***perspektywa Jinxx'a***
-Zostawcie nas samych.-powiedziała Rebeca
-Rebeca. Ja z nim pogadam.-powiedziałem
Wskazałem reszcie aby poszła gdzieś abyśmy zostali sam na sam. Muszę z nim porozmawiać, bo to zachowanie nie było normalne. Nie wiem co mu odpierdoliło, ale przegiął pałę. Zamiast się cieszyć, że Elizabeth odzyskała pamięć, to on tak na nią naskakuje. Kto normalny by tak zrobił? Chyba tylko idiotę na to stać. Dobrze, że Andy ją zabrał, niech pobędzie z nią trochę. Kiedy wszyscy zniknęli mi z pola widzenia zacząłem mówić do Ashley'a.
-Czy ciebie już całkiem pojebało?-warknąłem
-A tobie o co chodzi?!
-Ty do mnie z tekstem o co mi chodzi?! O co tobie do jasnej cholery chodzi! Coś narobił? Czemu tak naskoczyłeś na Elizabeth?!
Widać, że byłem zły bo coraz głośniej się na niego wydzierałem. Zależy mi na Elizabeth to fakt, ale wątpię, że kiedykolwiek będziemy razem. Ona kocha Ashley'a, a on kocha ją. Tyle razy już przeżyli, ale ja nie dam Ashley'owi jej skrzywdzić!
-Odezwiesz się w końcu?-warknąłem
Zaraz jak się wkurzę to wszystko powiem co do Lizz czuję i niech stracę. Najwyżej mnie zabije. Ashley dalej milczał, myślałem, że mu zaraz wykurwie w ten kudłaty łeb.
-Nie wiem co mi odwaliło.-zaczął mówić.-Zaskoczyłem się i jakoś... tak samo to ze mnie wyszło.-tłumaczył.
-Ale ja tego nie pojmuję! Jak można aż tak na dziewczy....
-Nie kończ... Idę się przejść.-powiedział i wyszedł
.
***perspektywa Andy'ego***
Zabrałem Elizabeth z salonu i wyprowadziłem na zewnątrz. Widziałem, że trochę jest smutna. Szczerze to nie dziwię jej się. Jak można tak naskoczyć na swoją dziewczynę.
-Dobrze się czujesz?-zapytałem
-Tak, wszystko jest okey.
Nie zadawałem jej więcej nie potrzebnych pytań. Będzie chciała to sama coś powie.
-Przejdziemy się?-zapytałem.
-Tak z chęcią.
Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w stronę parku. Coś mnie tknęło i obejrzałem się za siebie. Za nami zauważyłem Ashley'a. Patrzył się na nas stojąc w miejscu. Patrzył się wrogim wzrokiem. Mam nadzieję, że wojny nie zrobi. Po chwili ruszył za nami. Ashley złapał mnie za ramię.
-Mogę porozmawiać z Elizabeth?-zapytał
Elizabeth kiwnęła do mnie głową na tak.
-No okey. Uważaj.-powiedziałem tak aby Lizz'y nie słyszała.
Zostawiłem ich samych a ja poszedłem do domu. Mam nadzieję, że nic się nie stanie.
***perspektywa Elizabeth***
Szłam z Ashley'em mimo iż miałam iść z Andy'm w stronę parku. Żadne z nas się nie odzywało. Ja się nie odzywałam, to on chciał pogadać ze mną, a nie ja z nim. Usiadłam na ławce, którą zauważyłam i czekałam na rozmowę.
-Lizz... Ja...-jąkał się Ashley.-Ja chciałem cię przeprosić. Nie chciałem żeby to tak wyszło. Zaskoczyło mnie to i... wybacz mi.
Nie odzywałam się. Bolało mnie to, że tak zareagował na to, że odzyskałam pamięć. Patrzyłam w całkiem inną stronę, czy to ma sens? Czy życie tutaj jest coś warte? A gdyby tak... hmm.. Pożegnać się z tym wszystkim? Nie Lizz... Nie myśl o tym. A może jednak?
-Lizz?
Popatrzyłam tylko smutnym wzrokiem na niego. Wiem, że żałuje tego, ale co ja mam zrobić? Wybaczyć mu wybaczę, ale co dalej?
-Wybaczam ci.-odezwałam się w końcu.
Ashley szczęśliwy szybko i mocno mnie przytulił. Nie bardzo odwzajemniłam to, nie chce mi się żyć już. Lizz ogarnij się! Nie myśl o samobójstwie! Nagle poczułam na swoich ustach usta Ash'a. Całował mnie namiętnie, ale tak samo jak przytulenia nie odwzajemniłam. Nie wiem co się ze mną dzieje.
***perspektywa Sophie***
Przypomniała mi się akcja z kuchni jak Jinxx powiedział, że zakochał się w Elizabeth. Jestem ciekawa jak to z tym wszystkim będzie. Aż trudno uwierzyć, że to Jinxx się w niej zakochał. Będę musiała z nim pogadać, może to tylko zauroczenie i pewnego dnia minie. Gorzej będzie jak to nie minie. Siedziałam w pokoju i myślałam. Myślałam jak nadam imię dziecku i jak pogadać z Jinxx'em.
-O czym ty tak myślisz?-zapytał Christian
-A myślę nad imionami dziecka.
-Mysiu mamy jeszcze czas.Chociaż... Czasami sam o nich myślę.-mówił.
Uśmiechnęłam się tylko i dalej myślałam, cholera ja musze porozmawiać o tym z Jinxx'em.
-Zaraz wracam.-powiedziałam i cmoknęłam CC'ego.
Wyszłam z pokoju i poszłam poszukać Jinxx'a. Miałam nadzieję, że szybko go znajdę. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, że robi coś do jedzenia.
-Mi też możesz coś zrobić do jedzenia.-zaśmiałam się
-CC! Twoja wybranka chce coś do jedzenia !!
-Jinxx ! Cicho , ja chciałam z tobą porozmawiać.-powiedziałam ciszej
Jinxx popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
-Em... o co chodzi ?-zapytał mnie wystraszony
-Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły.-zaczęłam.-Bo ja.. podsłuchuchałam twoją rozmowę i usłyszałam jak powiedziałeś , że ... Zakochałeś się w Elizabeth.
Po moich słowach Jinxx tylko popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i odwrócił się do mnie tyłem. Milczał. Tak samo jak ja. Chciałam z nim porozmawiać , a teraz nie wiem co mam mówić. Fakt , już nie raz robiłam za psychologa , ale ta sprawa jest zbyt trudna. Elizabeth to moja kuzynka , a poza tym wiem co by się stało jakby Ashley dowiedział się o zakochaniu się w Elizabeth.
-To o tym chciałaś porozmawiać?-zapytał dalej stojąc do mnie tyłem.
-Tak , ale proszę mógłbyś odwrócić się do mnie przodem?
Kiedy to zrobił w jego oczach zauważyłam łzy. Zrobiło mi się go na prawdę szkoda. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby facet cierpiał aż tak.
-Jinxx... usiadź.-powiedziałam i wskazałam krzesło przed sobą.
Jinxx najpierw wyjął z szafki whisky i usiadł na wskazanym miejscu.
-O nie mój drogi , nie będziesz pił.-powiedziałam i zabrałam butelkę.
Widać , że trochę to go wkurzyło , ale co mam zrobić ? Pozwolić mu sie napić ? Żeby narobił sobie problemów ? Tak to ja się nie bawię , nie pozwolę na to.
-Ale ja ją kocham.-szeptał.
-A czy piciem to wszystko załatwisz ?!
-No nie. Wybacz mi , później dokończymy rozmowę idę do siebie do pokoju. Do potem.
Wstał i szybkim krokiem poszedł w stronę schodów i do swojego pokoju. Coś czuję , że będą kłopoty i to nie małe.
***Perspektywa Elizabeth***
Nie długo po rozmowie , stwierdziliśmy z Ashley'em , że przydało by się pójść do domu. W głowie mojej pojawiało się coraz więcej dziwnych myśli. Raz było by popełnić samobójstwo, teraz żeby zostawić wszystko i wyjechać tam gdzie nikt mnie nie znajdzie , gdzie nikt nie miał by pojęcia gdzie mnie szukać. Zaczynam się już sama o siebie bać , to zaczyna się robić na prawdę dziwne.
-Skarbie? Wszystko w porządku ?
-Em tak , tak. Zamyśliłam się tylko.
Przecież ja mu nie powiem o czym myślę nie wiem co to by się działo.
-Mam pytanko.-zagadałam
-No słucham cię.
-Co byś zrobił jakbyś się dowiedział , że ... nie żyję ?
-Lizz... nie myśl o tym.-usłyszałam tylko i poczułam pociągnięcie za moją rękę.
Boże co ja wygaduję , po co ja sie o to zapytałam. Jaka ja jestem durna. Szłam taka zamyślona , że gdyby nie Ashley leżała bym na chodniku z powibijanymi zębami.
-Patrz jak łazisz.-usłyszałam od niego.
Pierwszy raz w życiu tak do mnie powiedział i popatrzył wzrokiem mordercy. Ja go nie poznaję. Tu najpierw taki delikatny i w ogóle , a momentalnie zmienia się w brutalnego gościa. Co się dzieję?
***perspektywa Jinxx'a***
Ja już nie wiem co mam robić , to wszystko wydaje się takie... dziwne. W moim pokoju były trzy pełne butelki whisky , plus do tego zabrałem tą ze stołu z kuchni. Nie wiem czy Sophie widziała czy nie. Po 20 minutach opróżniłem całą zawartość jednej butelki. Po niej następną i następną. W końcu wziąłem walizkę i zacząłem się jakoś pakować , nie wiem jak to zrobiłem , ale okey. Wszystkiego nie spakowałem bo ledwo cokolwiek wsadziłem do bagażu. Chwiejnym krokiem zszedłem na dół i kierowałem się w stronę wyjścia. Miałem nadzieję , że nikogo nie spotkam na swojej drodze. A jednak... myliłem się. Do domu właśnie weszła Elizabeth z Ashley'em , Andy z salonu wyszedł , a ja stoje nawalony z walizką i się patrzę.
-Co ty odpierdalasz?!-krzyknął Andy
-Ja tak dłużej nie mogę!!
Andy gdzieś pobiegł , a ja miałem za długi język.
-Elizabeth... ja cię kocham.-powiedziałem.
Ashley popatrzył na mnie i na nią.
-Wiedziałem suko !-krzyknął i ... uderzył Elizabeth.
Szybko złapałem bagaż i wybiegłem z domu.
***perspektywa Andy'ego***
Szybko pobiegłem po Sophie. Ona wie co jest grane.
-Sophie! Jinxx jest nawalony , spakował się i powiedział , że dłużej już tak nie może !
Młoda szybko zerwała się na nogi i pobiegła , a ja za nią. Nagle usłyszeliśmy krzyki...
-Wiedziałem kretynko , że mnie zdradzasz ! I to od jakiegoś czasu. !!
-Ash ! Ja nie zdradzam cię , ja cię kocham !
-Kłamiesz!! Wynoś się z tego domu !! Nie chcę cię więcej widzieć !
Wkroczyłem z Sophie do akcji. Zobaczyłem Lizz'y na podłodze trzymającą się za policzek i płaczącą. Nigdzie nie było Jinxx'a.
-Ashley! Coś ty kurwa narobił ?!-krzyknąłem razem z Sophie.
-To co się należało , a teraz niech pakuje swoje szmaty i wynosi się stąd!
Elizabeth bez namysłu podniosła się i pobiegła do pokoju. Jinxx zwiał , nie wiadomo gdzie jest. A teraz jeszcze Lizzy. Musiałem coś zrobić. Postanowiłem , że pójdę do niej i z nią pogadam. Kiedy szedłem na górę , usłyszałem trzask drzwi. Dobrze wiedziałem , że to Ashley. Mam nadzieję , że idiota nic sobie nie zrobi. Na górze zobaczyłem Lizz , pakującą pośpiesznie swoje rzeczy.
-Co ty robisz?!
-To co widzisz.-powiedziała roniąc łzy
-Zostajesz tu!
-Nie Andy...-powiedziała
Powrzucała niestarannie ubrania do walizki , pośpiesznie ją zamknęła i wyszła. Kiedy dochodziła do przejścia odwróciła się w moją stronę.
-Napiszę ci sms-a gdzie jestem , ale... TYLKO TY masz o tym wiedzieć. Będę pisać. Do zobaczenia.
Tylko tyle powiedziała i wyszła.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
niestety wyszłam z wprawy pisania ;( mam nadzieję , że mi wybaczycie :)
do następnego ;)