŁA ZE SZPITALA , BO SZLIŚMY DROGĄ , A ONA CAŁY CZAS SIĘ DARŁA JAK NAĆPANA. W PEWNYM MOMENCIE KOGOŚ ZOBACZYŁEM.
-NO NIE.-WYRZUCIŁEM Z SIEBIE
ELIZABETH PRZESTAŁA SIĘ WYDURNIAĆ.
-POSTAW MNIE.-SZEPNĘŁA MI DO UCHA
ZROBIŁEM TO O CO MNIE PROSIŁA. DELIKATNIE JĄ POSTAWIŁEM NA ZIEMI.
-CO ON TU SZUKA?-ZAPYTAŁEM
-NIE WIEM , ALE PEWNIE PRÓBUJE MNIE SZUKAĆ.
A NIECH TYLKO JEJ COŚ ZROBI. ZABIJE, UTOPIE, POĆWIARTUJE SKURWIELA NA MILIMETROWE KAWAŁECZKI.
-O TU JESTEŚ ELIZABETH.-POWIEDZIAŁ ALEX
-CZEGO CHCESZ?!-WARKNĘŁA LIZZY
ZŁAPAŁEM JĄ ZA RĘKĘ , ŻEBY NIE CZUŁA SIĘ SAMA. NIECH WIE , ŻE JESTEM OBOK NIEJ.
-CHCIAŁEM CIĘ SPOTKAĆ.
-PO CHUJ ?!?!
-NO JEJKU , NIE DENERWUJ SIĘ. CHCIAŁEM CIĘ ZOBACZYĆ.
NORMALNIE WIDZIAŁEM JAK ŚLINI SIĘ NA WIDOK LIZZY. CZUŁEM JAK ELIZABETH WBIJAŁA MI ZE ZŁOŚCI PAZNOKCIE W DŁOŃ. PRÓBOWAŁEM TEGO NIE UKAZYWAĆ , ALE TO JUŻ TAK BOLAŁO.
-AŁĆ!-JĘKNĄŁEM
-O , TWÓJ CHŁOPCZYK WYDAJE Z SIEBIE ODGŁOSY JAK DZIEWICA.
-JA CIĘ ZABIJĘ!-WYDARŁA SIĘ ELIZABETH.
WYRWAŁA RĘKĘ Z MOJEJ DŁONI I RZUCIŁA SIĘ NA ALEX'A. CHCIAŁEM JĄ OD NIEGO ODERWAĆ , ALE BYŁA ZA SILNA. JA PIERDZIELE SKĄD ONA MA TYLE SIŁY?! PO PARU MINUTACH W KOŃCU UDAŁO MI SIĘ JĄ ODERWAĆ , ALE ZA TĘ PORĘ ZDĄŻYŁA MU PODRZEĆ KOSZULKĘ I PODRAPAĆ TWARZ.
-JA CIĘ SUKO DORWĘ !-KRZYKNĄŁ WYCIERAJĄC KREW Z WARGI.
-WYPIERDALAJ!-WARKNĘŁA
-PAMIĘTAJ...-POWIEDZIAŁ I ODSZEDŁ.
CO ZA POJEBANY SKURWOL...

***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***

SZEDŁEM W UMÓWIONE MIEJSCE SPOTKANIA Z REBECĄ. NIC NIE ODCZUWAŁEM , TYLKO PO PROSTU CHCIAŁEM SPOTKAĆ REBECĘ. NADCHODZIŁ WIECZÓR , BYŁO CIEPŁO. W ODDALI ZOBACZYŁEM STOJĄCĄ REBECĘ. UŚMIECH NA TWARZY OD RAZU MI SIĘ POJAWIŁ.
-CZEŚĆ REBECA.-POWIEDZIAŁEM
-O WITAJ ANDY.-POWIEDZIAŁA CAŁUJĄC MNIE W POLICZEK.
-CHODŹ USIĄDZIEMY NA ŁAWCE.
SIEDZIELIŚMY NA ŁAWCE Z DOBRĄ GODZINĘ. ŚMIALIŚMY SIĘ ZE WSZYSTKIEGO. JAKIŚ KOLEŚ PODSZEDŁ DO MNIE.
-JUŻ NOWA?-ZAPYTAŁ I ODSZEDŁ.
TO BYŁO NA PRAWDĘ DZIWNE. REBECA SPOJRZAŁA NA MNIE A JA NIE WIEDZĄC CO POWIEDZIEĆ ODWRÓCIŁEM WZROK.
-ANDY? O CO CHODZI?
-JA... NIE ... WIEM... SKĄD ON WIEDZIAŁ , ŻE JA MIAŁEM ... TO JEST DZIWNE.
SAM SIĘ JUŻ GUBIŁEM WE WSZYSTKIM.
-O CO CHODZI , ŻE NOWA?-ZAPYTAŁA
-WIESZ O EVELIN PRAWDA?
-NO TAK , OCZYWIŚCIE.
-ONA DZISIAJ... ZOSTAŁA ZAMORDOWANA. ALE NIE CHCĘ O TYM GADAĆ. PRZYSZEDŁEM TUTAJ , ABY SPĘDZIĆ CZAS Z TOBĄ.
-ALE POWIEDZ MI SZCZERZE. BRAKUJE CI JEJ?-ZAPYTAŁA MNIE REBECA
-TAK SZCZERZE , TO ... NIE. BYŁEM Z NIĄ , BO BYŁEM , NIE CHCIAŁEM JEJ ZRANIĆ ZRYWAJĄC Z NIĄ.
-AHA.
CHWILĘ SIEDZIELIŚMY W CISZY. ALE NAGLE USŁYSZAŁEM JAK KTOŚ MNIE WOŁA.
-ANDY !!!!!!


------------------------------------------------------------------------------------------------
Miałam zawiesić blogi , ale jednak tego nie robiłam ^^ łapcie tu taki beznadziejny rozdział xD mam nadzieję , że się podoba. Mam trochę przypływu weny i następny rozdział chyba będzie dłuuugi ^^ do następnej notki ; *

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 51

***PERSPEKTYWA JINXX'A***

MIAŁEM JUŻ UŁOŻONY PLAN NA JAKE'A. ZROBIĘ Z NIEGO JEDNOROŻCA HALINĘ. BĘDZIE SŁODKO WYGLĄDAĆ. TYLKOOOOO... HMM.. MUSZĘ KUPIĆ JAKĄŚ ŁACHOWĄ KIECKĘ , ABY GO UBRAĆ NA ŚPIOCHA. ELLA BĘDZIE MUSIAŁA MI POMÓC , MUSI TO JAKOŚ BYĆ TAK ABY SIĘ NIE OBUDZIŁ. JEDEN FAŁSZYWY RUCH A JAKE SIĘ OBUDZI W POŁOWIE UBRANY. I CAŁY PLAN JEBNIE WIELKIM GÓWNEM.

---------------------------------

PO KILKUNASTU MINUTACH PRZYSZEDŁEM DO POKOJU ELII I JAKE'A. CAŁE SZCZĘŚCIE JESZCZE SPAŁ.
-ELLA ??
-TU JESTEM !
POSZEDŁEM ZA JEJ GŁOSEM I ZOBACZYŁEM , ŻE SUSZY WŁOSY. DZIWNE ŻE GO TO NIE BUDZI.
-I CO MASZ JAKIŚ POMYSŁ JINXX ?-ZAPYTAŁA NAGLE.
-NO PEWNIE , ZROBIMY Z NIEGO JEDNOROŻCA HELENĘ.
ELLA WYŁĄCZYŁA SUSZARKĘ I POPATRZYŁA NA MNIE JAK ZOMBIE NA SAŁATE.
-CO SIĘ NA MNIE TAK PATRZYSZ JAK PIES NA SMIERDZĄCĄ KOŚĆ ?
-EM RACZEJ NIE JAK PIES A KOT NA KARME O SMAKU TOFFI.
ZACZĘLIŚMY TROCHĘ CHICHOTAĆ , ALE W KOŃCU OGARNĘLIŚMY SIĘ I POSZLIŚMY UBRAĆ JAKE'A.

---------------------------------

I SKOŃCZYLIŚMY. NASZE PIĘKNE DZIEŁO WYKONANE. JAKE DALEJ SPAŁ JAK ZABITY Z BITĄ ŚMIETANĄ , SZTUCZNYMI WŁOSAMI I RÓŻOWYMI TATUAŻAMI NA POLICZKACH Z LALKĄ BARBIE.
-JA ZROBIĘ FOTE!-KRZYKNĄŁEM I WTEDY JAKE SIĘ LEKKO PRZEBUDZIŁ.
-MAAAAMO ! WEŹ TE ŚWINIĘ !-KRZYCZAŁ JAKE
STAŁEM Z TELEFONEM W DŁONI I MYŚLAŁEM CO JEST KURWA GRANE.
-ELLA? ON COŚ JADŁ PRZED SPANIEM?
-NO JADŁ YY.. TE .. NO JAK TO SIĘ NAZYWA... NOO... SCHABOWE Z KARTOFLAMI O SMAKU KETCHUPU.
YYYY...... TO BYŁO DZIWNE. NIE SŁYSZAŁEM O KARTOFLACH O SMAKU KETCHUPU. MOJA MINA MUSIAŁA BYĆ BEZCENNA BO ELLA ZACZĘŁA ZE MNIE SIĘ ŚMIAĆ.
-I Z CZEGO TEN ŁACH LAMO BEZ GRZYWY?
-ŻE COŚ TY POWIEDZIAŁ?!-WYDARŁA SIĘ ELLA
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-USŁYSZELIŚMY JAKE'A.
SPOJRZAŁEM NA NIEGO I JEBŁEM ŚMIECHEM. LEŻAŁ NA ŁÓŻKU OSRANY PO PACHY ZE STRACHU. NIE WIEDZIAŁ CO SIĘ Z NIM STAŁO.
-GDZIE TWOJA ŚWINIA?-ZAPYTAŁA ELLA.
-JAKA KURWA ŚWINIA I CO TO KURWA JEST ?!?!?!?!?!
-NO MÓWIŁEŚ ŻEBY ZABRALI OD CIEBIE JAKĄŚ ŚWINIĄ.
-WEŹ WYJDŹ !-WRZESZCZAŁ.
-NIE ! NAJPIERW FOTA !
CYKNĄŁEM FOTE I WYBIEGŁEM Z ICH POKOJU. ACH , TO NA PAMIĄTKĘ.

***PERSPEKTYWA EVELIN***

NUDZIŁO MI SIĘ NIEZMIERNIE. POSTANOWIŁAM WYJŚĆ NA TROCHĘ I SIĘ PRZEWIETRZYĆ. SZŁAM WOLNO DROGĄ , DOOKOŁA CHODZIŁO DUŻO LUDZI. KAŻDY SIĘ UŚMIECHAŁ , KAŻDY Z KAŻDYM ROZMAWIAŁ. NA SAMĄ MYŚL ZROBIŁO MI SIĘ CIEPŁO. SKRĘCIŁAM W JAKĄŚ DRÓŻKĘ. WESZŁAM DO LASKU I USŁYSZAŁAM DZIWNE ODGŁOSY. CHCIAŁAM ZAWRÓCIĆ , ALE KTOŚ MNIE ZŁAPAŁ ZA RAMIĘ.
-NO HEEEEJ.-USŁYSZAŁAM PRZY UCHU.
-KIM TY .... ?
-NIC NIE MÓW.-POWIEDZIAŁ PRZYKŁADAJĄC MI NÓŻ DO GARDŁA.
-CO TY CHCESZ MI ZROBIĆ ?-POWIEDZIAŁAM ŁAMIĄCYM GŁOSEM.
CZUŁAM SIĘ FATALNIE , BAŁAM SIĘ OKROPNIE.
-POPATRZ SIĘ NA MNIE.-POWIEDZIAŁ
ODWRÓCIŁAM SIĘ POWOLI W JEGO STRONE I POCZUŁAM OGROMNY BÓL W BRZUCHU , JEDEN , DRUGI , TRZECI... ZDZGNĄŁ MNIE NOŻEM KILKA RAZY. OPADŁAM NA KOLANA.
-JAK... MOGŁEŚ ?!-SZEPNĘŁAM  ZE ŁZAMI W OCZACH , PATRZĄC NA NIEGO OSTATNI RAZ. USŁYSZAŁAM TYLKO JESZCZE JAK KTOŚ KRZYCZY BY WEZWAĆ KARETKĘ...

***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***

SIEDZIAŁEM U ASHLEY'A I ELIZABETH W POKOJU , EVELIN POSZŁA SIĘ GDZIEŚ PRZEJŚĆ. DŁUGO NIE WRACAŁA , CHCIAŁEM ZADZWONIĆ , ALE W MOMENCIE GDY WYCIĄGAŁEM TELEFON ZACZĄŁ MI DZWONIĆ. MYŚLAŁEM , ŻE TO MOŻE EVELIN , ALE TO BYŁ NIEZNANY NUMER.
~HALO ?
~WITAM , CZY ROZMAWIAM Z PANEM BIERSACK ?
~TAK , A KTO MÓWI ?
~DZWONIĘ DO PANA ZE SZPITALA.
USŁYSZAŁEM SŁOWO SZPITAL I AŻ GORĄCO MI SIĘ ZROBIŁO.
~CO SIĘ STAŁO ?-ZAPYTAŁEM WYSTRASZONY.
~PANI... EVELIN... NIE ŻYJE. ZOSTAŁA ZAMORDOWANA.
ZAMUROWAŁO MNIE...
~ALE... ŻE JAK ?
~TO NIE ROZMOWA NA TELEFON. PROSZĘ PRZYJECHAĆ.
~DOBRZE , DZIĘKUJE JUŻ JADĘ.-POWIEDZIAŁEM I SZYBKO SIE ROZŁĄCZYŁEM.
-ANDY ? CO SIĘ STAŁO ?-ZAPYTAŁA LIZZ
-EVELIN.... ONA... NIE...ŻYJE.-POWIEDZIAŁEM.
CHOCIAŻ TAK NA PRAWDĘ NIE ODCZUWAŁEM OGROMNEJ PUSTKI. NIE WIEM DLACZEGO.
-ALE JAK TO ?!
-NIE WIEM... JEDŹMY DO SZPITALA.
WYSZLIŚMY Z ASH'EM I LIZZ Z HOTELU. MYŚLAŁEM TYLKO JAK TO MOGŁO SIĘ STAĆ. NIE WIERZĘ W TO DALEJ... NO ALE CÓŻ TRZEBA ŻYĆ DALEJ. TROCHE POCIERPIE I PRZEJDZIE MI. CHYBA.

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

BYŁAM ZSZOKOWANA TĄ WIADOMOŚCIĄ , ALE... NO , NIE ODCZUŁAM TEGO , ŻE JEJ JUŻ NIE MA. WIDOCZNIE TAK MUSIAŁO BYĆ. BĘDZIE MI BRAKOWAĆ TYCH KŁÓTNI I W OGÓLE , ALE.. ECH....NO NIESTETY... BYLIŚMY POD SZPITALEM GDY...

-------------------------------------
OKEY , JEST ROZDZIAŁ , BO AGATA ZOBEL MNIE SZANTAŻUJE !! ;D TO NIE FAIR ^^ ALE NO... ŁAAAPCIE GO ;D MOŻE WAM SIĘ SPODOBA ^^

sobota, 9 listopada 2013

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 50

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

-ANDY!!!NIE STRASZ MNIE WIĘCEJ!
-PRZEPRASZAM , NIE CHCIAŁEM CHOCIAŻ ... MIAŁAŚ ŚWIETNĄ MINĘ. JAKBYŚ ZOBACZYŁA SIEBIE TO ŚMIAŁA BYŚ SIĘ.
-WIESZ... TERAZ ZA BARDZO NIE JEST MI DO ŚMIECHU.
ANDY ZAMILKŁ , WIEDZIAŁ O CO CHODZI , WIEDZIAŁ ŻE TO CHODZIŁO O SKURWIELA ALEX'A.
-SORRY...
-NIE NO SPOKO. A GDZIE EVELIN ?
-POŁOŻYŁA SIĘ , PÓŹNIEJ ROZPAKUJE SWOJE RZECZY. A GDZIE ASHLEY?
POPATRZYŁAM NA NIEGO Z UŚMIECHEM.
-A JAK MYŚLISZ ?
ANDY ZACZĄŁ UDAWAĆ , ŻE ZAWZIĘCIE MYŚLI.
-ANDYY , NIE UDAWAJ.
-NO DOBRZE , TAK WIĘC ... ASHLEY ŚPI TAK ?
-NO A JAKŻE BY INACZEJ. IDZIESZ ZE MNĄ SIĘ ROZEJRZEĆ PO OKOLICY??
-PEWNIE... CZEMU NIE. I TAK NIE MAM CO ROBIĆ.
WOLNYM KROKIEM RUSZYLIŚMY PRZED SIEBIE W ŚWIAT. PRZEZ KILKA MINUT MILCZYLIŚMY.
-I CO SIĘ NIE ODZYWASZ?-POWIEDZIELIŚMY RÓWNOCZEŚNIE I ZACZĘLIŚMY CHICHOTAĆ.
SZTURCHNĘŁAM GO W RAMIE I KRZYKNĘŁAM.
-STAWIASZ MI PIWOO !!!
-NIBY DLACZEGO ?!
-ZA POWIEDZENIE TEGO SAMEGO W TYM SAMYM CZASIE CO JAAA!...
-UGH ! ZA SZYBKA JESTEŚ !-UDAŁ OBRAŻONEGO.
-OJ ANDYYY... NIE OBRAŻAJ SIĘ NA MNIEE..
-A PFFF...
ACH TAK ? OKEY. ROZBIEGŁAM SIĘ I WSKOCZYŁAM ANDY'EMU NA PLECY.
-ZŁAŹ ZE MNIE POWSINOGO !!!
-ŻE JA POWSINOGA?!?!
ZACZĘLIŚMY SIĘ ŚMIAĆ JAK DZIECI W PIASKOWNICY. PO PARU MINUTACH JAK OGARNĘLIŚMY ŚMIECH USŁYSZAŁAM ZNAJOMY GŁOS.
-OO NASZA WSPANIAŁA ELIZABETH ZDRADZA SWOJEGO MENA ???
-JEB SIĘ !
-TYYYYLKO Z TOBĄ.!-KRZYKNĄŁ ALEX.
ANDY STRZELIŁ KARPIA , A MNIE ZATKAŁO. JAK ON ŚMIE TAK DO MNIE MÓWIĆ PO TYM WSZYSTKIM CO MI ZROBIŁ ?!?!
-MASZ JESZCZE ODWAGĘ TAK MÓWIĆ SKURWIELU?!-RYKNĘŁAM.
-SKARBIE... OKRES MASZ ?
-ZAMKNIJ TEN SWÓJ PARSZYWY RYJ !!!
ALEX ZACZĄŁ DO MNIE PODCHODZIĆ. ZACZĘŁAM COFAĆ SIĘ DO TYŁU.
-KOCHANIE , NIE UCIEKAJ..
-WYPIEPRZAJ !!
ANDY ZŁAPAŁ MNIE ZA RAMIONA I ODCIĄGNĄŁ MNIE OD NIEGO.
-ODPIERDOL SIĘ OD DZIEWCZYNY MOJEGO PRZYJACIELA TĘPY CHUJU !
-SKĄD WIESZ ,ZE TĘPY ?
-JEST TAK SAMO TĘPY JAK JEGO WŁAŚCICIEL !!-KRZYKNĄŁ ANDY.
-ANDY CHODŹMY STĄD...-POWIEDZIAŁAM.
-NO IDŹ UCIEKAJ ! ALE I TAK CIĘ ZNAJDĘ !!-KRZYCZAŁ ALEX.
NIE SŁUCHAŁAM JUŻ GO. CHCIAŁAM PÓJŚĆ SZYBKO DO HOTELU.

***PERSPEKTYWA EVELIN***

ZDRZEMNĘŁAM SIĘ CHWILĘ PO PODRÓŻY. BYŁAM NAPRAWDĘ ZMĘCZONA. KIEDY TYLKO OTWORZYŁAM OCZY I ROZEJRZAŁAM SIĘ PO POKOJU HOTELOWYM , ZOBACZYŁAM , ŻE NIE MA W NIM ANDY'EGO. ZASTANAWIAŁAM SIĘ GDZIE MÓGŁ PÓJŚĆ. WSTAŁAM Z ŁÓŻKA I DRZWI DO POKOJU SIĘ OTWORZYŁY , A W NICH STANĄŁ ANDY.
-GDZIEŚ TY BYŁ?-ZAPYTAŁAM
-BYŁEM SIĘ PRZEJŚĆ Z ELIZABETH...-POWIEDZIAŁ
-CZY...COŚ SIĘ STAŁO?
-TAK...
MIAŁAM NIEJAKIE OBAWY.
-CO.. TAKIEGO?
-TEN JEJ BYŁY CHŁOPAK... ALEX CZY JAK ON TAM MIAŁ , POJAWIŁ SIĘ.
ZAMARŁAM. JAK TEN POJEBUS Z PUSZKI , MÓGŁ SIĘ POKAZAĆ LIZZ NA OCZY. ZNOWU. PO TYM WSZYSTKIM CO JEJ ZROBIŁ.
-PRZECIEŻ JAK ASHLEY SIĘ O TYM DOWIE TO MU CHYBA MORDĘ ROZKWASI.-ZACZĘŁAM
-NO NA PEWNO , MAM NADZIEJĘ , ZE TO NAM NIE POPSUJE WYJAZDU.
-CO DO TEGO TO MAM LEKKIE OBAWY. COŚ CZUJĘ , ŻE SIĘ COŚ STANIE ZŁEGO... BOJĘ SIĘ O ELIZABETH.

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

OBUDZIŁ MNIE LEKKI TRZASK DRZWI. OTWORZYŁEM OCZY I ZOBACZYŁEM JAK ELIZABETH WYCHODZI Z ŁAZIENKI ZE ŁZAMI W OCZACH.
-KOCHANIE!! CO SIĘ STAŁO?
-JAK MYŚLISZ CO ?! ZNOWU ALEX! JA SIĘ GO BOJĘ ! NIE CHCĘ ZNOWU TEGO PRZEŻYWAĆ!
-CHCESZ WRÓCIĆ DO DOMU ?-ZAPYTAŁEM
-NIE , DOPIERO CO PRZYLECIELIŚMY TU. NIE CHCĘ NIKOMU ZEPSUĆ TEGO WYJAZDU. TO WSZYSTKO PRZEZE MNIE.
-SKARBIE NIE MÓW TAK.-POWIEDZIAŁEM PRZYTULAJĄC JĄ DO SIEBIE.
MARTWIĘ SIĘ O NIĄ. WIEM CO MUSIAŁA PRZEŻYĆ Z NIM. TEN ALEX TO POTWÓR , MAM NADZIEJĘ , ŻE ŻADNA DZIEWCZYNA Z NIM JUŻ NIE CHCE BYĆ.
-ZROBIŁ CI COŚ?-ZAPYTAŁEM.
-NIE , BO ANDY ZE MNĄ BYŁ. CHOCIAŻ JAK MU POWIEDZIAŁAM ŻEBY SIĘ JEBAŁ , TO ON ODPOWIEDZIAŁ , ZE TYLKO ZE MNĄ. JA SAMA NIGDZIE NIE WYCHODZĘ. JAK COŚ TYLKO Z TOBĄ.
-NO CO ZA.. PIERDOLONY DZIKUS , KTÓRY CHCE WYRUCHAĆ WSZYSTKO CO MA DWIE NOGI...
-NO EJ...
-PRZEPRASZAM KOCHANIE , ALE TAKA PRAWDA. CO ON SOBIE MYŚLI?! ŻE WRÓCISZ DO NIEGO CZY JAK?
-NIE WIEM JUŻ... IDĘ SIĘ WYKĄPAĆ I SIĘ PRZESPAĆ.
-JA PÓJDĘ CI PRZYSZYKOWAĆ KĄPIEL SKARBIE.
-OJ DZIĘKUJĘ KOCHANY JESTEŚ.-POWIEDZIAŁA I POCAŁOWAŁA MNIE NAMIĘTNIE.
OCZYWIŚCIE ODWZAJEMNIŁEM TO. KOCHAM JĄ CAŁOWAĆ , KOCHAM JĄ TAKĄ JAKA JEST. WPAROWAŁEM DO ŁAZIENKI I NALAŁEM DO WANNY GORĄCEJ WODY. WLAŁEM ZAJEBIŚCIE PACHNĄCY PŁYN DO KĄPIELI.
-CHYBA WYKĄPIE SIĘ RAZEM Z NIĄ.-SZEPNĄŁEM DO SIEBIE
-TO WSKAKUJ ZE MNĄ.-POWIEDZIAŁA LEKKO SIĘ UŚMIECHAJĄC.
ZDZIWIŁEM SIĘ TROCHĘ , ŻE TO USŁYSZAŁA , ALE NO PEWNIE. PRZY OKAZJI ZROBIĘ JEJ ODPRĘŻAJĄCY MASAŻ. PO PARU MINUTACH BYLIŚMY JUŻ RAZEM W WANNIE , NAMIĘTNIE SIĘ CAŁUJĄC.

***PERSPEKTYWA SOPHIE***

-CC!! ODDAJ MOJĄ KOSZULKĘ !
-TO PODEJDŹ.-PRZEDRZEŹNIAŁ
NO CO ZA .. UGH ...
-ODDAJ MI JĄ !
-NIEE DAAAM CI JEEEEJ !!
-DAJ MI ! ALBO NIE ZROBIĘ TO CZEGO CHCESZ!
-A CZEGO NA PRZYKŁAD NIE ZROBISZ?
-NIE ZROBIĘ CI... YM...
-YM...YM..YM... FOKI WYSZŁY NA PLAŻĘ CZY JAK ?!
-TAAK ! BO CO ?!?! ZAZDROŚCISZ? JESTEM NAWET JEDNĄ Z NICH !
ZACZĘŁAM SIĘ ŚMIAĆ PO TYCH SŁOWACH I W DODATKU JAK ZOBACZYŁAM MINĘ CC'EGO. ROZJEBAŁA MNIE NA ŁOPATKI.
-CO SIĘ TAK GAPISZ JAK SŁOŃ W TRĄBĘ?-ŚMIAŁAM SIĘ.
USIADŁAM SOBIE NA ŁÓŻKU , BO BRZUCH MNIE TROCHĘ ROZBOLAŁ ZE ŚMIECHU.
-CO SIĘ DZIEJE?-ZAPYTAŁ WYSTRASZONY CC
-NIC , BRZUCH MNIE BOLI ZE ŚMIECHU.
-NO TO ZARAZ GO WYLECZYMY !!-KRZYKNĄŁ I RUSZYŁ W MOJĄ STRONĘ.
POŁOŻYŁ MNIE NA ŁÓŻKU I ZACZĄŁ MNIE NAMIĘTNIE CAŁOWAĆ.
-CC? CZY TY CZEGOŚ CHCESZ?
-NO PEWNIE...-SZEPNĄŁ MI DO UCHA.
POWOLI ZACZĄŁ ODPINAĆ MI GUZIKI Z KOSZULI. WSZYSTKO ROBIŁ TAK DELIKATNIE. PO CHWILI BYLIŚMY BEZ UBRAŃ , DALEJ CHYBA NIE MUSZE MÓWIĆ CO SIĘ DZIAŁO.

***PERSPEKTYWA JINXX'A***

NIE MIAŁEM CO ROBIĆ , CZY IŚĆ NA MIASTO CZY SIEDZIEĆ W TYM POKOJU, SAMMI NAGLE GDZIEŚ WYPAROWAŁA I ZOSTAŁEM SAM. A MOŻE PÓJDĘ DO JAKE'A , CIEKAWE CO ROBI.POWOLI WYSZEDŁEM Z POKOJU I POSZEDŁEM W STONE JEGO I ELLI. ZAPUKAŁEM DO ICH DRZWI. ODEZWAŁA SIE ELLA.
-JUZ IDĘ.
PRZEDE MNĄ STANĘŁA ELLA.
-CO ROBI JAKE ?-ZAPYTAŁEM
-ŚPI ŁAJZA...
-MOGĘ WEJŚĆ ?
-PEWNIE , PRZY OKAZJI ZRÓB COŚ Z NIM.-POWIEDZIAŁA
-OOOO... Z MIŁĄ CHĘCIĄ.
TO MI PASOWAŁO, TYLKO NIE WIEM CO MÓGŁ BYM MU ZROBIĆ.
-ELLA ?
-TAAK ?
-MASZ MOŻE TUTAJ BITĄ SMIETANĘ ?
-NIE, NIE MAM , ALE MOGĘ SZYBKO POLECIEĆ DO POBLISKIEGO SKLEPU.
-NIE DOBRA NIE IDŹ , JA PÓJDĘ . PRZY OKAZJI COŚ WYMYSLĘ.
-OKEY , JAK CHCESZ.
-TYLKO BŁAGAM , NIE BUDŹ GO.
-SPOOKO , WYLUZUJ.
WYSZEDŁEM I SZYBKO POSZEDŁEM DO SKLEPU. JUZ WIEM CO MU ZROBIE !!!!

---------------------
TAKI TROCHE KROCIÓTKI ROZDZIAŁ ^^ DO NASTĘPNEJ ;D
czytasz=komentujesz ^^

6komentarzy=nastepny rozdzial ;*

środa, 23 października 2013

Rozdział 49

***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***

EVELIN ZARAZ MA MI OPOWIEDZIEĆ O CO CHODZI , TO JEST TROCHĘ DZIWNE...
-TEN BYŁY ELIZABETH... TO ALEX... DUŻO Z NIM PRZEŻYŁA... BIŁ JĄ , GWAŁCIŁ... NIE CHCIAŁA ŻYĆ... GROZIŁ JEJ , ŻE JĄ ZABIJE. MÓWIŁA TO SZEPTEM ZAPATRZONA W SWOJE DŁONIE.
-EVELIN.. JA.. JA NIE WIEM CO MAM POWIEDZIEĆ.. TO OKROPNE
-TAK WIEM.. ALE NIE MÓWMY O TYM , MNIEJ WIĘCEJ WIESZ O CO CHODZI.
-TAAK , WIEM , WIEM I OKEY , NIE MÓWMY O TYM.
JA CIĘ PIEPRZĘ...

*******KILKA GODZIN PÓŹNIEJ********

-ASHLEY !!!! KURWA MIAŁEŚ ZAMÓWIĆ DWIE TAKSÓWKI ! GDZIE ONE KURWA SĄ?!?!-WYDZIERAŁ SIĘ JINXX
-JAK JESTEŚ TAKI PAPCIO TO MOGŁEŚ JE ZAMÓWIĆ! DOBRZE WIESZ JAKI JESTEM !!!!
-CO Z TEGO , ŻE WIEM !?!?!
-ALE CHWILA... JA JE ZAMAWIAŁEM.-GADAŁ ASHLEY.
JA SIĘ NIE ODZYWAM... JESTEM NAJMŁODSZY I ZAWSZE OBRYWAM JAK SIĘ ODEZWĘ.
-GDYBYŚ ZAMÓWIŁ TO ONE BY TU STAŁY.-SYCZAŁ JINXX
STALIŚMY JESZCZE CHWILĘ , GDY NAGLE PODJECHAŁY DO NAS TAKSÓWKI.
-HA ! I CO ŁYSO CI ?!-WRZESZCZAŁ ASHLEY
-WEŹ JUŻ CICHO SIEDŹ MAŁPO.. PARSKNĄŁEM ŚMIECHEM , ASHLEY NA MNIE POPATRZYŁ Z MORDEM W OCZACH. ZNOWU.
-I CO SIĘ TAK N MNIE GAPISZ?!
-ZAMKNIJ SIĘ LAMO..
-BO CO MI ZROBISZ?! MAŁPO?!?!
-IDŹ PROSTUJ GRZYWĘ!
-MASZ COŚ DO MOJEJ GRZYWY ?!
-ALEŻ OCZYWIŚCIE , ŻE MAM...

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

PATRZYŁAM JAK ASHLEY Z ANDY'M SIĘ PRZEDRZEŹNIA. SŁODKO TO WYGLĄDAŁO HA HA , W KOŃCU NIE PRZEJMOWAŁAM SIĘ TYM KRETYNEM...
-ALEŻ OCZYWIŚCIE , ŻE MAM...
-NO CO MASZ?!-WARKNĄŁ ANDY
-PROSTOWNICĘ!!!-KRZYKNĄŁ ASH I ZZA PLECÓW WYJĄŁ PROSTOWNICĘ ? YY... STAŁAM I PATRZYŁAM SIĘ Z WIELKIM ZDZIWIENIEM NA SKARBA. PO JAKIMŚ MOMENCIE POCZUŁAM JAK KTOŚ KLEPNĄŁ MNIE PO TYŁU. ODWRÓCIŁAM SIĘ I ZAMARŁAM... TO BYŁ ALEX.
-A KOGO MY TU MAMY?-ZAŚMIAŁ SIĘ.
ASHLEY Z ANDY'M MOMENTALNIE PRZESTALI SIĘ PRZEDRZEŹNIAC.
-NO NIE PRZEDSTAWISZ MNIE SWOIM PRZYJACIOŁOM ?
-SPIEPRZAJ!-WARKNĘŁA EVELIN.
-ALE O CO CI CHODZI? DO CIEBIE TO MÓWIŁEM?!
-POWIEDZIAŁAM RAZ I WIĘCEJ POWTARZAC NIE BĘDĘ!!!!
MNIE TAK ZATKAŁO , ŻE NIC NIE MOGŁAM POWIEDZIEC. MYŚLAŁAM , ŻE WSZYSTKO WRÓCI DO NORMY , ŻE O WSZYSTKIM ZAPOMNĘ A TU MASZ CI LOS... ON WRÓCIŁ. WSZYSTKO WRÓCIŁO. WSZYSTKIE WSPOMNIENIA , WSZYSTKO TO CO MI ROBIŁ. TERAZ MI SIĘ WYDAJE JAKBY TO BYŁO WCZORAJ.
-NO TO JAK PRZEDSTAWISZ MI ICH ?-POWTÓRZYŁ PYTANIE
-SPIEPRZAJ...-SYKNĘŁAM
-OJ , NIE TAK OSTRO SKARBIE... -NIE NAZYWAJ MNIE SKARBEM !!!!!-KRZYKNĘŁAM.
ASHLEY ZŁAPAŁ MNIE ZA RĘKĘ , BYŁAM TAK WŚCIEKŁA , ŻE ROZWALIŁA BYM COŚ W KILKA SEKUND.
-NIE TAK OSTRO...-SZEPNĄŁ ASH MI DO UCHA
-OO , ELIZABETH... CZYŻBYŚ ZNALAZŁA SOBIE KOCHASIA? ZŁOŚĆ WE MNIE NORMALNIE KIPIAŁA. CHCIAŁAM MU JUŻ PRZYPIERDOLIĆ ILE SIŁY MAM.
-ODEJDŹ.
-CHCIAŁBYŚ... NAJPIERW CHCĘ POZNAĆ JEJ PRZYJACIÓŁ.
-ODEJDŹ!-WARKNĄŁ ASHLEY
ALEX POPATRZYŁ SIĘ JAK NA IDIOTÓW I MYŚLAŁ , ŻE NIKT MU NIC NIE ZROBI. CAŁE BLACK VEIL BRIDES STANĘŁO OBOK NIEGO ,A RACZEJ GO OTOCZYŁO.
-ODEJDZIESZ?!
-NIE.!
CHŁOPCY ZBLIŻALI SIĘ DO NIEGO CORAZ BARDZIEJ.
-I TAK NIE ODEJDĘ.
-A TERAZ ODEJDZIESZ?!?!
I NAGLE ASHLEY UDERZYŁ GO W TWARZ.
-TERAZ ODEJDZIESZ?
-ODEJDĘ , ALE OSTRZEGAM... TO NIE KONIEC...-POWIEDZIAŁ I ODSZEDŁ.
ASHLEY MNIE PRZYTULIŁ MOCNO. NO I FAJNIE...TO BĘDZIE ZAJEBISTY WYJAZD.
-NIE MARTW SIĘ.-RZEKŁ I CMOKNĄŁ W NOS UŚMIECHNĘŁAM SIĘ LEKKO.
-I TAK MA BYC.-UŚMIECHNĄŁ SIĘ ASHLEY.
ZŁAPAŁAM GO ZA RĘKĘ I POCAŁOWAŁAM.
-OKEY WSIADAC JUŻ!-POWIEDZIAŁ ANDY ZAŚMIAŁAM SIĘ CICHO I WSIADŁAM DO TAKSÓWKI. JECHALIŚMY KAWAŁEK DROGI DO NASZEGO HOTELU. CHCIAŁABYM IŚĆ JUŻ NA PLAŻE , ALBO GDZIEŚ POCHODZIĆ.
-ASHLEY ? PÓJDZIEMY GDZIEŚ ?
-ALE ŻE TERAZ ? ŻE ZARAZ?
-NO TAAAK...
-JESTEM TROCHĘ ZMĘCZONY CHCIAŁBYM SIĘ TROCHĘ PRZESPAĆ , TY TEŻ POWINNAŚ .
Z JEDNEJ STRONY ASHLEY MIAŁ RACJĘ , ALE NO NIE JESTEM NA TYLE ZMĘCZONA ABY IŚĆ SPAĆ.
-NO TO SAMA PÓJDĘ ...
-NIEE , NIGDZIE SAMA NIE PÓJDZIESZ.
-ALE DLACZEGO??
-LIZZ , POWIEDZIAŁEM RAZ , NIE BĘDĘ WIĘCEJ POWTARZAĆ .

******************
PO JAKIMŚ CZASIE BYLIŚMY JUŻ NA MIEJSCU. KAŻDY MIAŁ JUŻ POKÓJ I MOGLIŚMY SIĘ ROZPAKOWAĆ ... ALE JA ZROBIĘ TO TROSZKĘ PÓŹNIEJ.
-ASHLEY , IDĘ SIĘ TROCHĘ ROZEJRZEĆ .
-MIEJ OCZY SZEROKO OTWARTE. BŁAGAM .
-NIE MUSISZ BŁAGAĆ , WIEM CO MUSZĘ ROBIĆ .
-POSZEDŁ BYM ALE... ZASYPIAM.
-NO OKEY ,OKEY.
WYSZŁAM Z NASZEGO POKOJU I POSZŁAM W KIERUNKU DRZWI. WYSZŁAM PRZED HOTEL I KTOŚ ZNOWU MNIE ZACZEPIŁ. ODWRÓCIŁAM SIE I ZNOWU ZAMARŁAM. TO BYŁ ....

-----------------------
PRZEPRASZAM ZA TEN ROZDZIAŁ , W OGÓLE SIE NIE SKLEJA W CAŁOŚĆ ;/NIE WYSZEDŁ , ALE NASTĘPNYM RAZEM BĘDZIE CAŁKIEM INACZEJ ;)) DO NASTĘPNEJ. ;***

piątek, 11 października 2013

Rozdział 48

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

-NO BO EM...-ZACZĄŁ ANDY

I CISZA , ANDY ZACZĄŁ MÓWIĆ I NIE SKOŃCZYŁ... STAŁ I PATRZYŁ SIĘ TYLKO PO KAŻDYM JAKBY NIKOGO NIGDY W ŻYCIU NIE WIDZIAŁ.
-KURWA ANDY MÓW!-KRZYKNĘŁA SOPHIE.
WOW! TO BYŁO DZIWNE , ŻEBY SOPHIE KRZYKNĘŁA NA ANDY'EGO BIERSACKA!
-BĘDZIESZ W KOŃCU MÓWIŁ CZY NIE?!
-ZA GODZINĘ MAMY SAMOLOT!!!!!-WYDARŁ SIĘ
ŻE KURWA CO ON POWIEDZIAŁ ?! JAKIM CUDEM ZA GODZINĘ MAMY TEN SAMOLOT?!
-KURWA MAĆ , ŻE COŚ TY POWIEDZIAŁ ?!-RYKNĘŁA EVELIN
-TO CO USŁYSZAŁAŚ. POMYLIŁO MI SIĘ I SAMOLOT MAMY ZARAZ , A NIE JUTRO RANO.
KAŻDY Z NAS ZACZĄŁ GANIAĆ JAK POGRZANY, OPRÓCZ ANDY'EGO.ON SOBIE SPOKOJNIE STAŁ W SALONIE NIC Z TEGO NIE ROBIŁ.
-ANDY ! I KURWA CO TAM BEZCZYNNIE STOISZ?-DARŁA SIĘ EVELIN
-A CO JA MAM ROBIĆ?
W OGÓLE NICZYM SIĘ NIE PRZEJMOWAŁ. KAŻDY Z NAS BIEGAŁ PO CAŁYM DOMU ŻEBY ZDĄŻYĆ NA CZAS, A ON USIADŁ SOBIE NA KANAPIE I WŁĄCZYŁ TV.
-MOMENT !!-KRZYKNĘŁA MOJA ELIZABETH.-PRZECIEŻ JA TEŻ SPRAWDZAŁAM GODZINĘ ODLOTU NASZEGO SAMOLOTU I NORMALNIE JEST O 6:28 MAMY GO. WIĘC ANDY !!! JAKIM CUDEM ?!
-OOO OŁ....-JĘKNĄŁ
-HA! JEDNAK SIĘ WYDAŁO !
NO TO NASZA GWIAZDA BĘDZIE MIAŁA PRZEKICHANE TERAZ HA HA H A!
-A TEN CO SIĘ CHICHOLI?-WSKAZAŁ NA MNIE ANDY
-CHYBA CI NA OCZY POSZŁO.-WARKNĄŁEM
-HA HA CHYBA TOBIE W OTWÓR GĘBOWY!!...

********KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*******

-JEDZIEMY !!!-WYDARŁ SIĘ CC
HA ! DZIWNE , ŻE TO NIE ANDY POWIEDZIAŁ.
-EJ! JA MIAŁEM TO POWIEDZIEĆ ! TO MOJA KWESTIA!-BULWERSOWAŁ SIĘ ANDY
CC ZACZĄŁ CHICHOTAĆ RAZEM Z SOPHIE I ELIZABETH. PO ANDY'EGO MINIE WIDAĆ BYŁO , ŻE PRÓBUJE UDAWAĆ OBRAŻONEGO. ALE COŚ MU TO NIE WYCHODZIŁO.
-OJJ... BIEDNY ANDZIULEK PENDZIULEK SIĘ OBLAZAAAA...-WYSEPLENIŁEM SOBIE.
ACH I TO CHYBA BYŁ BŁĄD. DOSTAŁEM W CZAPĘ NICZYM ŻYRAFA PATELNIĄ.
-AŁA!-WYDARŁEM SIĘ.
-NO I CO TRYSKASZ?!-JĘCZAŁ JAKE
-WHAT THE KURWA FUCK ?!
CO TU SIĘ KURWA DZIEJE? JAKIE TRYSKANIE?!JAKIE CO? ŻE CO?! JA JUŻ NIC NIE KUMAM.
-DOBRA JEDZIEMY!-WARKNĘŁA EVELIN.
W KOŃCU SIĘ OGARNĘLIŚMY I WSIEDLIŚMY DO TAKSÓWEK. PO 20 MINUTACH BYLIŚMY NA LOTNISKU. OCZYWIŚCIE ZE MNIE TAKI GOŚĆ , ŻE WZIĄŁEM BAGAŻ MOJEJ MAŁEJ SŁODKIEJ LIZZ.
-HA HA HA , PATRZ JAK EVELIN JEST WKURWIONA NA ANDY'EGO.
HAH , LIZ MIAŁA RACJĘ. OBY SIĘ NIE POKŁÓCILI , BO WTEDY BĘDZIE TAM ZJEBANIE. JESZCZE SIĘ POZABIJAJĄ  , A WTEDY CO? ALE JAK SIĘ NIE POKŁÓCĄ... BĘDĄ SIĘ GWAŁCIĆ 24 GODZINY NA DOBĘ.
-ASH!CO TY SIĘ TAK UŚMIECHASZ? PSYCHIKA JUŻ CI SIADA CZY CO?-NASKOCZYŁA NA MNIE LIZZ.
-NIEE.....
-NO TO O CO CHODZI?
-WYOBRAŹNIA MI SIĘ WŁĄCZYŁA......
-OMFG! DOBRA NIE MÓW. NIE CHCĘ WIEDZIEĆ CO SOBIE WYOBRAZIŁEŚ.
-HA HA HA JAK TY MNIE DOBRZE ZNASZ.
-KOLEŚ... JA Z TOBĄ W ŁÓŻKU ŚPIĘ.
-OCH TAK? SERIO? JA MYŚLAŁEM , ŻE ŚPIĘ SAM...
JEJ WZROK ZMROZIŁ MI KREW W ŻYŁACH. COŚ CZUJĘ , ŻE CHYBA ZNOWU WYŁAPIĘ W TEN KUDŁATY ŁEB.
-OJ ASHLEY , ASHLEY... GRABISZ SOBIE OJ GRABISZ...
-A CO JA GRABARZ? 
NO I BAM W ŁEPETYNĘ! JUŻ DRUGI RAZ W CIĄGU KILKU GODZIN. CIEKAWE OD KOGO JESZCZE DOSTANĘ...
-MASZ ZA SWOJE.-POWIEDZIAŁA I POSZŁA W STRONĘ BRAMKI.
A JA POZOSTAŁEM SAM... NO OKEY... Z BAGAŻAMI...

***PERSPEKTYWA SOPHIE***

SZŁAM Z CC'EM ZA RĘKĘ CAŁA W SKOWRONKACH. BYŁAM Z NIM SZCZĘŚLIWA , NIE TAK JAK Z MATT'EM. ALE ZARAZ MÓJ UŚMIECH TROCHĘ ZNIKŁ. ZOBACZYŁAM JAK ELIZABETH MÓWI COŚ DO ASHLEY'A I SZYBKIM TEMPEM ODCHODZI, A BIDULEK ZATRZYMAŁ SIĘ NA ŚRODKU PRZEJŚCIA.
-CIEKAWE CO SIĘ STAŁO.-ZAGADNĄŁ CC
-WŁAŚNIE NIE WIEM , ALE SIĘ DOWIEM.-POWIEDZIAŁAM ZAMYŚLONA.
-EJ !!! JAK ŁAZISZ?!-USŁYSZAŁAM
NAWET NIE POCZUŁAM , ŻE NA KOGOŚ WESZŁAM.
-PRZEPRASZAM...-BURKNĘŁAM 
TEN KTOŚ SPOJRZAŁ NA MNIE ZJEBANYM WZROKIEM I ODSZEDŁ.
-HA HA HA JAKI GŁODNY PRZYJEB!-ZACZĄŁ ŁACHAĆ CC.
PARSKNĘŁAM ŚMIECHEM JAK TO JA , A LUDZIE POPATRZYLI NA MNIE JAK NA PSYCHOLKĘ.
-TO TWOJA WINA...-SZEPNĘŁAM
-CO POWIEDZIAŁAŚ?
-NIE NIC...
-ALE JA SŁYSZAŁEM CO POWIEDZIAŁAŚ.
-NO WIĘC..? CO TAKIEGO USŁYSZAŁEŚ?
-POWIEDZIAŁAŚ , ŻE...
-POSPIESZCIE SIĘ!!!!-WYDARŁ SIĘ ANDY.
-LUBISZ PLACKI !!!!!-WYDARŁ SIĘ CC I POBIEGŁ...
-CHAMSTWO W PAŃSTWIE...
ROZEJRZAŁAM SIĘ TYLKO DOOKOŁA I RUSZYŁAM W STRONĘ BRAMKI. JAK JUŻ TAM DOSZŁAM , ZOBACZYŁAM COŚ DZIWNEGO. 
-JA IDĘ PIERWSZY !!!!!-WRZESZCZAŁ JAKE.
-NIE BO JA!!!-DARŁ SIĘ JINXX
-JA!!!
-WYPCHAJ SIĘ !!!
-SAM SIĘ WYTRZYJ !!!!
BOŻE CO ZA DZIECI , NIE MAJĄ SIĘ O CO KŁÓCIĆ? PORAŻKA... CHOCIAŻ... Z JEDNEJ STRONY FAJNIE TO WYGLĄDA.
-JINXX!!!! JA IDĘ PIERWSZY !!!
-WYPCHAJ USZY !!
-JEB SIĘ Z CLINEM DO SZYB !!!
-SPIERDALAJ NA DRZEWO PROSTOWAĆ OGÓRKI !
-A JEB SIĘ...
-HA ! WYGRAŁEM !-JARAŁ SIĘ JINXX
-NO I CHUJ CI STANĄŁ...
-MI CHOCIAŻ MA CO...
-HA HA HA HA ! NIE ROZŚMIESZAJ MNIE!
NO ZARAZ JEBNE NA ŁOPATKI . LUDZIE SIĘ NA NAS GAPIĄ I NAGRYWAJĄ JINXX'A I JAKE'A. A CO SIĘ BĘDĘ , TEŻ NAGRAM ICH.

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

STAŁAM WPATRUJĄC SIĘ Z UŚMIECHEM W NASZĄ ZGRAJĘ DEBILI. LUDZIE SIĘ NA NICH PATRZYLI JAK NIE WIEM NA KOGO... NIE WIEM JAK TO UJĄĆ... SPOJRZAŁAM NA SOPHIE , KTÓRA WŁAŚNIE ICH NAGRYWAŁA. JEJ MINA KOMICZNA.
-RUSZAĆ SIĘ KURWA !!!-USŁYSZELIŚMY Z TYŁU.
JAKE W KOŃCU PRZEPUŚCIŁ JINXX'A I RESZTA POSZŁA NORMALNIE.
-NO NARESZCIE!-URADOWAŁ SIĘ ANDY.
GRUPKĄ POSZLIŚMY DO SAMOLOTU. W ŚRODKU KAŻDY Z NAS ZAJĄŁ SWOJE MIEJSCE.
-FUCK !-USŁYSZAŁAM CC'EGO.
OKAZAŁO SIĘ , ŻE MUSI SIEDZIEĆ KOŁO JAKIEGOŚ FACETA , KTÓRY JUŻ GŁOŚNO CHRAPIE...
-HA HA HA WSPÓŁCZUJĘ MU.-CHICHOTAŁ ASHLEY
-MOŻE CHCESZ SIĘ Z NIM ZAMIENIĆ?
- NIE , NIE... PODZIĘKUJĘ.
ZAŚMIAŁAM SIĘ CICHO I USIADŁAM NA MIEJSCU. JAKIMŚ CUDEM OBOK MNIE DWA WOLNE MIEJSCA.
-COŚ CZUJĘ , ŻE CC TO WYKORZYSTA , JAK ZOBACZY TE MIEJSCA.-SZEPTAŁ ASH.
ZACZĘŁAM ZNOWU CHICHOTAĆ.
-NO WITAMY PAŃSTWA !!
NO I JAK BYŁO MÓWIONE CC TO WYKORZYSTAŁ I PRZYSZEDŁ TU RAZEM Z SOPHIE.
-SOPHIE SIEDZI OBOK MNIE.-POWIEDZIAŁAM
-ALE...-ZACZĄŁ ASHLEY
-NIE MA ŻADNEGO , ALE ASH...
-LIZZ...-ODEZWAŁ SIĘ CC
-SŁUCHAM CIĘ CC'UNIU.
HA ! JEGO MINA ''WTF?!?!'' ROZJEBAŁA MNIE...
-EM... NIE DOBRA NIC...-SPESZYŁ SIĘ.
-OJ NO POWIEDZ.
-NO DOBRZE... BABCIU?
WHAT THE FUCK ? BABCIU?!
-NO WNUSIU MÓW ŚMIAŁO.
-BO JAK... ASHLEY BĘDZIE SIEDZIAŁ OBOK MNIE... TO CZY ON MNIE NIE ZGWAŁCI ?
-CC , NIE BÓJ ŻABY , JA CIĘ NIE DOTKNĘ...
-WIESZ... JA SIĘ NIE BOJĘ O ŻABĘ , TYLKO O SIEBIE.
A POSŁUCHAM TROCHĘ ICH ROZMOWY. MOŻE SIĘ DOWIEM CZEGOŚ CIEKAWEGO? CZEMU BY NIE? TYCH DWÓCH ZAWSZE MA COŚ CIEKAWEGO DO POWIEDZENIA.
-A WIESZ... 
-DOBRA... WRÓCĘ NA SWOJE STARE MIEJSCE...
-CC , SIADAJ TU , ON NIC CI NIE ZROBI.
-JESTEŚCIE TEGO PEWNE ?
-ASH, NIC MU NIE ZROBISZ , OKEY ?-MÓWIŁAM
-OBIECUJĘ NA SWOJEGO PRZYJACIELA CZYLI NA SWEGO KRÓLA , ŻE GO NIE DOTKNĘ.
JA PIERDOLE... JAKA SIARA JEST Z NIM SIĘ GDZIEŚ POKAZYWAĆ. ZAWSZE MUSI PIERDOLNĄĆ JAKIŚ GŁUPI TEKST , KTÓRY SŁYSZĄ GO INNI. BOŻE... ALE CO ZROBIĘ... NIC.. ZA BARDZO GO KOCHAM , HA , HA , HA. TAKI CYMBAŁ TYLKO DLA MNIE. POTRAFI MNIE ROZBAWIĆ I NIECH TAK POZOSTANIE.
-OKEY TO LIZZ SIADAJ Z SOPHIE.-POWIEDZIAŁ W MIARĘ OGARNIĘTY CC.
-NA PEWNO TEGO CHCESZ?-ZAPYTAŁ ASH.
-JAKOŚ CHYBA PRZEŻYJĘ.
-NO JAK CHCESZ...
MOIM ZDANIEM CC TROCHĘ RYZYKUJE. Z SAMOLOTU WYJDZIE Z RESZTKAMI PSYCHIKI. ALE CHWILA... MOŻE I NIE... SĄ RAZEM TYLE W ZESPOLE I JAKOŚ DALEJ KAŻDY Z NICH ŻYJE.
-LIZZ?
-EM CO?
-SŁYSZAŁAŚ CO MÓWIŁAM?
OJĆ... ONA COŚ MÓWIŁA...
-NIEE?
-JA PIERDOLE... KOBIETO. OGAR.
-EJ ! PROSZĘ SIĘ WYRAŻAĆ!-KRZYKNĘŁA JAKAŚ BABA DO NAS.
-PFFF....
JA ZACZĘŁAM TROCHĘ ŁACHAĆ , SOPHIE RÓWNIEŻ. MÓJ ŚMIECH PO CHWILI ZNIKNĄŁ , GDY ZOBACZYŁAM....


***PERSPEKTYWA SOPHIE***

CHWILĘ ŚMIAŁYŚMY SIĘ Z TEJ KOLESIÓWY Z TYŁU, ALE SZYBKO ZAUWAŻYŁAM , ŻE ELIZABETH SIĘ NIE ŚMIEJE , TYLKO PATRZY W JEDEN PUNKT CHOLERNIE WYSTRASZONA. 
-LIZZ...
ODPOWIEDZIAŁA MI CISZA. NO NIC, MUSZĘ ZNALEŹĆ TEN JEJ PUNKT. POPATRZYŁAM W TAMTĄ STRONĘ I BAM...
-OSZ KURWA.-WYDAŁAM Z SIEBIE
JUŻ WIEM DLACZEGO LIZZ BYŁA TAKA WYSTRASZONA. KILKA MIEJSC OD NAS SIEDZIAŁ ALEX... TAK ALEX... JEJ BYŁY.
-ELIZABETH?-ZAPYTAŁ ZDZIWIONY ASHLEY
-ASH , NIC SIĘ NIE DZIEJE.-SKŁAMAŁA.
ASHLEY SPOJRZAŁ NA MNIE I CHYBA WIEDZIAŁ , ŻE COŚ TU NIE PASUJE.
-PO LĄDOWANIU POROZMAWIAMY.-SKIEROWAŁA DO NIEGO TE SŁOWA.
SPOJRZAŁAM ZNOWU W TAMTO MIEJSCE , LIZZ PATRZYŁA W SWOJE DŁONIE. A ON... CHYBA JĄ POZNAŁ , BO PATRZYŁ NA NIĄ TYM WSTRĘTNYM WZROKIEM.
-ELIZABETH... NIE ZWRACAJ NA NIEGO UWAGI, BO WRÓCĄ WSPOMNIENIA.
-ONE JUŻ WRÓCIŁY.-SZEPNĘŁA
-O CO CHODZI?-ZAPYTAŁ ZNIECIERPLIWIONY ASHLEY.
JUŻ MIAŁAM MÓWIĆ , ALE LIZZ MI PRZERWAŁA. 
-ASHLEY , POROZMAWIAMY NA MIEJSCU.
WIEDZIAŁ , ŻE COŚ NIE GRA , NIE PYTAŁ SIĘ JUŻ. ON DOBRZE WIE ŻE JAK LIZZ TAK POWIE TO TAK BĘDZIE.
-LIZZ?
-HMM?
-STARAJ SIĘ O TYM NIE MYŚLEĆ..
-ŻEBY TO BYŁO PROSTE
NIE WIEM CO Z TYM ROBIĆ... ONA NIEPOTRZEBNIE SKURWIELA ZOBACZYŁA. BOJĘ SIĘ O NIĄ. MUSZĘ POWIEDZIEĆ O TYM EVELIN. WSTAWAŁAM ZE SWOJEGO MIEJSCA I SPOJRZAŁAM W TAMTĄ STRONĘ. CIUL PATRZYŁ SIĘ NA LIZZ TYM SWOIM UŚMIECHEM. NA RAZIE CHUJ Z NIM IDĘ DO EVELIN...
-EVELIN...
-O SOPHIE , CO JEST?
-ALEX...-POWIEDZIAŁAM JEDNO SŁOWO.
OD RAZU SIĘ SKAPNĘŁA O KOGO CHODZI. WIDZIAŁAM JAK ZACISKA PIĘŚCI. OSTRO SIĘ WKURWIŁA.
-EVELIN? O CO CHODZI?-ZAPYTAŁ WYSTRASZONY ANDY
-TO...BYŁY... ELIZABETH.-POWIEDZIAŁA PODNOSZĄC SIĘ Z MIEJSCA. 
-ALE DLACZEGO JESTEŚ TAKA ZŁA?
-BO...ECH , ZARAZ CI OPOWIEM , ALE NAJPIERW TAM PÓJDĘ.
-EVELIN NIE... WYWALĄ NAS Z SAMOLOTU.-POWIEDZIAŁAM.
-ZABIJE CHUJA...
-EVELIN WYLUZUJ , JA WRACAM DO LIZZ , AKURAT ONA SIEDZI TAK , ŻE GO WIDZI...
-CHOLERA... OKEY TO IDŹ. MIEJ JĄ NA OKU , BO JUŻ SIĘ BOJĘ O NIĄ.
KIWNĘŁAM GŁOWĄ , ŻE BĘDĘ JEJ PILNOWAĆ. W KOŃCU ONA TYLE WTEDY PRZEŻYŁA, ŻE MASAKRA. JUŻ NIGDY NIE CHCIAŁA SIĘ ZAKOCHAĆ , CHCIAŁA ZAKOŃCZYĆ ŻYCIE. RAZEM Z EVELIN JĄ POWSTRZYMAŁYŚMY. POZNAŁYŚMY ZESPÓŁ BLACK VEIL BRIDES , POJECHALIŚMY NA KONCERT DZIĘKI LIZZ. WSZYSTKO ZMIENIŁO SIĘ NA LEPSZE. ELIZABETH ZAPOMNIAŁA O TYM WSZYSTKIM , A TERAZ ZNOWU.. WSZYSTKO WRÓCIŁO.
-GDZIE BYŁAŚ?-ZAPYTAŁA
-U EVELIN.-SZEPNĘŁAM
-NIE GADAJ , ŻE POWIEDZIAŁAŚ JEJ...
MILCZAŁAM. WIEDZIAŁAM , ŻE JEST TROCHĘ ZŁA.
-NIE MUSIAŁAŚ TEGO ROBIĆ-RZEKŁA
-WŁAŚNIE , ŻE MUSIAŁAM. DOBRZE WIESZ , ZE SIĘ O CIEBIE MARTWIMY !
MILCZAŁA... ASHLEY PATRZYŁ SIĘ RAZ NA MNIE RAZ NA LIZZ. KUSI GO BY ZAPYTAC CZY ONA MU TO POWIE...
-ASHLEY ZARAZ CI POWIEM...
-OKEY KOCHANIE.
WIDZIAŁAM , ŻE ELIZABETH NIE WIEDZIAŁA JAK ZACZĄĆ. NIE WIEDZIAŁA PEWNIE JAK ASHLEY ZAREAGUJE.
-LIZZ?
-JUŻ CHWILA...
-ASHLEY... POWOLI. TO JEST DLA NIEJ TRUDNE.
-TO SĄ ZŁE WIEŚCI.-SZEPNĄŁ...

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

ZACZĄŁEM SIĘ BAĆ TEGO CO MA ZAMIAR MI POWIEDZIEĆ.
-OKEY... MOGĘ ZACZYNAĆ..-SZEPNĘŁA
-MÓW KOCHANIE.
-WIDZISZ TEGO KOLESIA W GRZYWCE? 
-TAK... WKURZA MNIE , BO CIĄGLE SIĘ NA CIEBIE GAPI TAK DZIWNIE..
-NO WŁASNIE.. ASHLEY.. TO MÓJ BYŁY..
PO TYCH OSTATNICH SŁOWACH ZACZĘŁA PŁAKAĆ. CZYŻBY COŚ ON JEJ ZROBIŁ?
-WYKORZYSTYWAŁ MNIE FIZYCZNIE I PSYCHICZNIE. CODZIENNIE BIŁ MNIE , GROZIŁ , ŻE MNIE ZABIJE PRZY NAJBLIŻSZEJ OKAZJI...
SŁUCHAŁEM TEGO CO MÓWIŁA I NORMALNIE TEGO CHUJA CHCIAŁEM ZABIĆ.
-CODZIENNIE ZWIĄZYWAŁ I BIŁ CZYM SIĘ DA.
-DLACZEGO NIKOMU NIE POWIEDZIAŁAŚ?
-NA POCZĄTKU NAM TEŻ NIE MÓWIŁA, JAK CHCIAŁYŚMY WYJŚĆ NA MIASTO , ZAWSZE ZNALAZŁA JAKĄŚ WYMÓWKĘ.
-PEWNEGO DNIA BYŁAM SAMA W DOMU JAK ZAWSZE. ON WRÓCIŁ STRASZNIE NAJEBANY, NIE WIEM GDZIE BYŁ. ZŁAPAŁ MNIE ZA WŁOSY I RZUCIŁ NA PODŁOGĘ. ZACZĄŁ ZE MNIE ZRYWAĆ UBR......
-LIZZ... NIE KOŃCZ... ZABIJĘ CHUJA..
-ASH NIE , PÓŹNIEJ TY BĘDZIESZ MIAŁ PRZEJEBANE.
ALE CHUJ I TAK MU WPIERDOLĘ... KURWA! ALE JESTEM WKURWIONY! DLACZEGO ONA MI NIE POWIEDZIAŁA? CHOLERA.. ONA TAK CIERPIAŁA... NO PO PROSTU MASAKRA. 

*******2 GODZINY PÓŹNIEJ ******

CZAS MIJA I MIJA... JESZCZE TROCHĘ I BĘDZIEMY LĄDOWAĆ. NA SZCZĘŚCIE. 

---------------------------------------------------------------------------------

CZEŚĆ :D ROZDZIAŁ WYSZEDŁ JAKI WYSZEDŁ ;/ NIE MAM KIEDY PISAĆ ;/ CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE? MOIM ZDANIEM... DO NICZEGO -,- 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 47

HEJOO ;*
ROZDZIAŁ Z DEDYKIEM DLA AME LIE ;** KOCHAM CIĘ MAŁA <3

------------------------------------------------------------------------------


***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***


WIDZIAŁEM JAK ASHLEY ZACZĄŁ GANIAĆ ZA JAKE'EM , ALE BEZ PUSTYCH RĄK. W JEDNEJ DŁONI MIAŁ SZCZOTKĘ DO KIBLA A W DRUGIEJ SZCZOTECZKI DO ZĘBÓW.

-ASH ! ZOSTAW MNIE!
-NAJPIERW WYBIERZ PRZEDMIOT , KTÓRYM MAM CIĘ ZGWAŁCIĆ!!!
USŁYSZAŁEM TO I ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ. EVELIN PATRZYŁA NA MNIE , A JA NIE MOGŁEM TRAFIĆ BUTELKĄ DO UST.
-JA PIERDZIELE... TO JAK TY NIE MOŻESZ TRAFIĆ DO SWOICH UST BUTELKĄ , TO CO DOPIERO TAM...-ZACZĘŁA GADAĆ EVELIN
-ALE TO ZNACZY GDZIE?-ZAPYTAŁ JINXX
EVELIN ZROBIŁA JEDEN WIELKI FACEPALM.
-KURWA O UCHA WIESZ...
-A OD KIEDY DO UCHA WKŁADA SIĘ BUTELKĘ?-PYTAŁ
-TY NA SERIO NIC NIE JARZYSZ?!?!-KRZYKNĘŁA ELIZABETH
JINXX POPATRZYŁ NA NIĄ WYSTRASZONY. DZISIAJ LIZZ CHYBA MA ZŁY DZIEŃ , MOŻE COŚ SIĘ STAŁO?
-LIZZ?-ZAPYTAŁEM
-ANDY CICHO...NIE ODZYWAJ SIĘ.-POWIEDZIAŁA EV
POSŁUCHAŁEM TEGO I JUŻ SIĘ NIE ODZYWAŁEM. JESZCZE WYŁAPIE OD WŚCIEKŁEJ ELIZABETH. NASTĄPIŁA GROBOWA CISZA. ASHLEY'A I JAKE'A TEŻ JUŻ NIE BYŁO SŁYCHAĆ. A BIEGALI JAK STADO BIZONÓW..
-CZEMUU...-I NIE DOKOŃCZYŁEM
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!-KTOŚ SIĘ WYDARŁ
CAŁA NASZA ZGRAJA ZACZĘŁA SIĘ ŚMIAĆ. TEN KRZYK POCHODZIŁ OD JAKE'A. ASHLEY CHYBA NIEŹLE RZĄDZI TAM NA GÓRZE.
-ASHLEY! BŁAGAM NIE!
ZACZĄŁEM SIĘ ZASTANAWIAĆ CO ASHLEY ROBI JAKE'OWI. WSZYSCY OBOK MNIE STALI I PATRZYLI SIĘ NA MNIE JAKBYM MIAŁ WIEDZIEĆ , CO SIĘ TAM DZIEJE.
-CO SIĘ TAK WSZYSCY NA MNIE PATRZYCIE? MAM COŚ NA GŁOWIE CZY JAKI CHUJ?!
I ZNOWU WSZYSCY W ŁACHA. NOSZ JA PIERDOLE.!
-ASHLEY NIE!!!!!-WYDZIERAŁ SIĘ JAKE.
KURCZE JA CHCĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ TAM DZIEJE, MUSZĘ IŚĆ NA GÓRĘ I ZOBACZYĆ.
-JA IDĘ SPRAWDZIĆ CO ONI TAM ROBIĄ.-ODEZWAŁEM SIĘ
RESZTA KIWNĘŁA GŁOWA , ŻE SIĘ ZGADZA. RUSZYŁEM WIĘC W STRONĘ SCHODÓW. POWOLI ZACZĄŁEM SIĘ SKRADAĆ NA GÓRĘ. ODGŁOSY JAKE'A DOCHODZIŁY Z JEGO POKOJU. POSZEDŁEM TAM , WSZEDŁEM DO ŚRODKA , A TAM BAM ! ASHLEY SIEDZI NA JAKE'U OKRAKIEM I W DŁONIACH TRZYMA NOŻYCZKI FIRMY OSRAM.
-CO WY TU WYPRAWIACIE OSRAMKI?-ZAPYTAŁEM
-BO ON CHCE MI WŁOSY OBCIĄĆ!!!-KRZYCZAŁ JAKE
-WCALE , ŻE NIE !!
-WCALE , ŻE TAK !!
-WCALE , ŻE NIE !!!
-WCALE , ŻE TAK !!!
SŁUCHAŁEM TEJ ICH KŁÓTNI PRZEZ CHWILĘ , ALE JUŻ MNIE ZACZĄŁ SZLAG TRAFIAĆ. CO JEDEN TO MĄDRZEJSZY... JEDEN PRZEZ DRUGIEGO DRZE TEGO RYJCA GORZEJ NIŻ KOGUT O PORANKU.
-KURWA CZY WY W KOŃCU MOŻECIE ZAMKNĄĆ DZIOBY ?!?!?!-WYDARŁEM SIĘ
-NO WŁASNIE ASHLEY... BO TATUŚ ANDY SIĘ WKURWI I BĘDZIE CHOLERNIE ZJEBANIE...-PLENIŁ SOBIE JAKE
-NO WŁAŚNIE!-POWIEDZIAŁEM DUMNIE WYPINAJĄC PIERŚ.
ASHLEY PARSKNĄŁ ŚMIECHEM. POPATRZYŁEM NA NIEGO JAK NA PRZYJEBA.
-NO CO?-ZAPYTAŁEM
-I CO WYPINASZ SIĘ?-ŚMIAŁ SIĘ ASHLEY.-CYCKÓW NIE MASZ TAKICH JAKIE JA LUBIE...-GADAŁ
-EM... , ŻE CO TY POWIEDZIAŁEŚ ?
-NIC TAKIEGO TATO...-SZEPTAŁ.
POPATRZYŁEM NA NIEGO Z MORDEM W OCZACH. W DUCHU SIĘ ŚMIAŁEM , ALE NA ZEWNĄTRZ PRÓBOWAŁEM UDAWAĆ POWAŻNEGO. TROCHĘ MI SIĘ NIE UDAWAŁO , ALE MAM NADZIEJĘ , ŻE SIĘ NIE SKAPNIE.
-NO TO BĘDZIE KARA.. KHEM KHEM...-ZAKASZLAŁEM , BY ZGUBIĆ ŚMIECH
-NO ALE....
-BEZ ŻADNEGO ALE...
-NO TATO !!!-WYDARŁ SIĘ.
PO CHWILI USŁYSZELIŚMY KROKI. DO POKOJU W KTÓRYM BYLIŚMY , WSZEDŁ JINXX.
-KTOŚ MNIE WOŁAŁ?-ZAPYTAŁ.
NASTAŁA CISZA.
-MAMA?!-KRZYCZAŁ URADOWANY JAKE.
JINXX SPOJRZAŁ NA NIEGO Z GÓRY.
-MAMA! MAMA! MAMA!
-NO CO SYNKU SIĘ STAŁO? JUŻ MÓWIĆ TU MAMUSI.
-TEN SKURWOL ASHLEY CHCIAŁ MI OBCIĄĆ WŁOSY...-POWIEDZIAŁ SMUTNO.
ZNOWU ŚMIECH W DUCHU , A NA ZEWNĄTRZ POWAGA. ASHLEY TEŻ CHYBA STARAŁ SIĘ NIE ŚMIAĆ , ALE COŚ MU NIE PYKŁO.
-I CO SIĘ KURWA ŚMIEJESZ ŁAMAGO ?!?!-WYDARŁA SIĘ MAMUSIA JAKE'A.
-EM , JOJ... PRZEPRASZAM. NIE CHCIAŁEM.
NIE MOGŁEM JUŻ WYTRZYMAĆ I ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ NA CAŁY GŁOS. JAKE UDAWAŁ , ŻE ŻAŁOŚNIE PŁACZE. 'PŁAKAŁ' TAK GŁOŚNO , ŻE CAŁA RESZTA ZBIEGŁA SIĘ NA GÓRĘ.
-CO SIĘ TU DZIEJE?-ZAPYTAŁA ELIZABETH
KAŻDY MILCZAŁ , NIKT NIC NIE CHCIAŁ POWIEDZIEĆ. ZACZĄŁEM CICHO CHICHOTAĆ.
-ANDY...-ZACZĘŁA EVELIN.-CZY WSZYSTKO JEST OKEY?
ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ NIEKONTROLOWANYM ŚMIECHEM. NIE MOGŁEM PRZESTAĆ , USIADŁEM NA PODŁODZE , BO JUŻ LAŁEM W GACIE ZE ŚMIECHU. 
-PORAŻKA...-ODEZWAŁ SIĘ CC , KTÓRY WŁAŚNIE WSZEDŁ DO POKOJU. 
EM... CHWILA.. A GDZIE ON ZGUBIŁ SOPHIE? TROCHĘ TO JEST DZIWNE. MÓJ ŚMIECH OD RAZU USTAŁ. AŻ EVELIN SIĘ ZAKRZTUSIŁA POWIETRZEM. TAK , TAK POWIETRZEM , MĄDRY JESTEM.
-GDZIE ZGUBIŁEŚ SOPHIE?-ZAPYTAŁ ASH , CC'EGO
-ZASNĘŁA.
OJOJ , KTOŚ NAM TU ZAAAAAASNĄŁ... 
-TO LECISZ I ŚPISZ OBOK NIEJ.-WARKNĘŁA ELIZABETH
CC POPATRZYŁ NA NIĄ Z GÓRY I STAŁ PRZED NIĄ.
-NO I CO SIĘ NA MNIE GAPISZ?
-PO TO MAM OCZY...
-E HOLA HOLA MOMENTOO ! BO WYRUCHAM ZA PACZENIE W PACZADŁA MOJEJ KOBITKI !!-GADAŁ ASHLEY
-EM , OKEEEEY... TO JUŻ BYŁO DZIWNE.-ODEZWAŁ SIĘ JAKE.

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***


NO NA PRAWDĘ , TO WSZYSTKO JUŻ BYŁO DZIWNE. TU ASHLEY CHCE RUCHAĆ ZA PACZENIE W MOJE PACZADŁA. TU CHCE WYRUCHAĆ CZYM SIĘ TYLKO DA. 

-WIESZ CO ASH , JA CHYBA DZISIAJ PRZEŚPIĘ SIĘ W WANNIE.
KAŻDEGO TA WIADOMOŚĆ ZAMUROWAŁA. CIEKAWE CO SOBIE POMYŚLELI O TYM. KAŻDY SIĘ NA MNIE DZIWNIE PATRZYŁ. EVELIN PRZEKRZYWIŁA GŁOWĘ , PRAWIE DO GÓRY NOGAMI. ZACZĘŁAM SIĘ TROCHĘ BRECHTAĆ.
-ALE KOCHANIE... DLACZEGO? 
-POWIEDZIAŁAM JAŚNIE?
-EM , TAK , ALE DLACZEGO... W WANNIE?-PYTAŁ
CZY ON ZAWSZE TAKIE PYTANIA MUSI ZADAWAĆ?
-BO TAK.
PO TYCH SŁOWACH WYSZŁAM Z POKOJU. SKIEROWAŁAM SIĘ DO NASZEGO POKOJU NA CHWILĘ , BY WZIĄĆ RZECZY SWOJE. TAK NA PRAWDĘ NIE BĘDĘ SPAĆ W WANNIE. MUSIAŁA BYM CHYBA NA MÓZG JUŻ CAŁKOWICIE UPAŚĆ. PO PROSTU CHCIAŁAM ZOBACZYĆ JEGO REAKCJĘ I ZOBACZĘ. BUAHAHAHA.
-KOCHANIE NIE!-WPAROWAŁ DO POKOJU ASHLEY.
NO NIE... ZAMKNĄŁ DRZWI NA KLUCZ I NIE WYJDĘ.
-WYPUŚĆ MNIE!
-W SNACH.
-UGH.. DOBRA BĘDĘ SPAĆ TUU...
POŁOŻYLIŚMY SIĘ W ŁÓŻKU I USNĘLIŚMY WTULENI W SIEBIE. ZIMNO MI BYŁO NOOO...

********************NASTĘPNY DZIEŃ*********************


-POBUDKA!!!!!!!!!!-USŁYSZAŁAM RAZEM Z ASHLEY'EM.

-CO JEST KURWA.-WARKNĄŁ ASHLEY
ZACHICHOTAŁAM TROCHĘ , A ASHLEY NA MNIE POPATRZYŁ NIESPOTYKANYM WZROKIEM.
-ASHLEY ! ! ! ! ELIZABETH ! ! ! ! NA DÓŁ ! JUŻ!-KTOŚ SIĘ WYDARŁ
ZERWALIŚMY SIĘ Z ŁÓŻKA TAK , JAKBY ONO NAS POPARZYŁO.
-CIEBIE TEŻ ŁÓŻKO POPARZYŁO?-ZAPYTAŁ NAGLE ASH , KTÓRY PRÓBOWAŁ WŁOŻYĆ NOGĘ W SPODNIE , TRZYMAJĄC JE NOGAWKAMI DO GÓRY.
-TAAK! DZIWNE , PRAWDA?-MÓWIŁAM ZAKŁADAJĄC KOSZULKĘ , KTÓRA BYŁ PRZEKRĘCONA NA LEWĄ STRONĘ.
KIEDY BYLIŚMY ' UBRANI ' SZYBKO ZBIEGLIŚMY NA DÓŁ , GDZIE CZEKAŁA NA NAS RESZTA.
-PRH!!-PARSKNĄŁ ANDY
-CO WAM SIĘ STAŁO?-ZAPYTAŁA EVELIN
HAH , PEWNIE WYGLĄDALIŚMY DZIWNIE.
-NAM NIC... CZEMU PYTACIE?-ZAPYTAŁ ASHLEY
-NIE NO , BO ... UBRALIŚCIE SIĘ TAK INACZEJ NIŻ ZWYKLE.
PARSKNĘŁAM ŚMIECHEM , A ASHLEY ZACZĄŁ MNIE SZTURCHAĆ.
-KURWA NIE SZTURCHAJ MNIE !
-CICHO JUŻ!-KRZYKNĘŁA SOPHIE.-JEDZIEMY NA MIASTO , PÓŹNIEJ SIĘ PAKUJEMY I W NOCY KURWA WYLOT.
-EJ ! TO JA MIAŁEM POWIEDZIEĆ!-KRZYKNĄŁ ANDY UDAJĄC , ŻE PŁACZE.
-ZANIM BYŚ TO POWIEDZIAŁ , TO NASZ SAMOLOT DAWNO BY JUŻ WYLECIAŁ...
TAAAK , TO PRAWDA. ZANIM ANDY BY COŚ POWIEDZIAŁ MINĘŁA BY WIECZNOŚĆ. 
-DOBRA TO UBIERAMY SIĘ NORMALNIE I JEDZIEMY JAK MAMY JECHAĆ.-POWIEDZIAŁAM.
KAŻDY Z NAS POSZEDŁ SIĘ WYSZYKOWAĆ , ASHLEY... DZIWNE... NIE WIEDZIAŁ SIĘ W CO UBRAĆ.
-BOŻE ELIZBETH ! W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?!-LAMENTOWAŁ
ZACZĘŁAM SIĘ ŚMIAĆ , TO JEST SZOK! FACET NIE MA W CO SIĘ UBRAĆ. DOBRA SIEBIE ROZUMIEM , ŻE NIE MAM , ALE ON ?!
-LIZZ RATUJ MNIE!
-ZAAAAMILCZ I SIĘ UBIERAJ! MASZ TAM SPODNIE , A TAM KOSZULKĘ I GOTOWE...
ASH ZŁAPAŁ ZA TE RZECZY I SZYBKO SIĘ UBRAŁ. 
-JEDZIEMY !-USŁYSZELIŚMY
-JUŻ IDZIEMY !!
PO KILKUNASTU MINUTACH BYLIŚMY JUŻ W SKLEPACH. KAŻDY Z NAS ROZSZEDŁ SIĘ , OCZYWIŚCIE W PARACH , BY COŚ SOBIE KUPIĆ NA WYJAZD. WIDZIAŁAM JAK SOPHIE WYGŁUPIA SIĘ Z CC'EM , ONI TAK SŁODKO WYGLĄDAJĄ. AŻ SIĘ UŚMIECHNĘŁAM SAMA DO SIEBIE. 
-CO SIĘ ŚMIEJESZ SAMA DO SIEBIE?
-NO BO CC SŁODKO WYGLĄDA Z SOPHIE
-EJ BO ZAZDROSNY SIĘ ROBIĘ!
-PFF...
-OKEY.
AH , BĘDZIE JAZDA Z SAMOLOCIE... NIE BĘDZIE CAŁY W NIM.


***PERSPEKTYWA EVELIN***

KIEDY WRÓCILIŚMY DO DOMU , KAŻDY NAS POSTANOWIŁ WCZEŚNIEJ SIĘ SPAKOWAĆ... NIE BYŁO BIEGANIA , TYLKO NA SPOKOJNIE KAŻDY OGARNIĘTY CHODZIŁ PO DOMU. BYŁ WIECZÓR , A Z SAMEGO RANA SAMOLOT. TAK NIBY MIAŁO BYĆ. 
-OKEY ! WSZYSCY SPAKOWANI?-WYDARŁ SIĘ ASHLEY.
-TAAAK!
-EM ? A GDZIE JEST ANDY?-ZAPYTAŁAM
-TU JESTEM...-POWIEDZIAŁ DZIWNYM GŁOSEM
-ANDY? CO SIĘ STAŁO?-ZAPYTALIŚMY
-MAM ZŁE WIEŚCI...
-JAKIE?!-WYDARLIŚMY SIĘ
-NO BO EM....

-----------------------------------------------------------------------------
ACH , ROZDZIAŁ MIAŁ BYĆ DŁUŻSZY , ALE NIE PYKŁO MI COŚ ;/ NASTĘPNA NOTKA PEWNIE BĘDZIE KRÓTSZA , BO TU SZKOŁA OBOWIĄZKI ... ; ( 
DO NASTĘPNEJ ;*


czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 46

***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

CAŁOWAŁEM ELIZABETH BARDZIEJ NAMIĘTNIE. CHCIAŁEM JAK NAJSZYBCIEJ WYLĄDOWAĆ W ŁÓŻKU. OTWORZYŁEM DRZWI , MYŚLAŁEM , ŻE TO DO NASZEGO POKOJU. CO SIĘ OKAZAŁO TO NIE BYŁ NASZ TYLKO SOPHIE.
-UPSSSSSSSS...-WYMSKNĘŁO MI SIĘ.
ZOBACZYŁEM JAK CC POCHYLA SIĘ NAD SOPHIE I JA CAŁUJE. JAK TYLKO MNIE USŁYSZAŁ ZNIERUCHOMIAŁ. WYGLĄDAŁ JAK... JAK NIE WIEM KTO.
-SOOOOOOOORKI.-WYJĄKAŁEM
SOPHIE SPOJRZAŁA NA MNIE ROZBAWIONYM WZROKIEM , A CC DALEJ BYŁ NIERUCHOMY.
-A JEGO CO ? PARALIŻ ZŁAPAŁ ?-ZAPYTAŁA ELIZABETH
PARSKNĄŁEM LEKKIM ŚMIECHEM , SOPHIE PATRZYŁA SIĘ NA MNIE JAK NA KRETYNA.
-NO CO?-ZAPYTAŁEM
-N-NI-NI-NIIIC, APSIK ! ! !
SOPHIE KICHNĘŁA I ZAJEBAŁA NOSEM W OKO CC'EGO.
-NO NIE TERAZ MNIE...-KRZYKNĘŁA ELIZABETH.-A-A-A-A-A PSI CHUJ !!
-AŁA! ! ! ! !
-ŻE COO?!?!-KRZYKNĄŁEM
TERAZ JUŻ NIC NIE WIEM. TU CC ZWIJA SIĘ , ELIZABETH PATRZY NA MNIE I SIĘ ŚMIEJE, O SOPHIE TO JA NIE POWIEM.
-SOPHIE ! JAK MOGŁAŚ!-KRZYKNĄŁ
-MOGŁEŚ SIĘ RUSZAĆ , A NIE. KICHNĄĆ JUŻ NIE MOŻNA?-POIRYTOWANA ZWALIŁA GO Z ŁÓŻKA.
PATRZYŁEM NA TO WSZYSTKO ZE ŁZAMI W OCZACH. NIE WIEM CZEMU , ALE POJAWIŁY MI SIĘ ŁZY.
-ASHLEY??
-USŁYSZAŁEM LIZZ
-HMM?
-CZY...TY... PŁACZESZ?
-NIE NO COŚ TY.
CHOLERA MUSIAŁA ZAUWAŻYĆ? UBIJE JĄ , ALBO NIE... ZROBIĘ NOC NA OSTRO. BUAHAHAHAHAHAHA.
-I CO SIĘ SZCZERZYSZ?
-ZĘBY SUSZĘ.-ODPOWIEDZIAŁEM
-A MASZ CO?
KTO TO POWIEDZIAŁ?!
-KTO TO ?-ZAPYTAŁEM
-NIE JA.-ODPOWIEDZIAŁA LIZZ
-ANI NIE JA.
-SOPHIE?-ZAPYTAŁA LIZZ
-TO NIE JA!
-NO TO W TAKIM RAZIE KTO?!?!-KRZYKNĄŁEM
ALE BYŁEM WŚCIEKŁY , CHOLERA MAM PIĘKNE BIAŁE KŁY JAK ... JAK.. EM.. JAKBYM.. OJOOJ...
-CHYBA PIŁEŚ COŚ ABY MIEĆ BIAŁE ZĄBKI.-BYŁO SŁYCHAĆ.
CC LEŻAŁ NA PODŁODZE I ŁACHAŁ... O CO KAPUCYNCE CHODZI?
-Z CZEGO ŁACHASZ GEREZO!?-WARKNĄŁEM
CC MOMENTALNIE UCICHŁ. W OGÓLE NIE BYŁO SŁYCHAĆ ŻADNYCH ŚMIECHÓW. SŁYSZAŁEM TYLKO JAKIEŚ SZEPTY. ALE... SKĄD ONE MOGĄ BYĆ?
-SŁYSZYCIE TO?-ZAPYTAŁEM
-EM , ALE CO?
-DOBRA NIE WAŻNE.
KURDE , JESTEM PEWIEN , ŻE JA SŁYSZĘ JAKIEŚ CHOLERNE SZEPTY. PODSZEDŁEM DO SZAFY SOPHIE. OTWORZYŁEM JĄ , A TAM SAME CIUCHY. NO W KOŃCU DZIEWCZYNA.
-WARA OD MOJEJ SZAFY!
-DOBRZE JUŻ DOBRZE.
WARCZY NA MNIE TU... GORZEJ NIŻ ZWIERZE...
-ELIZABETH , CHODŹMY JUŻ.-POWIEDZIAŁEM
-WYPAD ZEBRO.
-CICHO SIEDŹ GEREZO!
ZŁAPAŁEM ELIZABETH ZA RĘKĘ I POSZLIŚMY DO NASZEGO POKOJU. TAM ZACZĄŁEM CAŁOWAĆ LIZZ PO SZYI.
-ASHL....
-CIII , NIC NIE MÓW.
POŁOŻYŁEM JĄ DELIKATNIE NA ŁÓŻKU I WTEDY PRZYPOMNIAŁA MI SIĘ TAKA JAKBY ZEMSTA.
-LIZZ , POCZEKAJ CHWILKĘ , JA ZARAZ PRZYJDĘ. ALE NAJPIERW ZROBIĘ TO.
POWIEDZIAŁEM I ZAWIĄZAŁEM JEJ OCZY. TROCHĘ BYŁA ZASKOCZONA. KAZAŁEM JEJ SIĘ POŁOŻYĆ I CZEKAĆ. WYLECIAŁEM Z SYPIALNI JAK NAJSZYBCIEJ I POBIEGŁEM DO KUCHNI.
-GDZIE JEST BITA ŚMIETANA.-SZEPTAŁEM DO SIEBIE
I ZNOWU USŁYSZAŁEM SZEPTY.
-A NA CO CI BITA ŚMIETANA PANIE ŚMIETANO.
-WYPCHAJ SIĘ !!
DRAPNĄŁEM BITĄ ŚMIETANĘ Z LODÓWKI I POBIEGŁEM DO ELIZABETH. WLECIAŁEM DO POKOJU A TAM ELIZABETH STOI Z DZIWNYM WYRAZEM TWARZY.
-LIZZ , CO JEST?
-DZISIAJ NIE MA SEXU...
ŻE CO POWIEDZIAŁA ? A MÓJ IŚCIE SZATAŃSKI PLAN ? NO CHYBA JĄ SUTY SWĘDZĄ.
-ALE DLACZEGO ?
-BO JA TAK MÓWIĘ...
FUCK , FUCK, FUCK... I CO TERAZ MAM ZROBIĆ ?
-LIZZ , BŁAGAM CHODŹMY TERAZ.
-NIE MOGĘ...
-NO ALE DLACZEGO ?
-BO OKRES PRZED CHWILĄ DOSTAŁAM !!!-WYDARŁA SIĘ
O JA JEBIE... MOGŁEM SIĘ NIE ODZYWAĆ. BYŁO BY MNIEJ KRZYKU.
-OKEY , TYLKO NIE KRZYCZ.
POPATRZYŁA SIĘ NA MNIE WZROKIEM PŁATNEGO MORDERCY.
-OKEY JUŻ SIĘ NIE ODZYWAM.
LIZZ WYSZŁA Z SYPIALNI , A JA ZARAZ ZA NIĄ. NAGLE BYŁO SŁYCHAĆ JAKE'A.
-DOBRA LESZCZE !! KTÓRY ZAJUMAŁ MÓJ DEZODORANT ?!?!?!
-A KURWA KTO CHCIAŁ BY CIĘ WĄCHAĆ ?!?!?!?!?!?!?!-WYDARŁA SIĘ ELIZABETH
-A KTO CHCIAŁ BY CIĘ WĄCHAĆ...-MARUDZIŁ.
-JAKE... ZJEDZ KETCHUP.-ODEZWAŁEM SIĘ.
-PO CHUJA ?!
-BO JAK MASZ NIEDOBÓR KETCHUPU TO ZACZYNASZ GWIAZDORZYĆ.-POWIEDZIAŁEM.
-NIE PIERDOL BEZ SENSU TYLKO ZAPIERDALAJ MI PO KETCHUP !
-DOBRA ZARAZ !-KRZYKNĄŁEM.
POSZEDŁEM DO KUCHNI , GDZIE SIEDZIAŁA CAŁA RESZTA , OPRÓCZ ELIZABETH.
-A TEN CO.. ZNOWU MA NIEDOBÓR KETCHUPU BOGA ?-ZAPYTAŁ ANDY
-NA TO WYGLĄDA. GDZIE JEST LIZZ ?
-POSZŁA NA OGRÓD.-ODEZWAŁA SIĘ EVELIN.
-MASZ TEN KETCHUP DLA NASZEJ GWIAZDY KETCHUPORN.-POWIEDZIAŁ I RZUCIŁ W MOJĄ STRONĘ ANDY.
ZŁAPAŁEM I POSZEDŁEM DO NASZEJ GWIAZDY.
-GWIAZDO KETCHUPORN ! ŁAP KETCHUP!
I RZUCIŁEM... A ŻE NIE ZŁAPAŁ TO JUŻ NIE MÓJ PROBLEM. KAZAŁEM MU ŁAPAĆ TO ON WOLAŁ W LUSTERKU SIĘ PRZYGLĄDAĆ.
-AŁA!
AH , TEN RZUT... PROSTO W TEN JEGO KUDŁATY ŁEB.
-CO ZA RZUT!-KRZYKNĄŁEM
-MASZ PRZEJEBANE... ZGWAŁCĘ CIĘ TWOJĄ PODUSZKĄ W UCHO , DOJDZIESZ PO SEKUNDZIE NORMALNIE.
-HA HA HA HA JUŻ SIĘ CIEBIE BOJĘ!
HA ON MYŚLI , ŻE COŚ NA PRAWDĘ ZROBI Z TĄ PODUSZKĄ? HA NIECH SOBIE NIĄ DUPĘ PODETRZE.

***PERSPEKTYWA JAKE'A***

KURWA JAK MNIE TERAZ ŁEB NAPIEPRZA.
-DOBRA WPIERDALAJ TEN KETCHUP , BO ZARAZ TU STRIPTIZ URZĄDZISZ!-ZAŚMIAŁ SIĘ ASHLEY
-HA HA CHYBA COŚ CIĘ SWĘDZI...
-A NO SWĘDZI... RĘKA..
I SPECJALNIE PRZY MNIE PODRAPAŁ SIĘ W RĘKĘ.
-HAH , A JA MYŚLAŁEM , ŻE CHUJ...
-CO TO , TO NIE!
ASHLEY MOMENTALNIE ZNALAZŁ SIĘ OBOK MNIE ZE SZCZOTKĄ DO KIBLA?
-ASHLEY , CO TY CHCESZ MI ZROBIĆ?
-BUAHAHAHAHAHA PRZEKONASZ SIĘ ZA CHWILĘ...
NO NIEE... JA CHCĘ ŻYĆ KURWAAA....


------------------------------------------------------------------------------------------
AH NA DZISIAJ KONIEC ;D NIE WIEM KIEDY POJAWI SIĘ NASTĘPNA NOTKA ; / ALE POSTARAM SIĘ SZYBKO ; ** CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE? WEDŁUG MNIE JAKIŚ TAKI... DZIWNY ^^

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 45

TEN ROZDZIAŁ JEST SPECJALNIE DLA AME LIE ;* I DLA KAROLCIA ;* (OJ TAK WIEM WKURZYSZ SIĘ , ALE LUBIĘ MÓWIĆ KAROOL , TAK JAK AME LIE. ; *) -------------------------------------------------------------------------------------------------- ***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***

-ANDY ! MAM POMYSŁ !-KRZYKNĄŁEM
-JAKI?!
-JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ?
NO CO , MAŁA WYCIECZKA BY SIĘ PRZYDAŁA. ROZERWAĆ SIĘ TAAAAK..
-A GDZIE?-ZAPYTAŁ
-NO NIE WIEM , MOŻEMY ZARAZ CZEGOŚ POSZUKAĆ.
-NO TO TRZEBA ZEBRAĆ RESZTĘ! NO NIE NO GENIUS , SERIO?
-JA IDĘ PO LAPTOPA , TY WOŁAJ RESZTĘ.-POWIEDZIAŁEM I RUSZYŁEM DO POKOJU.
-ZBIÓRKA ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !! ! -WYDARŁA SIĘ LAMA BEZ GRZYWY. WYWRÓCIŁEM OCZAMI I POLECIAŁEM JAK JINXX , KTÓRY NIE MA SKRZYDEŁ. WLECIAŁEM DO POKOJU , A NA ŁÓŻKU LEŻY NAPOMPOWANA LALKA.
-WHAT THE KURWA FUCK?!
SKĄD ONA TU SIĘ WZIĘŁA? PRZECIEŻ ONA BYŁA SCHOWANA GŁĘBOKO POD ŁÓŻKIEM MIĘDZY BUTELKAMI. KTO JĄ KURWA WYCIĄGNĄŁ?!
-ASH...-USŁYSZAŁEM
OBEJRZAŁEM SIĘ , A ZA MNĄ STAŁA ELIZABETH.
-TAAAAAK?
-CO TO JEST? TO JA JUŻ CI NIE WYSTARCZAM ?! MUSISZ WALIĆ NAPOMPOWANE LALKI? W DODATKU BLONDI ?
-LIZZ , TO NIE TAK. TO BYŁO KIEDYŚ....-ZACZĄŁEM SIĘ TŁUMACZYĆ.
-NIE TŁUMACZ SIĘ , TO NIC NIE DA...
POWIEDZIAŁA TO TAKIM INNYM GŁOSEM , TAKIM OFOCHANYM. USIADŁEM NA ŁÓŻKU I PATRZYŁEM NA ELIZABETH. ONA STAŁA ODWRÓCONA DO MNIE TYŁEM. NAGLE ODWRÓCIŁA SIĘ SPOJRZAŁA NA MNIE...
-OJ ASHLEY...
I POCZUŁEM JAK UPADAM NA ŁÓŻKO. LIZZ RZUCIŁA SIĘ NA MNIE. POCAŁOWAŁA W USTA I WYSZŁA.
-NO EJ GDZIE IDZIESZ?!-KRZYKNĄŁEM
-ZBIÓRKA MATOLE PRZECIEŻ MA BYĆ.
NO TAK ZAPOMNIAŁEM. DRAPNĄŁEM LAPTOPA I POBIEGŁEM NA DÓŁ.
-ASHLEY RUSZ TE DUPE!
-CICHOOOO.-POWIEDZIAŁEM.
-PCHAŁ W LALKĘ.-RZUCIŁA ELIZABETH.
SPOJRZAŁEM NA NIĄ WZROKIEM PŁATNEGO MORDERCY , A ONA TYLKO JĘZYK WYSTAWIŁA. HA ZOBACZYMY PÓŹNIEJ JAK JĄ DOPADNĘ.
-OKEY , ASHLEY WYMYŚLIŁ , ŻE MOŻEMY POJECHAĆ NA JAKĄŚ WYCIECZKĘ. ZEBRALIŚMY SIĘ TU , ABY UZGODNIĆ , GDZIE CHCEMY JECHAĆ.
-HAWAJE!-KRZYKNĘŁA LIZZ RAZEM Z EVELIN.
-A WY ?-WSKAZAŁ NA NAS
-JA TEŻ CHCĘ NA HAWAJE.!-KRZYKNĘŁA SAMMI Z ELLĄ.
-NO TO JUŻ MAMY WYCIECZKĘ.-ODEZWAŁEM SIĘ
-A GDZIE SOPHIE I CC?-ZAPYTAŁ JAKE
KAŻDY ZACZĄŁ SIĘ ROZGLĄDAĆ , ALE ICH NIGDZIE NIE BYŁO. DZIWNE... MOŻE ONI ... NIE NO TO NIE MOŻLIWE.
-SĄ RAZEM?-ZAPYTAŁ JAKE
-SĄ!-KRZYKNĘŁA URADOWANA SAMMI.
HA MINA JAKE'A BYŁA BEZCENNA. -OD , OD KIEDY?
-OD JAKIEJŚ GODZINY CHYBA. NASZ JAKE'UŚ JEST DO TYŁU W WIADOMOŚCIACH W TYM DOMU.
-SOPHIE!!!!!!!!-WYDARŁA SIĘ ELIZABETH
-CC!!!!!!!!-WYDARŁEM SIĘ RESZTA ZACZĘŁA SIĘ ŚMIAĆ , NAGLE ODEZWAŁ SIĘ JINXX. WOW TO JAKIŚ CUD.
-BO JAK ZARAZ TAM TATUŚ JINXX'UŚ WPADNIE , TO POWYBIJA WAS ! NIE RUCHAĆ SIĘ MI TAM !! ZACZĘLIŚMY SIĘ ŚMIAĆ. KAŻDY ŁACHAŁ , A JINXX STAŁ Z TAKĄ POWAGĄ JAK NIGDY. TROCHĘ ZACZĘLIŚMY SIĘ OBAWIAĆ , ŻE COŚ SIĘ STAŁO...

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***

JEEE! FAJNIE , ŻE BĘDZIEMY JECHAĆ NA HAWAJE. ZAWSZE TAM CHCIAŁAM.HAWAJE , HAWAJE , HAWAJEEEE....!
-CO SIĘ TAK NA MNIE PATRZYSZ?-WARKNĘŁAM NA ASHLEY'A
-A CO NIE MOGĘ?
-DOBRA CICHO!
-KIEDY WYJEŻDŻAMY?
-WYJEŻDŻAMY ZA 2 DNI.
-OKEY.
-MOŻECIE SIĘ ROZEJŚĆ...-POWIEDZIAŁ ANDY.
JA ZACZĄŁEM ŁACHAĆ JAK I RESZTA. KAŻDY POSZEDŁ W SWOJĄ STTRONĘ. JA SPOJRZAŁEM NA ELIZABETH I UŚMIECHNĄŁEM SIĘ ŁOBUZERSKO.
-A TERAZ KARA! KRZYKNĄŁEM I ZACZĄŁEM GONIĆ LIZZ. PRZED SCHODAMI JĄ ZŁAPAŁEM ZARZUCIŁEM NA PLECY I ZANIOSŁEM NA GÓRĘ. TAM OD RAZU ZACZĄŁEM JĄ CAŁOWAĆ. SZLIŚMY POWOLI DO POKOJU. OTWORZYLIŚMY PIERWSZE LEPSZE DRZWI I.....

----------------------------------------- JESTEM ZUA ;D NA DZISIAJ TYLKO TAKI KAWAŁEK , MAM NADZIEJĘ , ŻE SIĘ PODOBA ; **

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 44

***PERSPEKTYWA SOPHIE***

-SOPHIE , CHCIAŁEM Z TOBĄ POROZMAWIAĆ.-ODEZWAŁ SIĘ CC
CIEKAWE O CZYM CHCE GADAĆ.
-EM , O CZYM?
CC SPUŚCIŁ GŁOWĘ, COŚ TAK JAKBY , GO GRYZŁO. ZA BARDZO NIE CHCIAŁAM TERAZ ROZMAWIAĆ. PO TEJ CAŁEJ AKCJI Z MATT'EM , ŻYĆ MI SIĘ NIE CHCE.
-CC, ŻYJESZ? CHCIAŁEŚ POROZMAWIAĆ.
-EM , TAK ŻYJĘ , ZAMYŚLIŁEM SIĘ. PRZEPRASZAM.
-CC... NIE PRZEPRASZAJ , PRZECIEŻ NIE MASZ ZA CO.
-NO OKEY.
NIECH ZACZNIE MÓWIĆ , WIDZĘ , ŻE TAK JAKBY SIĘ BAŁ? A MOŻE ON..?
-SOPHIE... BO... JA...
NIE DANE BYŁO MU DOKOŃCZYĆ , BO DO POKOJU WSZEDŁ ANDY Z ASH'EM.
-SOPHIE , JAK SIĘ CZUJESZ.?-ZAPYTALI
-EM , NIE ŹLE I NIE DOBRZE.
ASH Z ANDY'M CIĄGLE ZADAWALI PYTANIA , A CC'EGO SZLAG TRAFIAŁ.
-KURWA ! DACIE MI W KOŃCU POWIEDZIEĆ SOPHIE , ŻE JĄ KOCHAM!?!?!-WYDARŁ SIĘ CC...
ŻE CO ON POWIEDZIAŁ? ON MNIE KOCHA?! ALE... OJOJ...
-TO MY ZOSTAWIMY WAS SAMYCH.-ODEZWAŁ SIĘ ANDY ZBITY Z TROPU.
ANDY WYSZEDŁ , A ZARAZ ZA NIM ASHLEY. JAK JA MAM SIĘ TERAZ ZACHOWAĆ? NIGDY BYM NIE PODEJRZEWAŁA , ŻE CHRISTIAN MNIE KOCHA.
-SOPHIE...
-CC , NIC NIE MÓW. JUŻ WSZYSTKO WIADOMO.
NASTAŁA NIEZRĘCZNA CISZA MIĘDZY NAMI. NIE TRWAŁA KRÓTKO , NO ALE TRWAŁA.
-SOPHIE , JA NA PRAWDĘ CIĘ KOCHAM.
-CIII....
UCISZYŁAM CC'EGO I WPIŁAM SIĘ W JEGO USTA. BYŁY TAKIE SŁODKIE. CC UŚMIECHNĄŁ SIĘ I POGŁĘBIŁ POCAŁUNEK. Z NIM BYŁO INACZEJ , CZUŁAM SIĘ WTEDY KOCHANA.

***PERSPEKTYWA CC'EGO***

TEGO TO JA SIĘ NIE SPODZIEWAŁEM. ALE ANDY Z ASHLEY'EM MOGLI PRZYJŚĆ PÓŹNIEJ. ALE MINA SOPHIE BEZCENNA. JAK JA SIĘ WYDARŁEM NA NICH I SIĘ WTEDY WYGADAŁEM , ŻE JĄ KOCHAM. PO CHWILI ODERWALIŚMY SIĘ OD SIEBIE.
-SOPHIE , JA...
-CC... NIC NIE MÓW.
SIEDZIELIŚMY W CISZY PATRZĄC SOBIE W OCZY. KURCZE DOPIERO TERAZ ZOBACZYŁEM JAKIE ONA MA ZAJEBIŚCIE PIĘKNE OCZY. TE CHWILĘ KTOŚ NAM PRZERWAŁ , SPOJRZAŁEM NA DRZWI I OKAZAŁO SIĘ , ŻE TAM STOI EVELIN , ELIZABETH I SAMMI.
-SOPHIE ! NIC CI.....-ZACZĘŁA SAMMI
ALE JAK ZOBACZYŁA , ŻE SIEDZIMY W CISZY , ŻE WCZEŚNIEJ PATRZYLIŚMY SOBIE W OCZY , ZAMILKŁA.
-TO MY WAAAAAM NIE PRZESZKAAAAADZAAAAMY...-MÓWIŁA Z UŚMIECHEM NA TWARZY.
-NIE NO WCHODŹCIE.-POWIEDZIAŁEM
-NIE , NIE BĘDZIEMY WAM PRZESZKADZAĆ.
-NIE PRZESZKADZACIE.
-PRZESZKADZAMY
-NIE
-TAK.
-NIE
-TAK
-A CHCECIE DOSTAĆ KETCHUPEM JAKE'A?!?!-POWIEDZIAŁEM
-NIE!!-KRZYKNĘŁY.-MY CHCEMY JESZCZE ŻYĆ!
ZACZĘLIŚMY SIĘ ŚMIAĆ, NAWET UŚMIECH U SOPHIE SIĘ POJAWIŁ. DZIEWCZYNY WESZŁY DO POKOJU I USIADŁY NA PODŁODZE PATRZĄC NA NAS PYTAJĄCYM WZROKIEM.
-BĘDZIESZ MOJĄ DZIEWCZYNĄ?-SZEPNĄŁEM DO UCHA SOPHIE TAK , ŻEBY DZIEWCZYNY NIE SŁYSZAŁY.
NA ODPOWIEDŹ NIE CZEKAŁEM , BO NA USTACH POCZUŁEM JEJ SŁODKIE USTA.
-UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU....!  !  !-USŁYSZELIŚMY
UŚMIECHNĘLIŚMY SIĘ DO SIEBIE I SPOJRZELIŚMY NA DZIEWCZYNY NA PODŁODZE. SAMMI SIEDZIAŁA PO TURECKU I DŁOŃMI OPARTYMI O BRODĘ.
-JAK SŁOOODKO.-ODEZWAŁA SIĘ ROZMARZONYM GŁOSEM
-SAMMI? ALE TY MASZ JINXX'A.-POWIEDZIAŁA ELIZABETH
-ALE ŻEBY TAKIE COŚ ROBIŁ , TO ON NIE ZROBI...-POWIEDZIAŁA OFOCHANA
-NO TO POGADAM Z NIM.-POWIEDZIAŁEM Z UŚMIECHEM
-A WEEEEŹ , NIE GADAJ.
HA I TAK POGADAM , TYLKO JAK BĘDZIEMY NA OSOBNOŚCI.

----------------------------------------------------------------------------------------------
NA DZISIAJ TYLKO TAKI KRÓTKI ROZDZIAŁ ;__;  NIE MAM POMYSŁU -,-'
DO NASTĘPNEJ NOTKI ;D
P.S ROZDZIAŁ DO DUPY ;_________;
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony