***PERSPEKTYWA ELIZABETH***
BIEGŁAM GDZIE SIĘ DA , ŻEBY TYLKO ZNALEŹĆ ANDY'EGO. I W KOŃCU SIĘ ZNALAZŁ. SIEDZIAŁ NA ŁAWCE Z JAKĄŚ LASKĄ. TO PEWNIE CAŁA TA REBECA. NIE NO MUSZĘ PRZYZNAĆ , ŻE CAŁKIEM NIEZŁA JEST.
-ANDY !!!!-ZAWOŁAŁAM
SPOJRZAŁ W MOJĄ STRONĘ I WSTAŁ Z ŁAWKI.
-O HEY , SZUKASZ MNIE?-ZAPYTAŁ
-NO PEWNIE. MUSIMY POROZMAWIAĆ.
-NO DOBRZE , DOBRZE , A TAK WOGÓLE TO JEST REBECA JONES
-HEY MIŁO MI
-RE - RE - REBECA ?!?!?!-WYDARŁAM SIĘ.
-TAAAK ? COŚ SIĘ STAŁO ?-POPATRZYŁA SIĘ NA MNIE.
-ZNASZ MOŻE ELIZABETH CARLS ?-ZAPYTAŁAM
-OJ PEWNIE , ŻE ZNAM. MIAŁAM Z NIĄ WSPANIAŁE ŻYCIE. BRAKUJE MI JEJ.
O JOOJ AŻ MI SIĘ CIEPŁO ZROBIŁO. BOŻE TO NA SERIO REBECA , MOJA REBECA.
-ZAWSZE JAK SIĘ SPOTYKAŁYŚMY , BYŁ JEDEN WIELKI ŁACH MIMO TAK MŁODEGO WIEKU. A ZNASZ JA ? WIESZ CO U NIEJ ?-PYTAŁA
ANDY STAŁ CHWILĘ Z TAK JAKBY WYSTRASZONYM WZROKIEM.
-NAWET NIE WIESZ JAK BARDZO JĄ ZNAM.
-WIESZ MOŻE GDZIE TERAZ JEST ? DAWNO , ALE TO DAWNO JEJ NIE WIDZIAŁAM.
-PEWNIE , ŻE WIEM.-RZEKŁAM
-JOJKU GDZIE ?!
-PRZED TOBĄ...
REBECA STAŁA Z WIELKIMI OCZAMI I OTWARTYMI USTAMI.
-REBECA... MUCHA CI ZARAZ WPADNIE DO BUZI.-ODEZWAŁ SIĘ ANDY.
-TO TY ELIZABETH ?!
-TAAK , TO JA.
REBECA RZUCIŁA SIĘ NA MNIE PRZYTULAJĄC SIĘ DO MNIE. ODSUNĘŁAM REBECĘ OD SIEBIE , POPATRZYŁAM NA NIĄ I POCAŁOWAŁAM W CZOŁO , JAK TO KIEDYŚ BYŁO.
***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***
ALBO JA JUŻ NA SERIO JESTEM TĘPY , ALBO MAM CHOROBĘ ALZHAIMERA.
-CO JEST GRAAAAANE?-ZAPYTAŁEM PRZECIAGAJĄC "A"
-DŁUGA HISTORIA.-POWIEDZIAŁA ELIZABETH.
TO JEST NIESPRAWIEDLIWE. LIZZY NIC NIE OPOWIADAŁA O REBECE. MOGŁEM JĄ WCZESNIEJ POZNAĆ NOOO !! LIZZY UDUSZĘ CIĘ.
-A TAK W OGÓLE O CZYM CHCIAŁAŚ ROZMAWIAĆ ?-ZAPYTAŁEM ELIZABETH.
-NO BO CHCIAŁAM YY... REBECA !! WŁAŚNIE JAK MOGĘ ZADOWOLIĆ ASHLEY'A ?
-TO TY... JESTEŚ Z ASH'EM ?!?!
-NO BAAA...
-HMM... JAK ZOBACZYSZ , ŻE ASHLEY BĘDZIE NP W POBLIŻU LODÓWKI , ZAJDZIESZ GO OD TYŁU , WTULISZ SIĘ W JEGO PLECY I POCAŁUJESZ GO W SZYJE PRZY OKAZJI ROBIĄC MALINKĘ. KIEDY ON SIĘ ODWRÓCI I BĘDZIE CHCIAŁ CIĘ POCAŁOWAĆ DELIKATNIE SIĘ ODSUNIESZ. GESTEM RĘKI ZACHĘCISZ GO ABY POSZEDŁ ZA TOBĄ NP DO ŁAZIENKI , ALBO DO ŁÓŻKA. CHYBA ŻE CHCECIE W KUCHNI PCHAJĄC SIĘ NA LODÓWKĘ. NO A REEEEESZTA BĘDZIE ZALEŻEĆ WYŁĄCZNIE OD WAS I NO MOŻE OD LODÓWKI.
OSZ KURWA , ALE REBECA MA FANTAZJĘ.
-CAŁKIEM CIEKAWIE TYLKO TA LODÓWKA.
-OJ CZEPIASZ SIĘ SZCZEGÓŁÓW , DAŁAM TAKI PRZYKŁAD TY POMIDORKU.
-CZY TY CHCESZ ŻEBYM PAWIA PUŚCIŁA ?!?!
-ACH JEDNAK JESZCZE MASZ ZRAZĘ DO POMIDORÓW.
-NO CO TY NIE POWIESZ?!?!
-EM WY BĘDZIECIE TAK STAĆ I SIĘ DRZEĆ CZY PÓJDZIEMY GDZIEŚ?-ZAPYTAŁEM.
-JA WRACAM DO ASHLEY'A.-ODEZWAŁA SIĘ LIZZY.
-OO TO IDŹ I ZASZALEJ.
-SPOOKO !!
ELIZABETH POSZŁA W KIERUNKU HOTELU , A JA POZOSTAŁEM Z REBECĄ.
***PERSPEKTYWA ELIZABETH***
SZŁAM SPOKOJNIE W STRONĘ HOTELU. NIE SPIESZYŁO MI SIĘ , WIĘC SZŁAM POWOLI ROZGLĄDAJĄC SIĘ DOOKOŁA. PO KAŻDEJ STRONIE STAŁA JAKAŚ PARA. USMIECHNIĘCI OD UCHA DO UCHA.
-TEŻ TAK CHCESZ , PRAWDA ?-USŁYSZAŁAM ZA SOBĄ.
PO GŁOSIE OD RAZU WIEDZIAŁAM , ŻE TO ALEX...
PRZYSPIESZYŁAM KROKU, NIE CHCIAŁAM SPOJRZEĆ MU W OCZY.
-KOCHANIE ZWOLNIJ !!
NIC NIE MÓWIŁAM , SZŁAM DALEJ. NO CO ZA PIERDOLONY PRZYGŁUP... TO ZACZYNA SIĘ ROBIĆ I GŁUPIE I PIERDOLNIĘTE.
-WEŹ MNIE W KOŃCU ZOSTAW.-WARKNĘŁAM DO NIEGO , GDY DOGONIŁ MNIE I ZŁAPAŁ ZA RĘKĘ.
-ALE KOCHANIE , JAK MOGĘ CIĘ ZOSTAWIĆ?
-PUŚĆ MNIE.!
MAM DOŚĆ , WYRWAŁAM RĘKĘ I ZACZĘŁAM BIEC PRZED SIEBIE. NAWET NIE WIEM GDZIE TERAZ JESTEM. ODWRÓCIŁAM SIĘ , ŻEBY ZOBACZYĆ CZY BIEGNIE ZA MNĄ. NO I KURWA BIEGNIE... PRZY OKAZJI DO KOGOŚ DZWONI. ODWRÓCIŁAM SIĘ Z POWROTEM I W KOGOŚ WPADŁAM.
-PRZEP....-NIE DANE MI BYŁO SKOŃCZYĆ.
CHCIAŁAM KRZYCZEĆ , ALE USTA MIAŁAM ZATKANE.
-SZYBKI JESTEŚ.-ODEZWAŁ SIĘ ALEX DO NIEZNAJOMEGO.
-BYŁEM W POBLIŻU TO WIESZ.
-NO TO TERAZ SIĘ ZABAWIMY.-SYKNĄŁ ALEX
NIE DAM SIĘ TAK ŁATWO. UGRYZŁAM CIULA , KTÓRY MNIE TRZYMAŁ.
-AŁA!! ONA MNIE UGRYZŁA!
I PUŚCIŁ MNIE , MIMO IŻ SIĘ WYWALIŁAM SZYBKO WSTAŁAM I ZNOWU WYLĄDOWAŁAM NA ZIEMI. ALEX PODŁOŻYŁ MI NOGĘ.
-NO I GDZIE UCIEKASZ?-PYTA
-JAK NAJDALEJ.-SYKNĘŁAM
-DOBRA STARY , JA SPADAM , PORADZISZ JUŻ SOBIE SAM.
-NO PEWNIE , DZIĘKI.
NIEZNAJOMY ODSZEDŁ , A ALEX ZŁAPAŁ MNIE ZA WŁOSY I ZACIĄGNĄŁ W JAKIŚ ZAUŁEK , GDZIE NIKOGO NIE MA. NIECH TYLKO COŚ MI ZROBI. NAGLE POCZUŁAM WIBRACJE W TELEFONIE , ZERKNĘŁAM NA WYŚWIETLACZ TAK BY ALEX NIE ZOBACZYŁ. DZWONIŁ ASHLEY. ODEBRAŁAM , ALE NIC NIE MÓWIŁAM. CHCIAŁAM BY SŁYSZAŁ CO SIĘ DZIEJE.
-ALEX ZOSTAW MNIE!-KRZYKNĘŁAM
-NAJPIERW SIĘ ZABAWIMY , PÓŹNIEJ ZOBACZYMY CO ZROBIMY.
ZOBACZYŁAM JAKIEŚ KARTONY , RZUCIŁ MNIE NA NIE.
-NO TO JAZDA.-WARKNĄŁ
RZUCIŁ SIĘ NA MNIE ZACZĄŁ ZDZIERAĆ ZE MNIE KOSZULKĘ I ODPINAĆ SPODNIE. PRÓBOWAŁAM MU SIĘ JAKOŚ WYRWAĆ. BEZ SKUTKU. NIE MIAŁAM SIŁY DOSTAŁAM W TWARZ , PO POLICZKACH PŁYNĘŁY MI ŁZY... NAGLE W DOLNEJ CZĘŚCI CIAŁA POCZUŁAM OSTRY BÓL.
-PAMIĘTASZ? PAMIĘTASZ JAK TO BYŁO SUKO?-SYCZAŁ MI DO UCHA.
-OO..ODEJ...ODEJDŹ!!!!-KRZYCZAŁAM PRZEZ ŁZY
-PAMIĘTASZ JAK CIĘ RŻNĄŁEM ?? CODZIENNIE?? PYTAM SIĘ COŚ KURWA!!! ODPOWIEDZ!!!
MILCZAŁAM. A ON BYŁ CORAZ BARDZIEJ BRUTALNY. NIE MOGŁAM MU SIĘ WYRWAĆ.
***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***
ELIZABETH DŁUGO NIE WRACAŁA , POSTANOWIŁEM , ŻE ZADZWONIĘ DO NIEJ. WZIĄŁEM TELEFON I WYBRAŁEM NUMER. JEDEN SYGNAŁ... CISZA. DRUGI SYGNAŁ... CISZA TRZECI SYGNAŁ.. O.. ODEBRAŁA.
-ELIZABETH? GDZIE...?-I NIE DOKOŃCZYŁEM GDY COŚ USŁYSZAŁEM.
-ALEX ZOSTAW MNIE!-KRZYCZAŁA ELIZABETH
-NAJPIERW SIĘ ZABAWIMY , PÓŹNIEJ ZOBACZYMY CO ZROBIMY.
CO JEST KURWA GRANE? JAKA ZABAWA?
-NO TO JAZDA.-WARKNĄŁ CHYBA TEN CAŁY ALEX
ELIZABETH.... GDZIE TY JESTEŚ? KURWA JAK JA SIĘ O NIĄ MARTWIĘ.
-PAMIĘTASZ? PAMIĘTASZ JAK TO BYŁO SUKO?-SŁYSZAŁEM
-OO..ODEJ...ODEJDŹ!!!!-KRZYCZAŁA
-PAMIĘTASZ JAK CIĘ RŻNĄŁEM ?? CODZIENNIE?? PYTAM SIĘ COŚ KURWA!!! ODPOWIEDZ!!!
-KURWA MAĆ !!!!!
SZYBKO POBIEGŁEM SZUKAĆ ELIZABETH , GDZIE JA JĄ MOGĘ NA HAWAJACH ZNALEŹĆ ? W DODATKU NIE WIEM GDZIE ON JĄ MA!! MOŻE ANDY JĄ WIDZIAŁ... W MIĘDZY CZASIE DZWONIŁEM DO ANDY'EGO.
-HEY ASHLEY COŚ SIĘ STAŁO?-ODEZWAŁ SIĘ.
-TAK !!!! NIE WIEM GDZIE JEST ELIZABETH!!!
-BYŁA NIE DAWNO ZE MNĄ I Z REBECĄ. MIAŁA WRÓCIĆ DO DOMU.
-DZWONIŁEM DO NIEJ !! ODEBRAŁA , ALE NIE ODPOWIADAŁA! SŁYSZAŁEM TYLKO GŁOSY ! I TEN PIERDOLONY ALEX! ON JĄ CHYBA...
-NIE KOŃCZ. POSZUKAM JEJ Z REBECĄ.
ROZŁĄCZYŁEM SIĘ. BIEGAŁEM PO ULICACH , SZUKAJĄC JEJ. PYTAŁEM SIĘ LUDZI CZY MOŻE JEJ NIE WIDZIELI. MIAŁEM PRZY SOBIE JEJ ZDJĘCIE.
-PRZEPRASZAM ! NIE WIDZIAŁA PANI MOŻE TEJ DZIEWCZYNY?-ZAPYTAŁEM POKAZUJĄC ZDJĘCIE.
-A WIDZIAŁAM WIDZIAŁAM , UCIEKAŁA CHYBA PRZED CHŁOPAKIEM , BO GONIŁ ZA NIĄ.
-WIE PANI W KTÓRĄ STRONĘ?
-A O W TAMTĄ.-WSKAZAŁA MI KIERUNEK.
-DZIĘKUJĘ PANI!!!!
SZYBKO POBIEGŁEM W TAMTĄ STRONĘ. ZOBACZYŁEM , ŻE TAM JEST PEŁNO ZAUŁKÓW. WBIEGŁEM DO PIERWSZEGO , ALE TAM NIC , TYLKO KILKA OSÓB GRZEBIĄCYCH W KOSZACH. POBIEGŁEM DO DRUGIEGO. TAM BYŁA JAKAŚ TAKA DZIWNA AURA , ODCZUWAŁEM TO. LEŻAŁY TAM JAKIEŚ PUSTE KARTONY , A DOOKOŁA NIKOGO NIE BYŁO. PUSTA , TOTALNA. SZEDŁEM KAWAŁEK I ZOBACZYŁEM KOGOŚ NA KARTONACH.
-JA PIERDOLE.-SZEPNĄŁEM
PODBIEGŁEM TAM. ZOBACZYŁEM ELIZABETH. BYŁA W MASAKRYCZNYM STANIE. POBITA I ... ZGWAŁCONA. CICHO ŁKAŁA. NA MÓJ WIDOK ODSUNĘŁA SIĘ. ONA... ONA SIĘ MNIE TERAZ BOI... POCZUŁEM SMUTEK , KTÓREGO JESZCZE AŻ TAK NIE ODCZUŁEM.
-ELIZABETH...-SZEPTAŁEM
NIC NIE ODPOWIEDZIAŁA. ODSUNĘŁA SIĘ JESZCZE BARDZIEJ. WYCIĄGNĄŁEM TELEFON. WYBRAŁEM NUMER DO ANDY'EGO.
-ZNALAZŁEŚ JĄ?-USŁYSZAŁEM OD RAZU.
-TAK , ZNALAZŁEM , ALE ... ONA... NIE ZBLIŻA SIĘ DO MNIE. NIE WIEM CO MAM ROBIĆ.
-GDZIE JESTEŚ?-ZAPYTAŁ
-W JAKIMŚ ZAUŁKU GDZIE JEST DUŻO KARTONÓW...
-ZARAZ TAM BĘDZIEMY Z REBECĄ.
WŁOŻYŁEM TELEFON DO KIESZENI.
-ELIZABETH... BŁAGAM... ZBLIŻ SIĘ DO MNIE.-MÓWIŁEM SPOKOJNIE.
POCZUŁEM ŁZY NA POLICZKACH. NIGDY SIĘ TAK NIE CZUŁEM. NIGDY. NIE MAM BLADEGO POJĘCIA CO MAM ROBIĆ. USŁYSZAŁEM Z TYŁU KROKI , MYŚLAŁEM , ZE TO ANDY. MYLIŁEM SIĘ.. TO BYŁ PIEPRZONY ALEX.
-O WIDZĘ , ZE ZNALAZŁEŚ SWOJĄ UKOCHANĄ.-KPIŁ SOBIE
-PODEJDŹ BLIŻEJ , A OBIECUJĘ , ŻE BĘDZIE Z TOBĄ KIEPSKO.
-OJ BO CO MI ZROBISZ? ZAJEBIESZ MI STANIKIEM?
PODSZEDŁEM DO NIEGO I.....
-------------------------
JEST KOLEJNA NOTKA ^^ MYŚLĘ , ŻE WAM SIĘ CHOCIAŻ ODROBINKĘ SPODOBA :) NIE WIEM KIEDY KOLEJNA NOTKA SIĘ POJAWI. WIDZĘ , ŻE CORAZ MNIEJ OSÓB ZAGLĄDA ;(( JEŻELI CHCECIE BYM DALEJ PROWADZIŁA TEGO BLOGA DAJCIE ZNAĆ , ŻE TO "COŚ" CZYTACIE :)
6 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ ^^