sobota, 21 września 2013

Rozdział 47

HEJOO ;*
ROZDZIAŁ Z DEDYKIEM DLA AME LIE ;** KOCHAM CIĘ MAŁA <3

------------------------------------------------------------------------------


***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***


WIDZIAŁEM JAK ASHLEY ZACZĄŁ GANIAĆ ZA JAKE'EM , ALE BEZ PUSTYCH RĄK. W JEDNEJ DŁONI MIAŁ SZCZOTKĘ DO KIBLA A W DRUGIEJ SZCZOTECZKI DO ZĘBÓW.

-ASH ! ZOSTAW MNIE!
-NAJPIERW WYBIERZ PRZEDMIOT , KTÓRYM MAM CIĘ ZGWAŁCIĆ!!!
USŁYSZAŁEM TO I ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ. EVELIN PATRZYŁA NA MNIE , A JA NIE MOGŁEM TRAFIĆ BUTELKĄ DO UST.
-JA PIERDZIELE... TO JAK TY NIE MOŻESZ TRAFIĆ DO SWOICH UST BUTELKĄ , TO CO DOPIERO TAM...-ZACZĘŁA GADAĆ EVELIN
-ALE TO ZNACZY GDZIE?-ZAPYTAŁ JINXX
EVELIN ZROBIŁA JEDEN WIELKI FACEPALM.
-KURWA O UCHA WIESZ...
-A OD KIEDY DO UCHA WKŁADA SIĘ BUTELKĘ?-PYTAŁ
-TY NA SERIO NIC NIE JARZYSZ?!?!-KRZYKNĘŁA ELIZABETH
JINXX POPATRZYŁ NA NIĄ WYSTRASZONY. DZISIAJ LIZZ CHYBA MA ZŁY DZIEŃ , MOŻE COŚ SIĘ STAŁO?
-LIZZ?-ZAPYTAŁEM
-ANDY CICHO...NIE ODZYWAJ SIĘ.-POWIEDZIAŁA EV
POSŁUCHAŁEM TEGO I JUŻ SIĘ NIE ODZYWAŁEM. JESZCZE WYŁAPIE OD WŚCIEKŁEJ ELIZABETH. NASTĄPIŁA GROBOWA CISZA. ASHLEY'A I JAKE'A TEŻ JUŻ NIE BYŁO SŁYCHAĆ. A BIEGALI JAK STADO BIZONÓW..
-CZEMUU...-I NIE DOKOŃCZYŁEM
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!-KTOŚ SIĘ WYDARŁ
CAŁA NASZA ZGRAJA ZACZĘŁA SIĘ ŚMIAĆ. TEN KRZYK POCHODZIŁ OD JAKE'A. ASHLEY CHYBA NIEŹLE RZĄDZI TAM NA GÓRZE.
-ASHLEY! BŁAGAM NIE!
ZACZĄŁEM SIĘ ZASTANAWIAĆ CO ASHLEY ROBI JAKE'OWI. WSZYSCY OBOK MNIE STALI I PATRZYLI SIĘ NA MNIE JAKBYM MIAŁ WIEDZIEĆ , CO SIĘ TAM DZIEJE.
-CO SIĘ TAK WSZYSCY NA MNIE PATRZYCIE? MAM COŚ NA GŁOWIE CZY JAKI CHUJ?!
I ZNOWU WSZYSCY W ŁACHA. NOSZ JA PIERDOLE.!
-ASHLEY NIE!!!!!-WYDZIERAŁ SIĘ JAKE.
KURCZE JA CHCĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ TAM DZIEJE, MUSZĘ IŚĆ NA GÓRĘ I ZOBACZYĆ.
-JA IDĘ SPRAWDZIĆ CO ONI TAM ROBIĄ.-ODEZWAŁEM SIĘ
RESZTA KIWNĘŁA GŁOWA , ŻE SIĘ ZGADZA. RUSZYŁEM WIĘC W STRONĘ SCHODÓW. POWOLI ZACZĄŁEM SIĘ SKRADAĆ NA GÓRĘ. ODGŁOSY JAKE'A DOCHODZIŁY Z JEGO POKOJU. POSZEDŁEM TAM , WSZEDŁEM DO ŚRODKA , A TAM BAM ! ASHLEY SIEDZI NA JAKE'U OKRAKIEM I W DŁONIACH TRZYMA NOŻYCZKI FIRMY OSRAM.
-CO WY TU WYPRAWIACIE OSRAMKI?-ZAPYTAŁEM
-BO ON CHCE MI WŁOSY OBCIĄĆ!!!-KRZYCZAŁ JAKE
-WCALE , ŻE NIE !!
-WCALE , ŻE TAK !!
-WCALE , ŻE NIE !!!
-WCALE , ŻE TAK !!!
SŁUCHAŁEM TEJ ICH KŁÓTNI PRZEZ CHWILĘ , ALE JUŻ MNIE ZACZĄŁ SZLAG TRAFIAĆ. CO JEDEN TO MĄDRZEJSZY... JEDEN PRZEZ DRUGIEGO DRZE TEGO RYJCA GORZEJ NIŻ KOGUT O PORANKU.
-KURWA CZY WY W KOŃCU MOŻECIE ZAMKNĄĆ DZIOBY ?!?!?!-WYDARŁEM SIĘ
-NO WŁASNIE ASHLEY... BO TATUŚ ANDY SIĘ WKURWI I BĘDZIE CHOLERNIE ZJEBANIE...-PLENIŁ SOBIE JAKE
-NO WŁAŚNIE!-POWIEDZIAŁEM DUMNIE WYPINAJĄC PIERŚ.
ASHLEY PARSKNĄŁ ŚMIECHEM. POPATRZYŁEM NA NIEGO JAK NA PRZYJEBA.
-NO CO?-ZAPYTAŁEM
-I CO WYPINASZ SIĘ?-ŚMIAŁ SIĘ ASHLEY.-CYCKÓW NIE MASZ TAKICH JAKIE JA LUBIE...-GADAŁ
-EM... , ŻE CO TY POWIEDZIAŁEŚ ?
-NIC TAKIEGO TATO...-SZEPTAŁ.
POPATRZYŁEM NA NIEGO Z MORDEM W OCZACH. W DUCHU SIĘ ŚMIAŁEM , ALE NA ZEWNĄTRZ PRÓBOWAŁEM UDAWAĆ POWAŻNEGO. TROCHĘ MI SIĘ NIE UDAWAŁO , ALE MAM NADZIEJĘ , ŻE SIĘ NIE SKAPNIE.
-NO TO BĘDZIE KARA.. KHEM KHEM...-ZAKASZLAŁEM , BY ZGUBIĆ ŚMIECH
-NO ALE....
-BEZ ŻADNEGO ALE...
-NO TATO !!!-WYDARŁ SIĘ.
PO CHWILI USŁYSZELIŚMY KROKI. DO POKOJU W KTÓRYM BYLIŚMY , WSZEDŁ JINXX.
-KTOŚ MNIE WOŁAŁ?-ZAPYTAŁ.
NASTAŁA CISZA.
-MAMA?!-KRZYCZAŁ URADOWANY JAKE.
JINXX SPOJRZAŁ NA NIEGO Z GÓRY.
-MAMA! MAMA! MAMA!
-NO CO SYNKU SIĘ STAŁO? JUŻ MÓWIĆ TU MAMUSI.
-TEN SKURWOL ASHLEY CHCIAŁ MI OBCIĄĆ WŁOSY...-POWIEDZIAŁ SMUTNO.
ZNOWU ŚMIECH W DUCHU , A NA ZEWNĄTRZ POWAGA. ASHLEY TEŻ CHYBA STARAŁ SIĘ NIE ŚMIAĆ , ALE COŚ MU NIE PYKŁO.
-I CO SIĘ KURWA ŚMIEJESZ ŁAMAGO ?!?!-WYDARŁA SIĘ MAMUSIA JAKE'A.
-EM , JOJ... PRZEPRASZAM. NIE CHCIAŁEM.
NIE MOGŁEM JUŻ WYTRZYMAĆ I ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ NA CAŁY GŁOS. JAKE UDAWAŁ , ŻE ŻAŁOŚNIE PŁACZE. 'PŁAKAŁ' TAK GŁOŚNO , ŻE CAŁA RESZTA ZBIEGŁA SIĘ NA GÓRĘ.
-CO SIĘ TU DZIEJE?-ZAPYTAŁA ELIZABETH
KAŻDY MILCZAŁ , NIKT NIC NIE CHCIAŁ POWIEDZIEĆ. ZACZĄŁEM CICHO CHICHOTAĆ.
-ANDY...-ZACZĘŁA EVELIN.-CZY WSZYSTKO JEST OKEY?
ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ NIEKONTROLOWANYM ŚMIECHEM. NIE MOGŁEM PRZESTAĆ , USIADŁEM NA PODŁODZE , BO JUŻ LAŁEM W GACIE ZE ŚMIECHU. 
-PORAŻKA...-ODEZWAŁ SIĘ CC , KTÓRY WŁAŚNIE WSZEDŁ DO POKOJU. 
EM... CHWILA.. A GDZIE ON ZGUBIŁ SOPHIE? TROCHĘ TO JEST DZIWNE. MÓJ ŚMIECH OD RAZU USTAŁ. AŻ EVELIN SIĘ ZAKRZTUSIŁA POWIETRZEM. TAK , TAK POWIETRZEM , MĄDRY JESTEM.
-GDZIE ZGUBIŁEŚ SOPHIE?-ZAPYTAŁ ASH , CC'EGO
-ZASNĘŁA.
OJOJ , KTOŚ NAM TU ZAAAAAASNĄŁ... 
-TO LECISZ I ŚPISZ OBOK NIEJ.-WARKNĘŁA ELIZABETH
CC POPATRZYŁ NA NIĄ Z GÓRY I STAŁ PRZED NIĄ.
-NO I CO SIĘ NA MNIE GAPISZ?
-PO TO MAM OCZY...
-E HOLA HOLA MOMENTOO ! BO WYRUCHAM ZA PACZENIE W PACZADŁA MOJEJ KOBITKI !!-GADAŁ ASHLEY
-EM , OKEEEEY... TO JUŻ BYŁO DZIWNE.-ODEZWAŁ SIĘ JAKE.

***PERSPEKTYWA ELIZABETH***


NO NA PRAWDĘ , TO WSZYSTKO JUŻ BYŁO DZIWNE. TU ASHLEY CHCE RUCHAĆ ZA PACZENIE W MOJE PACZADŁA. TU CHCE WYRUCHAĆ CZYM SIĘ TYLKO DA. 

-WIESZ CO ASH , JA CHYBA DZISIAJ PRZEŚPIĘ SIĘ W WANNIE.
KAŻDEGO TA WIADOMOŚĆ ZAMUROWAŁA. CIEKAWE CO SOBIE POMYŚLELI O TYM. KAŻDY SIĘ NA MNIE DZIWNIE PATRZYŁ. EVELIN PRZEKRZYWIŁA GŁOWĘ , PRAWIE DO GÓRY NOGAMI. ZACZĘŁAM SIĘ TROCHĘ BRECHTAĆ.
-ALE KOCHANIE... DLACZEGO? 
-POWIEDZIAŁAM JAŚNIE?
-EM , TAK , ALE DLACZEGO... W WANNIE?-PYTAŁ
CZY ON ZAWSZE TAKIE PYTANIA MUSI ZADAWAĆ?
-BO TAK.
PO TYCH SŁOWACH WYSZŁAM Z POKOJU. SKIEROWAŁAM SIĘ DO NASZEGO POKOJU NA CHWILĘ , BY WZIĄĆ RZECZY SWOJE. TAK NA PRAWDĘ NIE BĘDĘ SPAĆ W WANNIE. MUSIAŁA BYM CHYBA NA MÓZG JUŻ CAŁKOWICIE UPAŚĆ. PO PROSTU CHCIAŁAM ZOBACZYĆ JEGO REAKCJĘ I ZOBACZĘ. BUAHAHAHA.
-KOCHANIE NIE!-WPAROWAŁ DO POKOJU ASHLEY.
NO NIE... ZAMKNĄŁ DRZWI NA KLUCZ I NIE WYJDĘ.
-WYPUŚĆ MNIE!
-W SNACH.
-UGH.. DOBRA BĘDĘ SPAĆ TUU...
POŁOŻYLIŚMY SIĘ W ŁÓŻKU I USNĘLIŚMY WTULENI W SIEBIE. ZIMNO MI BYŁO NOOO...

********************NASTĘPNY DZIEŃ*********************


-POBUDKA!!!!!!!!!!-USŁYSZAŁAM RAZEM Z ASHLEY'EM.

-CO JEST KURWA.-WARKNĄŁ ASHLEY
ZACHICHOTAŁAM TROCHĘ , A ASHLEY NA MNIE POPATRZYŁ NIESPOTYKANYM WZROKIEM.
-ASHLEY ! ! ! ! ELIZABETH ! ! ! ! NA DÓŁ ! JUŻ!-KTOŚ SIĘ WYDARŁ
ZERWALIŚMY SIĘ Z ŁÓŻKA TAK , JAKBY ONO NAS POPARZYŁO.
-CIEBIE TEŻ ŁÓŻKO POPARZYŁO?-ZAPYTAŁ NAGLE ASH , KTÓRY PRÓBOWAŁ WŁOŻYĆ NOGĘ W SPODNIE , TRZYMAJĄC JE NOGAWKAMI DO GÓRY.
-TAAK! DZIWNE , PRAWDA?-MÓWIŁAM ZAKŁADAJĄC KOSZULKĘ , KTÓRA BYŁ PRZEKRĘCONA NA LEWĄ STRONĘ.
KIEDY BYLIŚMY ' UBRANI ' SZYBKO ZBIEGLIŚMY NA DÓŁ , GDZIE CZEKAŁA NA NAS RESZTA.
-PRH!!-PARSKNĄŁ ANDY
-CO WAM SIĘ STAŁO?-ZAPYTAŁA EVELIN
HAH , PEWNIE WYGLĄDALIŚMY DZIWNIE.
-NAM NIC... CZEMU PYTACIE?-ZAPYTAŁ ASHLEY
-NIE NO , BO ... UBRALIŚCIE SIĘ TAK INACZEJ NIŻ ZWYKLE.
PARSKNĘŁAM ŚMIECHEM , A ASHLEY ZACZĄŁ MNIE SZTURCHAĆ.
-KURWA NIE SZTURCHAJ MNIE !
-CICHO JUŻ!-KRZYKNĘŁA SOPHIE.-JEDZIEMY NA MIASTO , PÓŹNIEJ SIĘ PAKUJEMY I W NOCY KURWA WYLOT.
-EJ ! TO JA MIAŁEM POWIEDZIEĆ!-KRZYKNĄŁ ANDY UDAJĄC , ŻE PŁACZE.
-ZANIM BYŚ TO POWIEDZIAŁ , TO NASZ SAMOLOT DAWNO BY JUŻ WYLECIAŁ...
TAAAK , TO PRAWDA. ZANIM ANDY BY COŚ POWIEDZIAŁ MINĘŁA BY WIECZNOŚĆ. 
-DOBRA TO UBIERAMY SIĘ NORMALNIE I JEDZIEMY JAK MAMY JECHAĆ.-POWIEDZIAŁAM.
KAŻDY Z NAS POSZEDŁ SIĘ WYSZYKOWAĆ , ASHLEY... DZIWNE... NIE WIEDZIAŁ SIĘ W CO UBRAĆ.
-BOŻE ELIZBETH ! W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ?!-LAMENTOWAŁ
ZACZĘŁAM SIĘ ŚMIAĆ , TO JEST SZOK! FACET NIE MA W CO SIĘ UBRAĆ. DOBRA SIEBIE ROZUMIEM , ŻE NIE MAM , ALE ON ?!
-LIZZ RATUJ MNIE!
-ZAAAAMILCZ I SIĘ UBIERAJ! MASZ TAM SPODNIE , A TAM KOSZULKĘ I GOTOWE...
ASH ZŁAPAŁ ZA TE RZECZY I SZYBKO SIĘ UBRAŁ. 
-JEDZIEMY !-USŁYSZELIŚMY
-JUŻ IDZIEMY !!
PO KILKUNASTU MINUTACH BYLIŚMY JUŻ W SKLEPACH. KAŻDY Z NAS ROZSZEDŁ SIĘ , OCZYWIŚCIE W PARACH , BY COŚ SOBIE KUPIĆ NA WYJAZD. WIDZIAŁAM JAK SOPHIE WYGŁUPIA SIĘ Z CC'EM , ONI TAK SŁODKO WYGLĄDAJĄ. AŻ SIĘ UŚMIECHNĘŁAM SAMA DO SIEBIE. 
-CO SIĘ ŚMIEJESZ SAMA DO SIEBIE?
-NO BO CC SŁODKO WYGLĄDA Z SOPHIE
-EJ BO ZAZDROSNY SIĘ ROBIĘ!
-PFF...
-OKEY.
AH , BĘDZIE JAZDA Z SAMOLOCIE... NIE BĘDZIE CAŁY W NIM.


***PERSPEKTYWA EVELIN***

KIEDY WRÓCILIŚMY DO DOMU , KAŻDY NAS POSTANOWIŁ WCZEŚNIEJ SIĘ SPAKOWAĆ... NIE BYŁO BIEGANIA , TYLKO NA SPOKOJNIE KAŻDY OGARNIĘTY CHODZIŁ PO DOMU. BYŁ WIECZÓR , A Z SAMEGO RANA SAMOLOT. TAK NIBY MIAŁO BYĆ. 
-OKEY ! WSZYSCY SPAKOWANI?-WYDARŁ SIĘ ASHLEY.
-TAAAK!
-EM ? A GDZIE JEST ANDY?-ZAPYTAŁAM
-TU JESTEM...-POWIEDZIAŁ DZIWNYM GŁOSEM
-ANDY? CO SIĘ STAŁO?-ZAPYTALIŚMY
-MAM ZŁE WIEŚCI...
-JAKIE?!-WYDARLIŚMY SIĘ
-NO BO EM....

-----------------------------------------------------------------------------
ACH , ROZDZIAŁ MIAŁ BYĆ DŁUŻSZY , ALE NIE PYKŁO MI COŚ ;/ NASTĘPNA NOTKA PEWNIE BĘDZIE KRÓTSZA , BO TU SZKOŁA OBOWIĄZKI ... ; ( 
DO NASTĘPNEJ ;*


5 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty i meega długi *_*
    Pisz mi no tu szybko next bo chce wiedzieć co Andy ma do powiedzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. JAK ŚMIESZ?! ZABIORĘ CI CAŁY ZAPAS KARTOFLI I DAM JEDNOROŻCOM NA POŻARCIE! PLANOWAŁAM ZGWAŁCIĆ CIĘ PACZKĄ DUREX'ÓW, ALE NIE BĘDĘ TAKA OKRUTNA...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak śmiesz przerywać w takim momencie ja cię przepraszam bardzo?...!
    Piszesz... plzzz... :3

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahaha boże geniusz !!!
    Świetny rozdzialos i czekam na next'a :333

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony