***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***
-NO BO EM...-ZACZĄŁ ANDY
I CISZA , ANDY ZACZĄŁ MÓWIĆ I NIE SKOŃCZYŁ... STAŁ I PATRZYŁ SIĘ TYLKO PO KAŻDYM JAKBY NIKOGO NIGDY W ŻYCIU NIE WIDZIAŁ.
-KURWA ANDY MÓW!-KRZYKNĘŁA SOPHIE.
WOW! TO BYŁO DZIWNE , ŻEBY SOPHIE KRZYKNĘŁA NA ANDY'EGO BIERSACKA!
-BĘDZIESZ W KOŃCU MÓWIŁ CZY NIE?!
-ZA GODZINĘ MAMY SAMOLOT!!!!!-WYDARŁ SIĘ
ŻE KURWA CO ON POWIEDZIAŁ ?! JAKIM CUDEM ZA GODZINĘ MAMY TEN SAMOLOT?!
-KURWA MAĆ , ŻE COŚ TY POWIEDZIAŁ ?!-RYKNĘŁA EVELIN
-TO CO USŁYSZAŁAŚ. POMYLIŁO MI SIĘ I SAMOLOT MAMY ZARAZ , A NIE JUTRO RANO.
KAŻDY Z NAS ZACZĄŁ GANIAĆ JAK POGRZANY, OPRÓCZ ANDY'EGO.ON SOBIE SPOKOJNIE STAŁ W SALONIE NIC Z TEGO NIE ROBIŁ.
-ANDY ! I KURWA CO TAM BEZCZYNNIE STOISZ?-DARŁA SIĘ EVELIN
-A CO JA MAM ROBIĆ?
W OGÓLE NICZYM SIĘ NIE PRZEJMOWAŁ. KAŻDY Z NAS BIEGAŁ PO CAŁYM DOMU ŻEBY ZDĄŻYĆ NA CZAS, A ON USIADŁ SOBIE NA KANAPIE I WŁĄCZYŁ TV.
-MOMENT !!-KRZYKNĘŁA MOJA ELIZABETH.-PRZECIEŻ JA TEŻ SPRAWDZAŁAM GODZINĘ ODLOTU NASZEGO SAMOLOTU I NORMALNIE JEST O 6:28 MAMY GO. WIĘC ANDY !!! JAKIM CUDEM ?!
-OOO OŁ....-JĘKNĄŁ
-HA! JEDNAK SIĘ WYDAŁO !
NO TO NASZA GWIAZDA BĘDZIE MIAŁA PRZEKICHANE TERAZ HA HA H A!
-A TEN CO SIĘ CHICHOLI?-WSKAZAŁ NA MNIE ANDY
-CHYBA CI NA OCZY POSZŁO.-WARKNĄŁEM
-HA HA CHYBA TOBIE W OTWÓR GĘBOWY!!...
********KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*******
-JEDZIEMY !!!-WYDARŁ SIĘ CC
HA ! DZIWNE , ŻE TO NIE ANDY POWIEDZIAŁ.
-EJ! JA MIAŁEM TO POWIEDZIEĆ ! TO MOJA KWESTIA!-BULWERSOWAŁ SIĘ ANDY
CC ZACZĄŁ CHICHOTAĆ RAZEM Z SOPHIE I ELIZABETH. PO ANDY'EGO MINIE WIDAĆ BYŁO , ŻE PRÓBUJE UDAWAĆ OBRAŻONEGO. ALE COŚ MU TO NIE WYCHODZIŁO.
-OJJ... BIEDNY ANDZIULEK PENDZIULEK SIĘ OBLAZAAAA...-WYSEPLENIŁEM SOBIE.
ACH I TO CHYBA BYŁ BŁĄD. DOSTAŁEM W CZAPĘ NICZYM ŻYRAFA PATELNIĄ.
-AŁA!-WYDARŁEM SIĘ.
-NO I CO TRYSKASZ?!-JĘCZAŁ JAKE
-WHAT THE KURWA FUCK ?!
CO TU SIĘ KURWA DZIEJE? JAKIE TRYSKANIE?!JAKIE CO? ŻE CO?! JA JUŻ NIC NIE KUMAM.
-DOBRA JEDZIEMY!-WARKNĘŁA EVELIN.
W KOŃCU SIĘ OGARNĘLIŚMY I WSIEDLIŚMY DO TAKSÓWEK. PO 20 MINUTACH BYLIŚMY NA LOTNISKU. OCZYWIŚCIE ZE MNIE TAKI GOŚĆ , ŻE WZIĄŁEM BAGAŻ MOJEJ MAŁEJ SŁODKIEJ LIZZ.
-HA HA HA , PATRZ JAK EVELIN JEST WKURWIONA NA ANDY'EGO.
HAH , LIZ MIAŁA RACJĘ. OBY SIĘ NIE POKŁÓCILI , BO WTEDY BĘDZIE TAM ZJEBANIE. JESZCZE SIĘ POZABIJAJĄ , A WTEDY CO? ALE JAK SIĘ NIE POKŁÓCĄ... BĘDĄ SIĘ GWAŁCIĆ 24 GODZINY NA DOBĘ.
-ASH!CO TY SIĘ TAK UŚMIECHASZ? PSYCHIKA JUŻ CI SIADA CZY CO?-NASKOCZYŁA NA MNIE LIZZ.
-NIEE.....
-NO TO O CO CHODZI?
-WYOBRAŹNIA MI SIĘ WŁĄCZYŁA......
-OMFG! DOBRA NIE MÓW. NIE CHCĘ WIEDZIEĆ CO SOBIE WYOBRAZIŁEŚ.
-HA HA HA JAK TY MNIE DOBRZE ZNASZ.
-KOLEŚ... JA Z TOBĄ W ŁÓŻKU ŚPIĘ.
-OCH TAK? SERIO? JA MYŚLAŁEM , ŻE ŚPIĘ SAM...
JEJ WZROK ZMROZIŁ MI KREW W ŻYŁACH. COŚ CZUJĘ , ŻE CHYBA ZNOWU WYŁAPIĘ W TEN KUDŁATY ŁEB.
-OJ ASHLEY , ASHLEY... GRABISZ SOBIE OJ GRABISZ...
-A CO JA GRABARZ?
NO I BAM W ŁEPETYNĘ! JUŻ DRUGI RAZ W CIĄGU KILKU GODZIN. CIEKAWE OD KOGO JESZCZE DOSTANĘ...
-MASZ ZA SWOJE.-POWIEDZIAŁA I POSZŁA W STRONĘ BRAMKI.
A JA POZOSTAŁEM SAM... NO OKEY... Z BAGAŻAMI...
***PERSPEKTYWA SOPHIE***
SZŁAM Z CC'EM ZA RĘKĘ CAŁA W SKOWRONKACH. BYŁAM Z NIM SZCZĘŚLIWA , NIE TAK JAK Z MATT'EM. ALE ZARAZ MÓJ UŚMIECH TROCHĘ ZNIKŁ. ZOBACZYŁAM JAK ELIZABETH MÓWI COŚ DO ASHLEY'A I SZYBKIM TEMPEM ODCHODZI, A BIDULEK ZATRZYMAŁ SIĘ NA ŚRODKU PRZEJŚCIA.
-CIEKAWE CO SIĘ STAŁO.-ZAGADNĄŁ CC
-WŁAŚNIE NIE WIEM , ALE SIĘ DOWIEM.-POWIEDZIAŁAM ZAMYŚLONA.
-EJ !!! JAK ŁAZISZ?!-USŁYSZAŁAM
NAWET NIE POCZUŁAM , ŻE NA KOGOŚ WESZŁAM.
-PRZEPRASZAM...-BURKNĘŁAM
TEN KTOŚ SPOJRZAŁ NA MNIE ZJEBANYM WZROKIEM I ODSZEDŁ.
-HA HA HA JAKI GŁODNY PRZYJEB!-ZACZĄŁ ŁACHAĆ CC.
PARSKNĘŁAM ŚMIECHEM JAK TO JA , A LUDZIE POPATRZYLI NA MNIE JAK NA PSYCHOLKĘ.
-TO TWOJA WINA...-SZEPNĘŁAM
-CO POWIEDZIAŁAŚ?
-NIE NIC...
-ALE JA SŁYSZAŁEM CO POWIEDZIAŁAŚ.
-NO WIĘC..? CO TAKIEGO USŁYSZAŁEŚ?
-POWIEDZIAŁAŚ , ŻE...
-POSPIESZCIE SIĘ!!!!-WYDARŁ SIĘ ANDY.
-LUBISZ PLACKI !!!!!-WYDARŁ SIĘ CC I POBIEGŁ...
-CHAMSTWO W PAŃSTWIE...
ROZEJRZAŁAM SIĘ TYLKO DOOKOŁA I RUSZYŁAM W STRONĘ BRAMKI. JAK JUŻ TAM DOSZŁAM , ZOBACZYŁAM COŚ DZIWNEGO.
-JA IDĘ PIERWSZY !!!!!-WRZESZCZAŁ JAKE.
-NIE BO JA!!!-DARŁ SIĘ JINXX
-JA!!!
-WYPCHAJ SIĘ !!!
-SAM SIĘ WYTRZYJ !!!!
BOŻE CO ZA DZIECI , NIE MAJĄ SIĘ O CO KŁÓCIĆ? PORAŻKA... CHOCIAŻ... Z JEDNEJ STRONY FAJNIE TO WYGLĄDA.
-JINXX!!!! JA IDĘ PIERWSZY !!!
-WYPCHAJ USZY !!
-JEB SIĘ Z CLINEM DO SZYB !!!
-SPIERDALAJ NA DRZEWO PROSTOWAĆ OGÓRKI !
-A JEB SIĘ...
-HA ! WYGRAŁEM !-JARAŁ SIĘ JINXX
-NO I CHUJ CI STANĄŁ...
-MI CHOCIAŻ MA CO...
-HA HA HA HA ! NIE ROZŚMIESZAJ MNIE!
NO ZARAZ JEBNE NA ŁOPATKI . LUDZIE SIĘ NA NAS GAPIĄ I NAGRYWAJĄ JINXX'A I JAKE'A. A CO SIĘ BĘDĘ , TEŻ NAGRAM ICH.
***PERSPEKTYWA ELIZABETH***
STAŁAM WPATRUJĄC SIĘ Z UŚMIECHEM W NASZĄ ZGRAJĘ DEBILI. LUDZIE SIĘ NA NICH PATRZYLI JAK NIE WIEM NA KOGO... NIE WIEM JAK TO UJĄĆ... SPOJRZAŁAM NA SOPHIE , KTÓRA WŁAŚNIE ICH NAGRYWAŁA. JEJ MINA KOMICZNA.
-RUSZAĆ SIĘ KURWA !!!-USŁYSZELIŚMY Z TYŁU.
JAKE W KOŃCU PRZEPUŚCIŁ JINXX'A I RESZTA POSZŁA NORMALNIE.
-NO NARESZCIE!-URADOWAŁ SIĘ ANDY.
GRUPKĄ POSZLIŚMY DO SAMOLOTU. W ŚRODKU KAŻDY Z NAS ZAJĄŁ SWOJE MIEJSCE.
-FUCK !-USŁYSZAŁAM CC'EGO.
OKAZAŁO SIĘ , ŻE MUSI SIEDZIEĆ KOŁO JAKIEGOŚ FACETA , KTÓRY JUŻ GŁOŚNO CHRAPIE...
-HA HA HA WSPÓŁCZUJĘ MU.-CHICHOTAŁ ASHLEY
-MOŻE CHCESZ SIĘ Z NIM ZAMIENIĆ?
- NIE , NIE... PODZIĘKUJĘ.
ZAŚMIAŁAM SIĘ CICHO I USIADŁAM NA MIEJSCU. JAKIMŚ CUDEM OBOK MNIE DWA WOLNE MIEJSCA.
-COŚ CZUJĘ , ŻE CC TO WYKORZYSTA , JAK ZOBACZY TE MIEJSCA.-SZEPTAŁ ASH.
ZACZĘŁAM ZNOWU CHICHOTAĆ.
-NO WITAMY PAŃSTWA !!
NO I JAK BYŁO MÓWIONE CC TO WYKORZYSTAŁ I PRZYSZEDŁ TU RAZEM Z SOPHIE.
-SOPHIE SIEDZI OBOK MNIE.-POWIEDZIAŁAM
-ALE...-ZACZĄŁ ASHLEY
-NIE MA ŻADNEGO , ALE ASH...
-LIZZ...-ODEZWAŁ SIĘ CC
-SŁUCHAM CIĘ CC'UNIU.
HA ! JEGO MINA ''WTF?!?!'' ROZJEBAŁA MNIE...
-EM... NIE DOBRA NIC...-SPESZYŁ SIĘ.
-OJ NO POWIEDZ.
-NO DOBRZE... BABCIU?
WHAT THE FUCK ? BABCIU?!
-NO WNUSIU MÓW ŚMIAŁO.
-BO JAK... ASHLEY BĘDZIE SIEDZIAŁ OBOK MNIE... TO CZY ON MNIE NIE ZGWAŁCI ?
-CC , NIE BÓJ ŻABY , JA CIĘ NIE DOTKNĘ...
-WIESZ... JA SIĘ NIE BOJĘ O ŻABĘ , TYLKO O SIEBIE.
A POSŁUCHAM TROCHĘ ICH ROZMOWY. MOŻE SIĘ DOWIEM CZEGOŚ CIEKAWEGO? CZEMU BY NIE? TYCH DWÓCH ZAWSZE MA COŚ CIEKAWEGO DO POWIEDZENIA.
-A WIESZ...
-DOBRA... WRÓCĘ NA SWOJE STARE MIEJSCE...
-CC , SIADAJ TU , ON NIC CI NIE ZROBI.
-JESTEŚCIE TEGO PEWNE ?
-ASH, NIC MU NIE ZROBISZ , OKEY ?-MÓWIŁAM
-OBIECUJĘ NA SWOJEGO PRZYJACIELA CZYLI NA SWEGO KRÓLA , ŻE GO NIE DOTKNĘ.
JA PIERDOLE... JAKA SIARA JEST Z NIM SIĘ GDZIEŚ POKAZYWAĆ. ZAWSZE MUSI PIERDOLNĄĆ JAKIŚ GŁUPI TEKST , KTÓRY SŁYSZĄ GO INNI. BOŻE... ALE CO ZROBIĘ... NIC.. ZA BARDZO GO KOCHAM , HA , HA , HA. TAKI CYMBAŁ TYLKO DLA MNIE. POTRAFI MNIE ROZBAWIĆ I NIECH TAK POZOSTANIE.
-OKEY TO LIZZ SIADAJ Z SOPHIE.-POWIEDZIAŁ W MIARĘ OGARNIĘTY CC.
-NA PEWNO TEGO CHCESZ?-ZAPYTAŁ ASH.
-JAKOŚ CHYBA PRZEŻYJĘ.
-NO JAK CHCESZ...
MOIM ZDANIEM CC TROCHĘ RYZYKUJE. Z SAMOLOTU WYJDZIE Z RESZTKAMI PSYCHIKI. ALE CHWILA... MOŻE I NIE... SĄ RAZEM TYLE W ZESPOLE I JAKOŚ DALEJ KAŻDY Z NICH ŻYJE.
-LIZZ?
-EM CO?
-SŁYSZAŁAŚ CO MÓWIŁAM?
OJĆ... ONA COŚ MÓWIŁA...
-NIEE?
-JA PIERDOLE... KOBIETO. OGAR.
-EJ ! PROSZĘ SIĘ WYRAŻAĆ!-KRZYKNĘŁA JAKAŚ BABA DO NAS.
-PFFF....
JA ZACZĘŁAM TROCHĘ ŁACHAĆ , SOPHIE RÓWNIEŻ. MÓJ ŚMIECH PO CHWILI ZNIKNĄŁ , GDY ZOBACZYŁAM....
***PERSPEKTYWA SOPHIE***
CHWILĘ ŚMIAŁYŚMY SIĘ Z TEJ KOLESIÓWY Z TYŁU, ALE SZYBKO ZAUWAŻYŁAM , ŻE ELIZABETH SIĘ NIE ŚMIEJE , TYLKO PATRZY W JEDEN PUNKT CHOLERNIE WYSTRASZONA.
-LIZZ...
ODPOWIEDZIAŁA MI CISZA. NO NIC, MUSZĘ ZNALEŹĆ TEN JEJ PUNKT. POPATRZYŁAM W TAMTĄ STRONĘ I BAM...
-OSZ KURWA.-WYDAŁAM Z SIEBIE
JUŻ WIEM DLACZEGO LIZZ BYŁA TAKA WYSTRASZONA. KILKA MIEJSC OD NAS SIEDZIAŁ ALEX... TAK ALEX... JEJ BYŁY.
-ELIZABETH?-ZAPYTAŁ ZDZIWIONY ASHLEY
-ASH , NIC SIĘ NIE DZIEJE.-SKŁAMAŁA.
ASHLEY SPOJRZAŁ NA MNIE I CHYBA WIEDZIAŁ , ŻE COŚ TU NIE PASUJE.
-PO LĄDOWANIU POROZMAWIAMY.-SKIEROWAŁA DO NIEGO TE SŁOWA.
SPOJRZAŁAM ZNOWU W TAMTO MIEJSCE , LIZZ PATRZYŁA W SWOJE DŁONIE. A ON... CHYBA JĄ POZNAŁ , BO PATRZYŁ NA NIĄ TYM WSTRĘTNYM WZROKIEM.
-ELIZABETH... NIE ZWRACAJ NA NIEGO UWAGI, BO WRÓCĄ WSPOMNIENIA.
-ONE JUŻ WRÓCIŁY.-SZEPNĘŁA
-O CO CHODZI?-ZAPYTAŁ ZNIECIERPLIWIONY ASHLEY.
JUŻ MIAŁAM MÓWIĆ , ALE LIZZ MI PRZERWAŁA.
-ASHLEY , POROZMAWIAMY NA MIEJSCU.
WIEDZIAŁ , ŻE COŚ NIE GRA , NIE PYTAŁ SIĘ JUŻ. ON DOBRZE WIE ŻE JAK LIZZ TAK POWIE TO TAK BĘDZIE.
-LIZZ?
-HMM?
-STARAJ SIĘ O TYM NIE MYŚLEĆ..
-ŻEBY TO BYŁO PROSTE
NIE WIEM CO Z TYM ROBIĆ... ONA NIEPOTRZEBNIE SKURWIELA ZOBACZYŁA. BOJĘ SIĘ O NIĄ. MUSZĘ POWIEDZIEĆ O TYM EVELIN. WSTAWAŁAM ZE SWOJEGO MIEJSCA I SPOJRZAŁAM W TAMTĄ STRONĘ. CIUL PATRZYŁ SIĘ NA LIZZ TYM SWOIM UŚMIECHEM. NA RAZIE CHUJ Z NIM IDĘ DO EVELIN...
-EVELIN...
-O SOPHIE , CO JEST?
-ALEX...-POWIEDZIAŁAM JEDNO SŁOWO.
OD RAZU SIĘ SKAPNĘŁA O KOGO CHODZI. WIDZIAŁAM JAK ZACISKA PIĘŚCI. OSTRO SIĘ WKURWIŁA.
-EVELIN? O CO CHODZI?-ZAPYTAŁ WYSTRASZONY ANDY
-TO...BYŁY... ELIZABETH.-POWIEDZIAŁA PODNOSZĄC SIĘ Z MIEJSCA.
-ALE DLACZEGO JESTEŚ TAKA ZŁA?
-BO...ECH , ZARAZ CI OPOWIEM , ALE NAJPIERW TAM PÓJDĘ.
-EVELIN NIE... WYWALĄ NAS Z SAMOLOTU.-POWIEDZIAŁAM.
-ZABIJE CHUJA...
-EVELIN WYLUZUJ , JA WRACAM DO LIZZ , AKURAT ONA SIEDZI TAK , ŻE GO WIDZI...
-CHOLERA... OKEY TO IDŹ. MIEJ JĄ NA OKU , BO JUŻ SIĘ BOJĘ O NIĄ.
KIWNĘŁAM GŁOWĄ , ŻE BĘDĘ JEJ PILNOWAĆ. W KOŃCU ONA TYLE WTEDY PRZEŻYŁA, ŻE MASAKRA. JUŻ NIGDY NIE CHCIAŁA SIĘ ZAKOCHAĆ , CHCIAŁA ZAKOŃCZYĆ ŻYCIE. RAZEM Z EVELIN JĄ POWSTRZYMAŁYŚMY. POZNAŁYŚMY ZESPÓŁ BLACK VEIL BRIDES , POJECHALIŚMY NA KONCERT DZIĘKI LIZZ. WSZYSTKO ZMIENIŁO SIĘ NA LEPSZE. ELIZABETH ZAPOMNIAŁA O TYM WSZYSTKIM , A TERAZ ZNOWU.. WSZYSTKO WRÓCIŁO.
-GDZIE BYŁAŚ?-ZAPYTAŁA
-U EVELIN.-SZEPNĘŁAM
-NIE GADAJ , ŻE POWIEDZIAŁAŚ JEJ...
MILCZAŁAM. WIEDZIAŁAM , ŻE JEST TROCHĘ ZŁA.
-NIE MUSIAŁAŚ TEGO ROBIĆ-RZEKŁA
-WŁAŚNIE , ŻE MUSIAŁAM. DOBRZE WIESZ , ZE SIĘ O CIEBIE MARTWIMY !
MILCZAŁA... ASHLEY PATRZYŁ SIĘ RAZ NA MNIE RAZ NA LIZZ. KUSI GO BY ZAPYTAC CZY ONA MU TO POWIE...
-ASHLEY ZARAZ CI POWIEM...
-OKEY KOCHANIE.
WIDZIAŁAM , ŻE ELIZABETH NIE WIEDZIAŁA JAK ZACZĄĆ. NIE WIEDZIAŁA PEWNIE JAK ASHLEY ZAREAGUJE.
-LIZZ?
-JUŻ CHWILA...
-ASHLEY... POWOLI. TO JEST DLA NIEJ TRUDNE.
-TO SĄ ZŁE WIEŚCI.-SZEPNĄŁ...
***PERSPEKTYWA ASHLEY'A***
ZACZĄŁEM SIĘ BAĆ TEGO CO MA ZAMIAR MI POWIEDZIEĆ.
-OKEY... MOGĘ ZACZYNAĆ..-SZEPNĘŁA
-MÓW KOCHANIE.
-WIDZISZ TEGO KOLESIA W GRZYWCE?
-TAK... WKURZA MNIE , BO CIĄGLE SIĘ NA CIEBIE GAPI TAK DZIWNIE..
-NO WŁASNIE.. ASHLEY.. TO MÓJ BYŁY..
PO TYCH OSTATNICH SŁOWACH ZACZĘŁA PŁAKAĆ. CZYŻBY COŚ ON JEJ ZROBIŁ?
-WYKORZYSTYWAŁ MNIE FIZYCZNIE I PSYCHICZNIE. CODZIENNIE BIŁ MNIE , GROZIŁ , ŻE MNIE ZABIJE PRZY NAJBLIŻSZEJ OKAZJI...
SŁUCHAŁEM TEGO CO MÓWIŁA I NORMALNIE TEGO CHUJA CHCIAŁEM ZABIĆ.
-CODZIENNIE ZWIĄZYWAŁ I BIŁ CZYM SIĘ DA.
-DLACZEGO NIKOMU NIE POWIEDZIAŁAŚ?
-NA POCZĄTKU NAM TEŻ NIE MÓWIŁA, JAK CHCIAŁYŚMY WYJŚĆ NA MIASTO , ZAWSZE ZNALAZŁA JAKĄŚ WYMÓWKĘ.
-PEWNEGO DNIA BYŁAM SAMA W DOMU JAK ZAWSZE. ON WRÓCIŁ STRASZNIE NAJEBANY, NIE WIEM GDZIE BYŁ. ZŁAPAŁ MNIE ZA WŁOSY I RZUCIŁ NA PODŁOGĘ. ZACZĄŁ ZE MNIE ZRYWAĆ UBR......
-LIZZ... NIE KOŃCZ... ZABIJĘ CHUJA..
-ASH NIE , PÓŹNIEJ TY BĘDZIESZ MIAŁ PRZEJEBANE.
ALE CHUJ I TAK MU WPIERDOLĘ... KURWA! ALE JESTEM WKURWIONY! DLACZEGO ONA MI NIE POWIEDZIAŁA? CHOLERA.. ONA TAK CIERPIAŁA... NO PO PROSTU MASAKRA.
*******2 GODZINY PÓŹNIEJ ******
CZAS MIJA I MIJA... JESZCZE TROCHĘ I BĘDZIEMY LĄDOWAĆ. NA SZCZĘŚCIE.
---------------------------------------------------------------------------------
CZEŚĆ :D ROZDZIAŁ WYSZEDŁ JAKI WYSZEDŁ ;/ NIE MAM KIEDY PISAĆ ;/ CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE? MOIM ZDANIEM... DO NICZEGO -,-
Rozdział super jest ;3
OdpowiedzUsuńty tak zawsze mówisz że jest do niczego, a naprawde są fajne ;p
czekam na next
Jak zawsze rozdział zajebisty ;* Pisaj szybko ;) Zapraszam do mnie na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebisty ;3 Czekam...
OdpowiedzUsuńNie wygląda na 9 stron ale zajebisty ! ;3 czekam a psycha mi siada ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuuuper!
OdpowiedzUsuń