***PERSPEKTYWA ANDY'EGO***
EVELIN ZARAZ MA MI OPOWIEDZIEĆ O CO CHODZI , TO JEST TROCHĘ DZIWNE...
-TEN BYŁY ELIZABETH... TO ALEX... DUŻO Z NIM PRZEŻYŁA... BIŁ JĄ , GWAŁCIŁ... NIE CHCIAŁA ŻYĆ... GROZIŁ JEJ , ŻE JĄ ZABIJE. MÓWIŁA TO SZEPTEM ZAPATRZONA W SWOJE DŁONIE.
-EVELIN.. JA.. JA NIE WIEM CO MAM POWIEDZIEĆ.. TO OKROPNE
-TAK WIEM.. ALE NIE MÓWMY O TYM , MNIEJ WIĘCEJ WIESZ O CO CHODZI.
-TAAK , WIEM , WIEM I OKEY , NIE MÓWMY O TYM.
JA CIĘ PIEPRZĘ...
*******KILKA GODZIN PÓŹNIEJ********
-ASHLEY !!!! KURWA MIAŁEŚ ZAMÓWIĆ DWIE TAKSÓWKI ! GDZIE ONE KURWA SĄ?!?!-WYDZIERAŁ SIĘ JINXX
-JAK JESTEŚ TAKI PAPCIO TO MOGŁEŚ JE ZAMÓWIĆ! DOBRZE WIESZ JAKI JESTEM !!!!
-CO Z TEGO , ŻE WIEM !?!?!
-ALE CHWILA... JA JE ZAMAWIAŁEM.-GADAŁ ASHLEY.
JA SIĘ NIE ODZYWAM... JESTEM NAJMŁODSZY I ZAWSZE OBRYWAM JAK SIĘ ODEZWĘ.
-GDYBYŚ ZAMÓWIŁ TO ONE BY TU STAŁY.-SYCZAŁ JINXX
STALIŚMY JESZCZE CHWILĘ , GDY NAGLE PODJECHAŁY DO NAS TAKSÓWKI.
-HA ! I CO ŁYSO CI ?!-WRZESZCZAŁ ASHLEY
-WEŹ JUŻ CICHO SIEDŹ MAŁPO.. PARSKNĄŁEM ŚMIECHEM , ASHLEY NA MNIE POPATRZYŁ Z MORDEM W OCZACH. ZNOWU.
-I CO SIĘ TAK N MNIE GAPISZ?!
-ZAMKNIJ SIĘ LAMO..
-BO CO MI ZROBISZ?! MAŁPO?!?!
-IDŹ PROSTUJ GRZYWĘ!
-MASZ COŚ DO MOJEJ GRZYWY ?!
-ALEŻ OCZYWIŚCIE , ŻE MAM...
***PERSPEKTYWA ELIZABETH***
PATRZYŁAM JAK ASHLEY Z ANDY'M SIĘ PRZEDRZEŹNIA. SŁODKO TO WYGLĄDAŁO HA HA , W KOŃCU NIE PRZEJMOWAŁAM SIĘ TYM KRETYNEM...
-ALEŻ OCZYWIŚCIE , ŻE MAM...
-NO CO MASZ?!-WARKNĄŁ ANDY
-PROSTOWNICĘ!!!-KRZYKNĄŁ ASH I ZZA PLECÓW WYJĄŁ PROSTOWNICĘ ? YY... STAŁAM I PATRZYŁAM SIĘ Z WIELKIM ZDZIWIENIEM NA SKARBA. PO JAKIMŚ MOMENCIE POCZUŁAM JAK KTOŚ KLEPNĄŁ MNIE PO TYŁU. ODWRÓCIŁAM SIĘ I ZAMARŁAM... TO BYŁ ALEX.
-A KOGO MY TU MAMY?-ZAŚMIAŁ SIĘ.
ASHLEY Z ANDY'M MOMENTALNIE PRZESTALI SIĘ PRZEDRZEŹNIAC.
-NO NIE PRZEDSTAWISZ MNIE SWOIM PRZYJACIOŁOM ?
-SPIEPRZAJ!-WARKNĘŁA EVELIN.
-ALE O CO CI CHODZI? DO CIEBIE TO MÓWIŁEM?!
-POWIEDZIAŁAM RAZ I WIĘCEJ POWTARZAC NIE BĘDĘ!!!!
MNIE TAK ZATKAŁO , ŻE NIC NIE MOGŁAM POWIEDZIEC. MYŚLAŁAM , ŻE WSZYSTKO WRÓCI DO NORMY , ŻE O WSZYSTKIM ZAPOMNĘ A TU MASZ CI LOS... ON WRÓCIŁ. WSZYSTKO WRÓCIŁO. WSZYSTKIE WSPOMNIENIA , WSZYSTKO TO CO MI ROBIŁ. TERAZ MI SIĘ WYDAJE JAKBY TO BYŁO WCZORAJ.
-NO TO JAK PRZEDSTAWISZ MI ICH ?-POWTÓRZYŁ PYTANIE
-SPIEPRZAJ...-SYKNĘŁAM
-OJ , NIE TAK OSTRO SKARBIE... -NIE NAZYWAJ MNIE SKARBEM !!!!!-KRZYKNĘŁAM.
ASHLEY ZŁAPAŁ MNIE ZA RĘKĘ , BYŁAM TAK WŚCIEKŁA , ŻE ROZWALIŁA BYM COŚ W KILKA SEKUND.
-NIE TAK OSTRO...-SZEPNĄŁ ASH MI DO UCHA
-OO , ELIZABETH... CZYŻBYŚ ZNALAZŁA SOBIE KOCHASIA? ZŁOŚĆ WE MNIE NORMALNIE KIPIAŁA. CHCIAŁAM MU JUŻ PRZYPIERDOLIĆ ILE SIŁY MAM.
-ODEJDŹ.
-CHCIAŁBYŚ... NAJPIERW CHCĘ POZNAĆ JEJ PRZYJACIÓŁ.
-ODEJDŹ!-WARKNĄŁ ASHLEY
ALEX POPATRZYŁ SIĘ JAK NA IDIOTÓW I MYŚLAŁ , ŻE NIKT MU NIC NIE ZROBI. CAŁE BLACK VEIL BRIDES STANĘŁO OBOK NIEGO ,A RACZEJ GO OTOCZYŁO.
-ODEJDZIESZ?!
-NIE.!
CHŁOPCY ZBLIŻALI SIĘ DO NIEGO CORAZ BARDZIEJ.
-I TAK NIE ODEJDĘ.
-A TERAZ ODEJDZIESZ?!?!
I NAGLE ASHLEY UDERZYŁ GO W TWARZ.
-TERAZ ODEJDZIESZ?
-ODEJDĘ , ALE OSTRZEGAM... TO NIE KONIEC...-POWIEDZIAŁ I ODSZEDŁ.
ASHLEY MNIE PRZYTULIŁ MOCNO. NO I FAJNIE...TO BĘDZIE ZAJEBISTY WYJAZD.
-NIE MARTW SIĘ.-RZEKŁ I CMOKNĄŁ W NOS UŚMIECHNĘŁAM SIĘ LEKKO.
-I TAK MA BYC.-UŚMIECHNĄŁ SIĘ ASHLEY.
ZŁAPAŁAM GO ZA RĘKĘ I POCAŁOWAŁAM.
-OKEY WSIADAC JUŻ!-POWIEDZIAŁ ANDY ZAŚMIAŁAM SIĘ CICHO I WSIADŁAM DO TAKSÓWKI. JECHALIŚMY KAWAŁEK DROGI DO NASZEGO HOTELU. CHCIAŁABYM IŚĆ JUŻ NA PLAŻE , ALBO GDZIEŚ POCHODZIĆ.
-ASHLEY ? PÓJDZIEMY GDZIEŚ ?
-ALE ŻE TERAZ ? ŻE ZARAZ?
-NO TAAAK...
-JESTEM TROCHĘ ZMĘCZONY CHCIAŁBYM SIĘ TROCHĘ PRZESPAĆ , TY TEŻ POWINNAŚ .
Z JEDNEJ STRONY ASHLEY MIAŁ RACJĘ , ALE NO NIE JESTEM NA TYLE ZMĘCZONA ABY IŚĆ SPAĆ.
-NO TO SAMA PÓJDĘ ...
-NIEE , NIGDZIE SAMA NIE PÓJDZIESZ.
-ALE DLACZEGO??
-LIZZ , POWIEDZIAŁEM RAZ , NIE BĘDĘ WIĘCEJ POWTARZAĆ .
******************
PO JAKIMŚ CZASIE BYLIŚMY JUŻ NA MIEJSCU. KAŻDY MIAŁ JUŻ POKÓJ I MOGLIŚMY SIĘ ROZPAKOWAĆ ... ALE JA ZROBIĘ TO TROSZKĘ PÓŹNIEJ.
-ASHLEY , IDĘ SIĘ TROCHĘ ROZEJRZEĆ .
-MIEJ OCZY SZEROKO OTWARTE. BŁAGAM .
-NIE MUSISZ BŁAGAĆ , WIEM CO MUSZĘ ROBIĆ .
-POSZEDŁ BYM ALE... ZASYPIAM.
-NO OKEY ,OKEY.
WYSZŁAM Z NASZEGO POKOJU I POSZŁAM W KIERUNKU DRZWI. WYSZŁAM PRZED HOTEL I KTOŚ ZNOWU MNIE ZACZEPIŁ. ODWRÓCIŁAM SIE I ZNOWU ZAMARŁAM. TO BYŁ ....
-----------------------
PRZEPRASZAM ZA TEN ROZDZIAŁ , W OGÓLE SIE NIE SKLEJA W CAŁOŚĆ ;/NIE WYSZEDŁ , ALE NASTĘPNYM RAZEM BĘDZIE CAŁKIEM INACZEJ ;)) DO NASTĘPNEJ. ;***